Radziszewski zatrzymał oświęcimian

Unia Oświęcim – Comarch Cracovia 2:4 (0:0, 2:3, 0:1)
1:0 Wojtarowicz (Adamus) 26, 1:1 Fraszko (Valczak) 29, 2:1 Gabryś (Tabaczek) 31, 2:2 Stoklasa (Kalus) 31, 2:3 McCauley (Słaboń) 38, 2:4 Słaboń 60.
Sędziował: Paweł Breske (Jastrzębie). Kary: 4–26 minut (w tym 10 dla Valczaka). Widzów: 700.
Unia: Fikrt – Vizvary, Gabryś; Wojtarowicz, Tabaczek, Jaros – Ciura, Zukal; Szewczyk, Adamus, Komorski – Piekarski, Kasperczyk; Bepierszcz, Kalinowski, Piotrowicz – Fiedor, Filo, Malicki.
Cracovia: Radziszewski – Noworyta, A. Kowalówka; S. Kowalówka, Słaboń, McCauley – Kłys, Wajda; Dvorzak, Valczak, Fraszko – Liotti, Dąbkowski; Stoklasa, Kozłowski, Kalus oraz Wiśniewski, Kisielewski, Kruczek.

–_ Musimy najpierw dostać „klapsa”, żeby potem oddać przeciwnikowi. Może to dziwny sposób pobudzenia, ale dzisiaj okazał się skuteczny _– powiedział po meczu Rafał Radziszewski, bramkarz krakowian, który został okrzyknięty bohaterem meczu.

Na pierwszego gola czekano do połowy spotkania. Wtedy Adamus wypuścił w bój Wojtarowicza, a ten strzałem pod poprzeczkę dał miejscowym prowadzenie. Do remisu doprowadził Fraszko, wykorzystując podanie zza bramki Valczaka.

Oświęcimianie po raz drugi wyszli na prowadzenie, wykorzystując podwójną przewagę. Jednak po powrocie pierwszego z ukaranych, w przewadze 5 na 4 znów był remis. Gospodarze cieszyli się prowadzeniem tylko przez 26 sekund.

– _Zbyt szybko rywale wracali do __gry _– żałował Josef Dobosz, trener oświęcimian.

Przed drugą przerwą goście wyszli na prowadzenie. Zaczęło się od błędu Kasperczyka w tercji obronnej „Pasów”. Poszła kontra, a że przed McCauley’em rozjechali się obrońcy, to Fikrt skapitulował. Na 63 s przed końcem golkiper zjechał do boksu, a 4 s potem Słaboń strzałem do pustej bramki ustalił wynik meczu.