Ratownicy medyczni będą protestować

W ostatnią środę z przedstawicielami pracowników pogotowia spotkał się dyrektor ministerialnego departamentu ratownictwa medycznego, Mateusz Komza.

Wbrew oczekiwaniom związkowców, nowa oferta podwyżek jednak nie padła. Dyrektor Komza podtrzymał jedynie ostatnią propozycję wiceministra Marka Tombarkiewicza, który obiecał ratownikom wzrost wypłat o 800 zł brutto. Połowę tej kwoty mieliby otrzymywać już od wakacji, kolejną część dopiero od lipca przyszłego roku.

Dla pracowników pogotowia taka propozycja jest nie do przyjęcia. Domagają się dodatków identycznych do tych, jakie dostają pielęgniarki, którym podwyżki zagwarantowało rozporządzenie podpisane przez byłego ministra zdrowia, Mariana Zembalę. Na konto przedstawicielek białego personelu trafia obecnie dodatkowo 800 zł brutto, w kolejnych latach premia ma wzrosnąć do 1,6 tys. brutto.

Wobec fiaska negocjacji z resortem związkowcy zdecydowali o rozpoczęciu protestu. - Ogólnopolska akcja ma ruszyć 24 maja. Rozważamy różne formy protestu, na początek oflagujemy karetki i będziemy rozdawać pacjentom broszury informacyjne. Jeśli to nie przyniesie rezultatu, nie wykluczamy ostrzejszych działań, na przykład strajku głodowego czy okupacji siedziby ministerstwa - informuje Piotr Dymon, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Ratowników Medycznych.

Do ogólnopolskiego komitetu protestacyjnego przystąpiło już kilkanaście związków zawodowych. Postulaty ratowników poparli także ich pracodawcy.

Resort zdrowia deklaruje, że bez względu na działania ratowników, propozycja podwyżek jest aktualna i ruszyły przygotowania do jej realizacji. W tym roku dodatki do ich pensji mają kosztować budżet 41 mln zł, w kolejnym 123 mln zł. Podwyżki otrzymają także pielęgniarki zatrudnione w zespołach ratownictwa medycznego w roli podwykonawców, które nie zostały objęte dodatkami Zembali.

WIDEO: Jakie mięso jest najzdrowsze?

Źródło: Dzień Dobry TVN/x-news