Po pierwsze - ten rejestr jest jawny. Prawo wglądu do niego ma każdy krakowianin, bez wyjątku. Zdaję sobie sprawę, że wiele osób nie poradzi sobie z przebrnięciem przez długie tabelki, ale ci, którzy to zrobią, uzyskają bardzo cenne informacje o tym, kto i za ile pracuje dla miasta. To samo w sobie nie jest naganne, bo przecież ktoś musi pracować na rzecz krakowian i powinien za to dostawać godziwe wynagrodzenia.
Po drugie - rejestr pokazuje przypadki, które trudno uznać za racjonalne. Albo przynajmniej wydają się czymś nadzwyczajnym. Monitorowanie mediów pod kątem pojawienia się w publikacjach prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego czy wydatki na pudrowanie, by dobrze wyglądać w telewizji może nie od razu powinno być tematem dla komisji śledczych, ale wyjaśnienia magistratu, że to potrzebne wydają się niewystarczające.
Po trzecie - wykaz umów zawartych przez Urząd Miasta Krakowa pozwolił przypomnieć, czym jest funkcja radnego i dlaczego wypłacana jest mu dieta. Płacenie z publicznych pieniędzy, by radni za darmo mogli parkować swoje samochody blisko sali obrad, jest nie tylko czymś nagannym, ale i skandalicznym. Radny to funkcja społeczna, a otrzymywana przez niego dieta jest zwrotem kosztów ponoszonych na wypełnianie publicznej funkcji. A skoro tak, to za postój w samym centrum miasta radny powinien zapłacić z własnej diety. Przez lata radni zapomnieli o tym albo ignorowali uwagi na ten temat. Teraz może się nieco opamiętają, bo jeden z nich przyznał rację rozumowaniu, które przez lata było im obce. Łukasz Wantuch zapowiedział, że rezygnuje z możliwości darmowego parkowania swojego auta na opłacanym przez magistrat parkingu. I uzasadniał to właśnie tak, jak „Dziennik Polski” robił to wielokrotnie. Ciekawe, czy zawstydził tym gestem swoich kolegów radnych czy też wywołał ich oburzenie...
Po czwarte wreszcie - prezydent i urzędnicy muszą pamiętać, że dlatego rejestr zawieranych przez nich umów jest jawny, by można było w przyszłości eliminować wszystkie dziwne, zaskakujące, kontrowersyjne lub zupełnie niepotrzebne wydatki. I że wydatki na niektóre miejskie zlecenia można racjonalizować, czyli zmniejszać. Skoro takie oburzenie wywołuje drogie pudrowanie prezydenta i śledzenie jego nazwiska w mediach, to może znajdzie się tańsza makijażystka i nie tak kosztowny „detektyw”.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?