Opozycja mówi o oszustwie i wprowadzaniu wyborców w błąd. Odpowiedź zarządu dzielnicy: nie ma dowodów, a tylko wątpliwości i domysły.
To kolejna odsłona konfliktu w Radzie Dzielnicy V obecnej kadencji. Właśnie padł zarzut, że trzy osoby z rady - popierające zarząd - mieszkały w dniu wyborów w innych częściach Krakowa lub nawet poza granicami miasta. Dlaczego to tak istotne? Według obowiązujących przepisów, by zostać radnym dzielnicy, trzeba w niej stale zamieszkiwać. Dlatego grupa radnych z opozycji chce wygaszenia mandatów trójki radnych.
Z kolei adwersarze twierdzą, że jest to czysta gra polityczna, bo na miejsce tych radnych weszłyby osoby, które zasiliłyby szeregi opozycji. W „piątce” większość ma Platforma Obywatelska i popierający, a opozycja to obecnie dwie osoby z PiS oraz bezpartyjni, jak mówią o sobie: przeciwnicy działań stosowanych przez PO. Bezustannie wrze. W opozycji są m.in. bracia Piotr i Paweł Klimowicz. Pierwszy z nich był przewodniczącym „piątki” przez ostatnie osiem lat, drugi w jeszcze wcześniejszej kadencji. To Paweł Klimowicz uznał, że trzeba interweniować w sprawie trójki radnych.
- Od urodzenia mieszkam w Krowodrzy - to mała dzielnica, jak małe miasteczko. Siłą rzeczy dużo ludzi tu znam. A po wyborach pojawiły się osoby mi obce. Nie znały miejsc, myliły nazwy - mówi Paweł Klimowicz. Wymienia, że pierwszym niepokojącym sygnałem było, gdy jedna z tych osób nie wiedziała, gdzie mieści się dobrze znana w dzielnicy szkoła „za murem” (przy al. Kijowskiej), a inna o Młynówce mówiła „Młynkówka”.
Paweł Klimowicz ostrożnie mówi o swoich „poważnych wątpliwościach”, ale też potrafi wymienić, od kogo lub z jakich materiałów zaczerpnął pewne informacje. Wskazuje np., że jedna osoba z tej trójki radnych dopisała się do rejestru wyborców tuż przed wyborami. Inna, starając się o pracę w gminnej instytucji (dlatego informację można znaleźć w internecie), podaje swój adres w Wieliczce.
- Postawiono mi kuriozalny zarzut. Z czystej złośliwości. Mieszkam przy jednej z głównych ulic dzielnicy, od 2010 roku - ripostuje 33-letni Rafał Jarząbek. To właśnie on według Klimowicza mieszkał w dniu wyborów nie w Krowodrzy, tylko w miejscu stałego zameldowania w Wieliczce.
Grupa radnych złożyła projekty uchwał, w których „piątka” stwierdziłaby wygaśnięcie mandatów trzech swoich członków (to kompetencja rady). Na koniec grudnia została zwołana sesja nadzwyczajna, ale się nie odbyła; jak tłumaczy zarząd - tak radni „głosują nogami”. Na ostatniej sesji o projekty uchwał była już tylko awantura.
- PO nie była w stanie zebrać kandydatów z Krowodrzy, dlatego pojawili się ludzie nie stąd - komentuje Piotr Klimowicz, mówiąc o oszustwie.
Opozycji zarzuca się z kolei, że tylko blokuje prace rady, a bracia Klimowicz stale dążą do zmiany przewodniczącego.
- Składanie wniosków o wygaśnięcie mandatu na podstawie domysłów jest bezsensowne - mówi przewodniczący „piątki” Zygmunt Wierzbicki. - Komisja wyborcza weryfikowała kandydatów składających oświadczenia, rok temu. Nie jestem śledczym, żebym teraz sprawdzał, gdzie kto mieszkał w dniu wyborów. Nie sądzę by mieszańcy głosowali na kogoś, kogo nie znają.
Wątpliwości Pawła Klimowicza nie podzielił też prezydent miasta: nie uwzględnił złożonych przez niego reklamacji i żądań skreślenia radnych z rejestru wyborców. Radny jednak zaskarżył tę decyzję. Chce pełnego wyjaśnienia sprawy, dlatego powędrowała ona teraz do sądu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?