Maciej Kurp: KURPIOWSKIE WYCINANKI
Jesteśmy właśnie w trakcie całego cyklu dużych imprez, mających uatrakcyjnić wakacyjne lenistwo. W zamyśle organizatorów - tym tłumom turystów odwiedzających nasze miasto, ale w praktyce głównie jego mieszkańcom. Dla kogóż bowiem działa nasza kochana władza, jak nie dla elektoratu, właśnie? Zadowolenie mieszkańców, ich radość i chwila beztroski stanowią bowiem główny cel działań władzuchny. Na porządku dziennym od lat jest już bowiem realizowanie starej maksymy "chleba i igrzysk!". Od lat też, druga część tego hasła jest zdecydowanie łatwiejsza do realizacji. Nie oszukujmy się bowiem, że prościej i taniej zorganizować festyn, festiwal, obchody czy choćby słynne wyścigi w workach lub ognisko z darmowym grillem, niż przygotować i przeprowadzić dowolną inwestycję. Generalnie, "urzędnicy od kultury" mają nieco spokojniejszy i przyjemniejszy żywot, niż ich koledzy od infrastruktury, budżetu czy rozwoju...
Za nami Imieniny Miasta. Jako pomysłodawca tej imprezy (dla zainteresowanych mam dowody) cieszę się, że niektóre pomysły, niekoniecznie rodzące się w odpowiednich gabinetach, są wykorzystywane. I to wykorzystywane dobrze. Podobnie zapewne cieszy się i Józef Hojnor, który długo i konsekwentnie przekonywał do przypominania i wykorzystania postaci Sędziwoja. Cieszą się ci, którzy w ostatni weekend po prostu dobrze się bawili. Wbrew ratuszowym ocenom, pewnie nie była to impreza adresowana do wszystkich. Pominięci zapewne czują się młodzi ludzie, którzy niekoniecznie spędzają wolny czas w towarzystwie swoich rodziców. Im pewnie zabrakło hip-hopu czy metalu. By jednak przygotować imprezę na każdy gust, trzeba zaprosić na jedną scenę np.: Peję, Turnaua, Mazowsze, Dżem, Połomskiego, Behemoth i Shazzę. To tylko pierwszego dnia, drugiego zaspokajając pozostałe upodobania. Najbardziej pominięci czują się jednak ci "zawodowi krytykanci", którzy zaczynają dzień od pytania: "na co by tu dziś pomarudzić?", kończą go zaś rozczarowaniem, że nie zrobili wszystkiego, by obrzydzić innym świat. Ich ewentualnie zadowoliłoby, gdyby Nowak do spóły z Sędziwojem, rozdali obiecane im przez Wałęsę 100 mln. Może być w złocie.
A ja cieszę się, że są tacy, którym się chce i tacy, którzy potrafią z tego skorzystać, miło spędzając czas w mieście, które lubią. I już raduję się na dzisiejszy Jarmark, trochę martwię się odwołanymi atrakcjami Święta Dzieci Gór i czekam na kolejne wakacyjne, sądeckie radości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?