Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rikszarz w sutannie

Grażyna Starzak
Za kierownicą tpojazdu można było też zobaczyć młodego księdza w rozwianej przez wiatr sutannie
Za kierownicą tpojazdu można było też zobaczyć młodego księdza w rozwianej przez wiatr sutannie FOT: ŁUKASZ KACZYŃSKI
KOŚCIÓŁ. Światowe Dni Młodzieży zakończyły się sukcesem m.in. dzięki pracy takich księży jak Roman Sikoń.

Riksza, sprowadzona z Indii, była najczęściej fotografowanym pojazdem w czasie Światowych Dni Młodzieży w Krakowie. Nie licząc oczywiście tramwaju z papieżem Franciszkiem.

Rikszę prowadzili wolontariusze odpowiedzialni za promocję ŚDM. Za kierownicą tego nietypowego pojazdu można było też zobaczyć młodego księdza w rozwianej przez wiatr sutannie. Z długą brodą i sumiastymi wąsami, uśmiechnięty od ucha do ucha, budził zaciekawienie krakowian i pielgrzymów. Rikszarz, ks. Roman Sikoń, wykorzystał to i zachęcał do rozmowy. Podobno zwrócił uwagę samego papieża Franciszka, który cieszy się z każdego pomysłu na nową ewangelizację. Światowe Dni Młodzieży zakończyły się sukcesem m.in. dzięki pracy takich księży, jak ks. Sikoń. Ten sukces, jak oceniają specjaliści, przełoży się, na co najmniej 30 procentowy wzrost liczby turystów pod Wawelem.

Wolontariusz na misji

Ks. Roman Sikoń jest kapłanem dopiero od trzech lat. Pochodzi z religijnej rodziny, ale przyznaje, że jego wiara w młodzieńczych latach była raczej letnia. Zanim wstąpił do seminarium skończył historię w krakowskiej Akademii Pedagogicznej. Zawsze marzył o pracy z dziećmi, młodzieżą. Nie mógł jednak znaleźć jej w swoim zawodzie. Koleżanka podpowiedziała mu, że może spełnić to marzenie, jako wolontariusz na misji.

Ona sama właśnie wróciła z Malawi. Za jej namową poszedł na spotkanie organizowane przez Salezjański Wolontariat Misyjny. Tam doceniono jego zapał i przygotowanie. Wysłano go na rok do Kenii. Pracował w domu „Dzieci Ulicy” księdza Bosco w Nairobi. Potem przeniesiono go do obozu uchodźców w Kakuma, na północy Kenii. Pomagał budować szkołę i parafię salezjańską. Wrócił do Polski i znowu wyjechał na misję. Tym razem przyczynił się do powstania ośrodka zdrowia w Kiabakari, w Tanzanii. Przyznaje, że powołanie dojrzewało u niego od pierwszego wyjazdu na misję.

- Odbierałem to, jako wezwanie Boże, niemal jako rozkaz. W końcu, doszedłem do wniosku, że nie mogę odmówić wykonania tego rozkazu - zwierza się ks. Sikoń. Pracując na misjach z salezjanami, naturalne było to, że wybrał właśnie ten zakon.

Pasterz w Katmandu

Po święceniach kapłańskich, które przyjął trzy lata temu, wysłano go do Indii. Mieszkał w okolicy Kalkuty, ucząc się języka bengalskiego. Potem pojechał do Nepalu. Pracował, jako duszpasterz w Katmandu. Za swój sukces uważa to, że ochrzcił tam trzech młodych mężczyzn. W Nepalu jest bardzo mało katolików. To w większości kraj hinduistyczny. Będąc tam, dowiedział się, że zanim przyjechał, w Katmandu był zamach na katolicką świątynię. Zginęły w nim dwie osoby. Było wielu rannych. Sprawczynią była prawdopodobnie kobieta, która tuż przed wybuchem wniosła do kościoła tajemniczy pakunek. Ksiądz Roman Sikoń był wstrząśnięty, a równocześnie zbudowany postawą męża kobiety i ojca dziewczynki, które zginęły.

Ponieważ jego pasją jest film dokumentalny i przed wyjazdem do Nepalu miał już udane próby w tej dziedzinie, postanowił zrobić dokument, którego główną postacią będzie ów mężczyzna. - Ten człowiek, który w zamachu stracił najbliższych, a mówi przed kamerą o przebaczeniu, o nadziei wynikającej z tej bezsensownej śmierci. Nie ma w nim nienawiści. Mówi, że czeka na spotkanie z żoną i dzieckiem w niebie. Powiedział też, że czeka na spotkanie z kobietą, która podłożyła bombę. Chciał odwiedzić ją w więzieniu, lecz nie pozwolono na to. To prawdziwie chrześcijańska postawa - opowiada ks. Sikoń.

„Riksza Miłosierdzia”

W Nepalu był prawie pięć miesięcy. Po powrocie do Polski przez pewien czas pracował, jako duszpasterz w Przemyślu. Młodego, pełnego zapału i pomysłów księdza, zauważył starszy kolega z zakonu - ks. Adam Parszywka, od niedawna przełożony krakowskiej inspektorii salezjanów. Ten sam, który jest jednym z ojców sukcesu ŚDM, pełniąc w komitecie organizacyjnym funkcję dyrektora departamentu komunikacji. Ks. Parszywka zaproponował księdzu Sikoniowi pracę przy organizacji tego wielkiego wydarzenia.

Projekt „Riksza Miłosierdzia” to autorski pomysł młodego kapłana. - Było z tym trochę zachodu - przyznaje ks. Sikoń. - W Polsce o rikszę nie jest łatwo. Udało się znaleźć taki pojazd na portalu aukcyjnym Allegro. Ktoś, jakimś sposobem, przywiózł ją z Indii. Ja tylko trochę zmieniłem jej wystrój. Z tyłu, na rikszy, umieściliśmy obraz Jezusa Miłosiernego. Nie miałem zbyt wielu ludzi do pomocy, jednak tak się szczęśliwie złożyło, że mój brat i siostra zostali wolontariuszami ŚDM i razem z Piotrkiem Szarkowskim, Michałem Królem, Pawłem Zażecznym i Anną Szachowicz, pomogli mi zrealizować ten projekt.

Rikszę prowadzili najpierw wolontariusze z telewizji ŚDM. Jeżdżąc nią przeprowadzali uliczną sondę z młodymi pielgrzymami z całego świata, na temat tego, jak rozumieją pojęcie „miłosierdzie Boże”. Jeden z nich filmował te spotkania. Nakręcili 18 trzyminutowych odcinków, które miały wiele odsłon w internecie. Ks. Sikoń też wsiadł do rikszy. Z nadzieję, że widok kapłana w takim pojeździe zaciekawi i skłoni przechodniów do rozmowy, że będzie to „efektywne narzędzie ewangelizacji”. - I było - podsumowuje salezjanin, dodając, że riksza wciąż jeszcze pełni tę rolę.

W ostatnią niedzielę wakacji „Rikszą Miłosierdzia” można się było przejechać w czasie pikniku rodzinnego w Parku Edukacji „Wioski Świata”. Piknik zorganizowali młodzi ludzie z Salezjańskiego Wolontariatu Misyjnego. Atrakcji nie brakowało, ale do rikszy, którą prowadził ksiądz Sikoń, ustawiała się długa kolejka. Riksza była też niedawno powozem weselnym młodej pary.

- Wiozłem tą parę z kościoła na Dębnikach. Za nami szedł orszak gości weselnych. Towarzyszył nam tłum gapiów - opowiada ks. Sikoń. Trzeba przyznać, że pan młody zasłużył sobie na takie wyróżnienie. Był nim jeden z wolontariuszy, który przy organizacji ŚDM pracował od samego początku.

Zaangażowanie i pasja

Ksiądz Sikoń nie szczędzi pochwał wolontariuszom ŚDM. - To była przyjemność widzieć ich zaangażowanie i pasję, z jaką wykonywali powierzone zadania. To w dużej części ich zasługa, że uczestnicy ŚDM, z różnych krajów, mówili, iż ŚDM Kraków 2016 były najlepiej przygotowane z dotychczasowych. Może to stwierdzenie trochę na wyrost, ale faktem jest, iż w mediach społecznościowych praktycznie nie spotykało się złośliwych czy nieżyczliwych komentarzy. Chyba rzeczywiście, w tym przypadku nie było się, do czego przyczepić - mówi z uśmiechem ksiądz Roman Sikoń.

Na koniec pytam go, co zapamięta ze słów Franciszka skierowanych do kapłanów. Co szczególnie utkwiło mu w pamięci?

Odpowiada, że słowa papieża z nocnego czuwania, gdy apelował do młodych, by nie odnajdywali szczęścia w bezpiecznym siedzeniu na kanapie, że powinni iść odważnie do przodu. - To było, co prawda skierowane do młodzieży, lecz zupełnie dobrze może też dotyczyć księży. Ja te słowa Ojca Świętego wziąłem do siebie. Zaraz po zakończeniu ŚDM napisałem do naszego przełożonego w Rzymie prośbę, aby wysłano mnie na kolejną misję. Otrzymałem drogą mailową odpowiedź, że na pewno gdzieś pojadę. Gdzie? Kiedy? To wie tylko nasz patron - ksiądz Bosco. Jedno jest pewne. To, że nie będę siedział zbyt długo na kanapie. Zresztą, zwykle do tej pory miałem twarde łóżko…

Papież Franciszek powiedział kiedyś, że tam, gdzie są zakonnicy, tam jest radość. A chrześcijanin - w jego opinii - powinien być człowiekiem radości. Ksiądz Roman Sikoń wręcz zaraża radością. Mówi, że stał się takim człowiekiem dzięki salezjanom. - Radość jest jednym z darów Ducha Świętego. Jeżeli zakonnik żyje z Chrystusem to ma tę radość, żyje z nią i przekazuje innym ludziom. Wcześniej, jako człowiek świecki, nie wiedziałem, że tak można żyć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski