Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Redyk i Arasse

Redakcja
Jeśli jednak uda się nam pokonać irytację, trzeba oddać Arasse’owi, że (...)” .Tak rzecze Maria Poprzęcka w epilogu fachowej recenzji („Wenus z Urbino to pin-up girl”, Gazeta Wyborcza, 17.07.2012) tomu prozy Daniela Arasse’a „Nie widać nic. Opowiadanie obrazów” (Studio Wydawnicze DodoEditor, Kraków 2012).

Paweł Głowacki: DOSTAWKA

Urwałem cytat, bo mniejsza z tym, co Poprzęcka zamierza w łaskawości swej oddać jednemu z nielicznych historyków sztuki, którym Bóg zezwolił być w pisaniu o sztuce antyhistorykami, antyfachowcami, antypro-fesorami. Właściwy problem jest taki: nie pojmuję, kogo Poprzęcka ma na myśli, gdy pisze: „uda się nam”. NAM.

MY? Czyli kto? Tylko ja i Poprzęcka? Ja, Poprzęcka i mąż Poprzęckiej? Do tego jej wujowie oraz babka ze strony ojca? Więcej? Chryste! Ja i wszyscy Poprzęccy? Mało? Więc może: ja, pełne plemię Poprzęckich, łącznie z duchami, plus, powiedzmy, 386 fachowych historyczek i historyków sztuki? Używając stareńkiej, wzruszająco jałowej metody recenzentów bezradnych, metody „ostatnia deska ratunku”, polegającej na uwierzytelnianiu przez umasowienie – jak liczne stado Poprzęcka wciska w zaimek „nam”, by zobiektywizować swą subiektywną, kompletnie niedorzeczną irytację? Niedorzeczną, bo niby, co Poprzęcką zirytować mogło w narracyjnych impresjach Arasse’a, w tych na sześć rozdziałów rozpisanych lekkich grach, które wielki antyhistoryk sztuki prowadzi z kilkoma arcydziełami malarstwa? Może właśnie to, że doskonale obca mu była liczba mnoga?

Na przykład: „Mars i Wenus zaskoczeni przez Wulkana” Tintoretta, Francesco del Cossa i jego „Zwiastowanie”, bądź „Panny dworskie” Velázqueza. W Arasse’a pisaniu o tych prostokątach piękna nie ma najlichszego śladu stada, echa gadania w imieniu ludzkości, piania ku chwale pięciu lub ośmiu Wielkich Koncepcyj, perorowania na rzecz obiektywizmu mas. Żadnego: „my–uniwersytety”, „my–naukowe strategie krytyczne”, „my–profesorskie reguły stylistyczne”, „my–ekierki, probówki, aptekarskie wagi, papierki lakmusowe i cyrkle”. Instrumentarium prawdy jedynie słusznej! Brak go we frazach Arasse’a. Nie ma w nich kolosalnego, wielopiętrowego „my”. Jest tylko małe, pojedyncze „ja”. Dokładnie mówiąc: „ja–pióro”.

„Ja–pióro”. Niczego więcej. Może Poprzęcką wstrząsnął fakt, że pisanie Arasse’a nie jest stwierdzaniem faktów za pomocą akurat słów, ani referowaniem prawd niewzruszonych, ani serwowaniem na tacy kartki naukowych odkryć nie do obalenia – lecz pisaniem właśnie, snuciem intymnych opowiastek, bez żadnych pretensji do posiadania racji jedynie słusznej, za to z ciągłym poczuciem niepewności. Takim pisaniem o sztuce, o malarstwie w tym wypadku, które to zaczernianie papieru już jest krawędzią literatury, czyli samotnym podchodzeniem do rzeczy i obwąchiwaniem jej detali z bliska. W tym – w snuciu zdumiewających opowieści, wychodząc od pozornie trzeciorzędnego szczegółu, choćby od ślimaka na krawędzi „Zwiastowania” del Cossy – Arasse jest najsmakowitszy. Trochę jak w esejach swoich Bolesław Miciński, o którym Gustaw Herling-Grudziński rzekł: „Stworzył nowy gatunek literacki, w którym zagadnienia filozoficzne były tematem artystycznym, a nie przedmiotem naukowym”.

W „Nie widać nic” kolory i kształty obrazów nie są próbkami do naukowego dłubania, wykonanego przez bladego laboranta w zbroi białego fartucha, gumowych rękawicach, pokrowcach na butach, z twarzą pod jałową maską i z czepkiem na głowie. Są bohaterami samotnego bajania Arasse’a, niczym Hamlet lub Antygona dla kogoś, kto bajał w innym czasie, lecz chyba o tym samym. Że realność cała, więc i realność dzieł sztuki, jest w swej tajemnicy niemożliwa do zupełnego rozwikłania, przejrzenia na wylot. Wszystko więc, co można, to zgodzić się na bezradność i pełną niepewności opowiastkę, która do niczego nie rości pretensji, spróbować, że powiem za poetą, wyrwać tajemnicy choć jeden pukiel. Jak to w rozdziale „Runo Magdaleny” czyni Arasse, setnie bawiąc mnie, nie Poprzęcką.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski