MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Radwańska już nikogo się nie boi

Redakcja
TENIS. Krakowianka coraz śmielej marzy o wygranej w jednym z turniejów Wielkiego Szlema. Eksperci są zgodni - ma na to spore szanse. Największe na wimbledońskiej trawie, ale nawet na kortach ziemnych nie stoi na straconej pozycji.

Agnieszka Radwańska w Miami grała jak z nut. Jeśli utrzyma formę, to polskich kibiców czekają wkrótce ogromne emocje. FOT. AP PHOTO/ALAN DIAZ

- Już nie pęka pod gradem ciosów. Kiedyś wystarczyło kilka petard i sama się cofała. Teraz nie dość, że potrafi wytrzymać taki ostrzał, to jeszcze skutecznie się odgryza. Przestała bać się ponaddźwiękowej prędkości - tłumaczy ostatnie sukcesy Agnieszki Radwańskiej Paweł Ostrowski, były trener Marty Domachowskiej (była polska rakieta numer 1), Anny Czakwetadze (była numer 5 na świecie) i Angelique Kerber (półfinalistka US Open z 2011 roku).

Czytaj więcej: Agnieszka ma świat u stóp. Jest coraz popularniejsza i coraz bogatsza

Eksperci - nie tylko polscy - są zgodni, że nie można już mówić o szczęściu czy chwilowej zwyżce formy. Wygrywając prestiżowy turniej w Miami, nasza tenisistka udowodniła, że zasłużenie jest dziś w absolutnej światowej czołówce.

- Dla mnie to osobisty powód do satysfakcji. Od chwili gdy Agnieszka pokonała przed laty w Warszawie Anastazję Myszkinę, powtarzałem, że osiągnie więcej niż ja. Mówiłem: "Skoro do półfinałów i finałów w Wielkim Szlemie mogą dochodzić Bartoli czy Janković, to czemu nie Radwańska?" Nie wszyscy w to jednak wierzyli. Nieraz nasłuchałem się ironicznych komentarzy, że jest zbyt kruchej budowy, by mierzyć się z najlepszymi. No i proszę - nie kryje zadowolenia Wojciech Fibak.

Nasz dotychczas najbardziej utytułowany tenisista jest zdania, że Radwańska może dalej awansować w rankingu WTA (na razie zajmuje w nim czwarte miejsce, najwyższe w karierze).

- Nie widzę już żadnych ograniczeń. W ścisłej czołówce kobiecego tenisa od kilku lat mamy kryzys. Justine Henin i Amelie Mauresmo zakończyły karierę, siostry Williams słabną... Jedyną osobą trochę z innej planety jest w tym towarzystwie Petra Kvitova, ale ona ma problemy z ustabilizowaniem formy. Nie ma dziś nikogo ewidentnie poza zasięgiem Agnieszki. To dotyczy nawet niepokonanej w tym roku Wiktorii Azarenki - uważa Fibak, którego zdaniem największym zagrożeniem dla Radwańskiej może być... ona sama. - Została gwiazdą światowego formatu. Zaczną się pokazówki, wywiady i sesje fotograficzne, kampanie reklamowe, zaproszenia na koncerty. Może nawet ktoś wpadnie na pomysł, by zagrała epizod w filmie albo serialu. Wszystko to będzie odciągać ją od kortu. Poza tym w najbliższych miesiącach będzie miała trochę pod górkę, bo zaczyna się sezon na kortach ziemnych, a to nie jest jej ulubiona nawierzchnia - dodaje.

Zgadza się z nim Paweł Ostrowski. - Ceglana mączka jest wolniejsza, więc na pozór powinno to Agnieszce odpowiadać. Tyle że kij ma dwa końce - na ziemi piłka odbija się wysoko, więc zawodniczki takie jak Azarenka czy Kvitova mają więcej czasu na przygotowanie się i odegranie. W ogóle, gdy te dwie będą zdrowe i w optymalnej formie, to nie tylko Radwańska może mieć z nimi problem. Nie stoi jednak na straconej pozycji. Musi tylko cierpliwie czekać na ich chwile słabości i bezlitośnie je wykorzystywać. W tym akurat jest mistrzynią - to kolejna pozytywna zmiana, jaką u niej zaobserwowałem w ostatnim czasie. Wróciła dawna Isia, ta z czasów, gdy wchodziła na salony - tłumaczy trener, przypominając o ponadprzeciętnej odporności psychicznej Agnieszki.
- To w dużej mierze dzięki tej odporności wygrywała na początku z wyżej notowanymi rywalkami. Potem trochę zatraciła ten atut, zaczęła się wahać. Teraz znów potrafi rozgrywać z zimną krwią decydujące punkty. Łapie kość i już jej nie puszcza - podkreśla Ostrowski.

Jego zdaniem największe szanse na pierwszy poważny sukces w Wielkim Szlemie (do tej pory jej najlepszy wynik w imprezach tej rangi to ćwierćfinał) Polka ma nadal na trawie Wimbledonu.

- Wystarczy, że Kvitovej coś nie wyjdzie. Azarenka lepiej czuje się na betonach, w Londynie piłka odbija się dla niej trochę za nisko. Za to dla Agnieszki i jej stylu gry to wprost wymarzona nawierzchnia. Gdybym miał postawić pieniądze u bukmacherów, to postawiłbym na nią właśnie tam - mówi.

W niedzielę wieczorem Radwańska wycofała się z turnieju Family Circle Cup na kortach ziemnych w Charlestonie (na ich zielonej, amerykańskiej odmianie). Oficjalnym powodem był ból pleców. Decyzja, choć na pewno przykra dla organizatorów (Polka miała być rozstawiona z numerem jeden), nie jest jednak wielkim zaskoczeniem.

- Do Charlestonu zgłosiliśmy się dawno temu, nie wiedząc jeszcze, jak potoczy się Miami. Po zwycięstwie na Florydzie gra tam nie ma sensu, byłaby dla jej zdrowia wręcz zabójcza - tłumaczył trener naszej tenisistki Tomasz Wiktorowski.

Nie bez racji. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że jego podopieczna nie straciła w Miami ani jednego seta, sześć rozegranych spotkań musiało kosztować ją dużo zdrowia. Trzeba też pamiętać, że wcześniej rozegrała jeszcze cztery mecze w Indian Wells (gdzie dotarła do ćwierćfinału). Wszystko wskazuje na to, że pierwszym turniejem Radwańskiej na mączce (tej zwykłej, czerwonej) będzie pod koniec kwietnia Stuttgart.

Do Charlestonu zgłosiła się również Urszula Radwańska. W poniedziałek młodsza siostra Agnieszki przegrała w pierwszej rundzie z Czeszką Lucie Hradecką 1-6, 4-6.

Hubert Zdankiewicz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski