Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Reklama dzieciom

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Dzieciak nie zasypia natychmiast? – jest na to syropek. Nie ma apetytu? Syropek. Ma gorączkę? – pigułka. Boli go gardło? – lizak. Maluszek ma się szybciej rozwijać? – kup mu syropek!

Ta ostatnia reklama mnie poruszyła. I zastanawiam się, kto uwierzy, że środek nasenny dla dzieci jest skuteczniejszy niż ruch, a reklamowany preparat pomaga w rozwoju maluszka lepiej niż wspólna zabawa? Faszerowane stymulantami dzisiejsze dzieciaki są niedołęgami w porównaniu do rówieśników sprzed 25 lat. Dowodzi tego raport o sprawności fizycznej dzieci na przestrzeni kilku dekad, gdzie porównano szybkość biegu, długość i wysokość skoków i inne precyzyjne dane. Zakup żadnego preparatu tego problemu nie rozwiąże…

Ludzie mówią, że reklamy ich tylko denerwują. Kradną nasz czas, szpecą przestrzeń publiczną, a w Internecie są jak muchy – trudno je przepędzić. Czy rzeczywiście reklamy są aż tak wredne i zbędne? Oczywiście nie. Zdarzają się wśród reklam „dziełka” zaskakujące, dowcipne i wysmakowane. Mnie jednak fascynuje co innego. W reklamach – jak w lustrze – odbija się społeczeństwo, czyli nasze aspiracje, lęki i potrzeby. Znam rodzinkę, w której mama została nazwana „Goździkową” od postaci reklamującej coś tam z pozycji wszechwiedzącej „ciotki dobra rada”.

W stacjach komercyjnych bloki reklam przerywają filmy i trwają w nieskończoność. Telewizja publiczna filmów w ten sposób nie masakruje, bo reklamy nadawane są tylko przed lub po. Dlatego ten sam film trwa w stacji publicznej jakieś pół godziny krócej niż w komercyjnej. Z kolei emisji reklam w ramach programów informacyjnych i publicystycznych zabrania prawo. Ale już sponsorowanie prognozy pogody jest dozwolone: stąd tyle komunikatów meteo w stacjach informacyjnych.

Gdyby sądzić po treści reklam, okaże się, że Polaków najbardziej interesują usługi bankowe, telefony komórkowe, samochody i jedzenie, a przede wszystkim zdrowie. Podczas 12-minutowego telewizyjnego bloku reklamowego tylko 2 minuty poświęcone były innym produktom niż leki, paraleki i preparaty mające nam zapewnić zdrowie. Zadyszka, przeziębienie, bóle wątroby, zębów, stawów, wszelkie niesprawności ustąpią niezawodnie, jeśli tylko kupimy „to”.

Od koniuszków włosów, przez żołądek, po czubki palców u nóg Polacy chcą się leczyć samodzielnie, nie tracąc czasu na lekarskie diagnozy i recepty. Niby głos szybciutko ostrzega, że stosowanie bez porady specjalisty „może być niebezpieczne dla zdrowia i życia”… ale kto by się przejmował.

Dobra reklama informuje. Ale potrafi też nakłaniać do zakupu rzeczy, które nie były nam potrzebne, bo o ich istnieniu nawet nie wiedzieliśmy. Czy jednak to reklama tworzy potrzebę, czy raczej ją tylko rozpoznaje i wychodzi jej naprzeciw? Jeśli jest lustrem odzwierciedlającym lęki i ambicje odbiorców, to nasz wspólny wizerunek nie wygląda dobrze. Pewne jest, że przed reklamą szkodliwą powinny nas chronić odpowiednie instytucje.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski