- Podczas ostatnich mistrzostw Europy byłem 16. - przypomina szermierz z Krakowa. - Myślę, że teraz dobrze walczyłem. W drugim turnieju z rzędu wychodzę z grupy. Wygrałem 5 walk przed turniejem głównym. Wyleczyłem kontuzję ręki, schudłem 10 kilogramów i widać, że to robi różnicę.
Polak pokonał Hoi Sun Fonga z Hongkongu 15:11, z Koreańczykiem Youngjunem Kweonem wygrał 6:5, by w 1/16 przegrać ze Szwajcarem Maxem Heinzerem 11:15.
- Podczas MŚ i ME wygrywałem z nim – mówi krakowianin. - Toczyłem dobre pojedynki, nawet kiedyś przegrałem z nim walkę o awans do czwórki. Nasze starcie było wyrównane. Było 5:5 po dwóch rundach. 1,5 min przed końcem wygrywał 6:5, chciałem szybko odrobić stratę, miałem przygotowaną specjalną akcję - odbicie z ominięciem, ale nie trafiłem. Zamiast tego było 5:7. Gdy zostało już bardzo mało czasu do końca, zmienił się scenariusz walki. Rywal wycofał się, liczył na kontratak. Musiałem podjąć ryzyko, odkryłem się i przegrałem. Ogólnie jestem jednak zadowolony, bo ten występ podreperował moją pozycję punktową w Polsce i na świecie. Widzę, że jest bardzo dobrze, jeśli chodzi o moją kondycję, lepiej niż 2-3 lata temu.
Dodajmy, że drugi z krakowian z AZS AWF – Karol Kostka w 1/64 przegrał z Włochem Enrico Garozzo 11:15.
Gorzej powiodło się drużynie, Polacy przegrali w pierwszym starciu z USA 33:43 i zajęli 23. miejsce. Oprócz Zawrotniaka i Kostki w zespole walczyli też Maciej Bielec i Mateusz Nycz. Reprezentację po raz pierwszy prowadził Robert Andrzejuk, kolega Zawrotniaka z czasów wspólnych walk w drużynie. - Jeśli chodzi o drużynę, to nie mieliśmy swojego dnia – mówi szpadzista. - Wygrywaliśmy 16:15 po 6 walkach, potem było słabo. Mamy wiele do poprawy. Robert ma niewielkie pole do manewru, bo mamy kryzys jeśli chodzi o utalentowanych zawodników. W tej chwili dwóch jest na światowym poziomie, czyli takich, którzy regularnie wchodzą do 1/64 finału PŚ, brakuje nam jeszcze wsparcia. Jeśli chodzi o pracę Roberta, to nie mogę jej jeszcze ocenić, bo jest zdecydowanie za wcześnie, jest natomiast kolosalna różnica w porównaniu z poprzednim trenerem kadry – Mariuszem Piaseckim. On nie sekundował mi podczas walk. Inaczej jest z Robertem, jego podpowiedzi są bardzo cenne. Znakomicie „czuje” ten sport, przecież wiele lat był wybitnym zawodnikiem. Wiele zauważa, ma dobry ogląd walki.
Kadrowicze będą pracowali z nim tylko 6 dni w miesiącu, podstawową pracę muszą wykonywać w klubie. Ustalone zostały zasady powołań na ME – pojedzie dwóch najlepszych z rankingu krajowego, mistrz Polski, a ostatni będzie z wyboru trenera. Do drużyny mają pretendować czterej najlepsi z listy, ale trener zapowiedział też, że będzie eksperymentował. Zawrotniak jest na stopie koleżeńskiej ze szkoleniowcem, ale nie chce tego wykorzystywać.
- Dla mnie najistotniejsze jest to, by mieć człowieka przy planszy, który w razie problemów pomoże - mówi.
Zawrotniak wykorzystuje wyjazdy nie tylko po to walczyć, ale by zwiedzać ciekawe miejsca. Ostatnio pobyt we Włoszech przeznaczył też na to, by zrealizować swoje sportowe marzenie.
- Byłem na meczu Interu – opowiada. - Wygrał z Atalantą 2:0. Wiem, za co zapłaciłem, bardzo chciałem na żywo zobaczyć spotkanie ligi włoskiej. Jestem pod wrażeniem, można zachwycać się taktyką, tempem gry.
Kolejna okazja na podziwianie świata nadarzy się 8 grudnia. Wtedy to odbędzie się PŚ w Doha.
MAGAZYN SPORTOWY24 - DARIUSZ SNARSKI, NAJSTARSZY POLSKI BOKSER ZAWODOWY NIE TYLKO O SPORCIE
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
