Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Raz piesek wpadł do kuchni

Redakcja
Kiedyś, w czasach PRL, powiadano, że z koleją nikt nie wygrał. Nawet jeśli trafił się osobnik, który miał pociąg do procesowania i w dodatku miał rację, skazany był na kolejne procesy - z niewiadomym skutkiem.

Andrzej Kozioł: MOIM ZDANIEM

W nowej rzeczywistości za kolej wzięła się Unia Europejska. Postanowiono, że za spóźnienia pociągów przewoźnik będzie płacił pasażerom. Ale i na unijne dyrektywy jest sposób. Jeżeli pojadę do Warszawy i przyjadę z opóźnieniem, dostanę rekompensatę. Jednak nie w gotówce. W kasie otrzymam voucher, który będę mógł wykorzystać przy zakupie kolejnego biletu.

Jak usłyszałem w radiu, z ust jakiegoś oberkolejarza, kasy dworcowe to nie okienka bankowe i mogą nie posiadać, osobliwie rano, gotówki. Ponieważ rzadko korzystam z kolei, voucher jest mi potrzebny jak psu okulary. Owszem, może za rok wybiorę się za granicę i będę musiał dojechać na Okęcie. Może wydawca każe mi jechać na warszawskie targi książki. Jednak czy za rok voucher będzie ważny? Nie pozostaje mi więc nic innego, jak jeszcze raz pojechać do Warszawy. Jeżeli pociąg znów się spóźni, dostanę kolejny voucher i będzie jak w starym wierszyku:

Raz piesek wpadł do kuchni

I porwał mięsa ćwierć,

A kucharz jeden głupi

Zarąbał go na śmierć,

A kucharz drugi,

Co litość w sercu miał,

Postawił mu nagrobek

I taki napis dał:

Raz piesek wpadł do kuchni...

I tak dalej, i tak dalej... Aż do śmierci, wiadomo jakiej...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski