Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Robią ze mnie szaleńca. PiS-owca, który chce podpalić tęczę w stolicy

Rozmawia Paweł Gzyl
Rafał Masłow
Były czasy, kiedy atakowałem ZChN, były takie, kiedy atakowałem SLD. Przyszedł moment, kiedy trzeba było uderzyć w cały system. Dostrzegłem bowiem, że problem wcale nie tkwi w poszczególnych osobach ani w partiach - mówi Paweł Kukiz

- Nie czujesz się zmęczony zamieszaniem wokół Twojej osoby, które wybucha , kiedy wydajesz nową płytę?

- Czuję się zmęczony całokształtem mojej działalności. Walka o lepsze jutro to droga przez mękę. Jeżdżę po Polsce, mówię ludziom o potrzebie skończenia z partiokracją, o jednomandatowych okręgach wyborczych. Opowiadam o nowym systemie, który spowoduje, że będą wykorzystane takie nasze atrybuty, jak pracowitość, sumienność i efektywność.To misja - ale realizuję ją za swoje pieniądze, tkwiąc za kierownicą samochodu niemal dzień i noc. W ciągu ostatniego miesiąca zrobiłem jakieś dziesięć tysięcy kilometrów.

- Dlaczego postanowiłeś nagrać płytę, która jest przedłużeniem tej Twojej społecznej działalności?

- Nigdy nie nagrałem żadnej płyty na zamówienie. Każda była odzwierciedleniem mojego aktualnego stanu emocjonalnego i zaangażowania. Były czasy, kiedy atakowałem ZChN, były takie, kiedy atakowałem SLD, aż w końcu przyszedł taki moment, kiedy trzeba było zaatakować cały ten system. Dostrzegłem bowiem, że problem nie tkwi w poszczególnych osobach ani w partiach, ale w całym systemie politycznym.

To on powoduje, że wszystko dookoła jest zgniłe. Rządzący mówią nam, że mamy 25 lat wolności. I mówiąc to w pierwszej osobie liczby mnogiej - mówią prawdę. Tylko szkoda, że ta wolność jest realizowana kosztem 80 procent społeczeństwa, której zabiera się 75 procent dochodów na utrzymanie ich państwa.

- Ten przekaz spotyka się jednak z ostrą reakcją większości mediów. Dlaczego one też nie stają po stronie słabszych?

- Ta płyta wcale nie jest atakiem na obecny stan rzeczy. Poszczególne piosenki to jakby fotografie tego, co widzę wokół siebie. Niestety - rządzący i wysługujące się im media boją się zobaczyć własne odbicie w lustrze. Zachowują się jak kobieta, która nie akceptuje siebie - i najchętniej zasłoniłaby wszystkie zwierciadła.

- Płytę promuje ironiczny utwór "Samokrytyka". Dlaczego składasz tytułową samokrytykę, tak jak to robiono w czasach stalinowskich, akurat Adamowi Michnikowi?

- Dlatego że ze strony jego mediów spotykały mnie największe ataki podparte kłamstwami. To w nich kreuje się mój wizerunek jako zatwardziałego PIS-owca, który chce się zemścić za Smoleńsk i podpalić tęczę w Warszawie. To absurd - bo jestem człowiekiem środka. Moim zdaniem takie kwestie jak właśnie wspomniana tęcza powinny być rozstrzygane w drodze referendów, w których ludzie sami mogą się wypowiedzieć na dany temat. Pewnie - moje wypowiedzi często są prowokacyjne, ale generalnie dążę do zgody i jedności.

- Nigdy nie miałeś momentu wahania, czy podjąć tę walkę z systemem?

- Dostałem do ręki mikrofon, mogę zarabiać na życie śpiewaniem, a ludzie chcą mnie słuchać. Mogłem pozostać na tym poziomie - bo to wielki dar. Na płycie jest piosenka "Zagłuszyć" -która jest dokumentacją moich wahań. Trzy lata temu zastanawiałem się, czy zrezygnować z wygodnego życia i iść na wojnę z systemem, czy usprawiedliwiając się utrzymaniem rodziny, odpuścić, pójść w kabaret i prześmiewczość, jak za czasów Piersi. Stwierdziłem, że skoro dostałem mikrofon do ręki, to powinienem wykorzystać go po to, aby przemawiać w imieniu tych, którzy mi go dali.

- Jakie widzisz paralele między dzisiejszą Polską a Peerelem?

- W latach 80., kiedy wszedłem w dorosłe życie, wróg był jasno określony. Była też wielka bieda. Dzisiaj jest podobnie. Całe to bogactwo jest oparte na kredytach. Ludzie czują się milionerami, ale tylko wtedy kiedy dostają pieniądze na konto i odwlekają termin spłaty pożyczki. Polska ma bilion euro zadłużenia. Nie mamy gospodarki wolnorynkowej. I nie będziemy jej mieli, dopóki nie zmieni się ordynacja wyborcza.

Ta obecna oparta jest na urzędnikach. Dlatego oni są mnożeni do granic absurdu. Jest ich obecnie 840 tys. Za komuny - przy takiej samej liczbie ludności - było ich tylko 150 tys., bo to PZPR-owi wystarczało. W tej chwili takich PZPR-ów jest pięć, bo tyle jest partii w Sejmie. Stąd potrzeba im więcej urzędników. A przecież trzeba ich utrzymać - i to hamuje wolny rynek. Najgorsze jest jednak to, że aby uzasadnić rację swego bytu, urzędnicy stwarzają setki rozporządzeń, których sami nie rozumieją. Piszą je w skomplikowany sposób, aby stworzyć pozory, że są potrzebni.

Do tego mamy przetargi, do których dopuszczane jest tylko wąskie grono znajomych. Co więcej - nastąpił niż demograficzny, więc Tusk podwyższył wiek emerytalny, aby Niemcy mogli pracować do 63. roku życia dzięki naszej sile roboczej, za co został ewakuowany przez kanclerz Merkel do Brukseli. Oto obraz obecnej Polski - czy tak różny od tego, co zapamiętaliśmy z Peerelu?

- Śpiewasz: "Trzeba zabrać chamom złoty róg". W jaki sposób?

- Mam swój pomysł. Startuję z ostatniego miejsca listy w wyborach do sejmiku dolnośląskiego. Nie wierzę, że wygram, bo szansa jest bliska zeru. Gdybym się jednak dostał - to sumiennie i w sposób merytoryczny wykonywałbym obowiązki radnego. Co więcej - zrzekłbym się honorarium na rzecz propagowania jednomandatowych okręgów wyborczych. Przyjąłem propozycję kandydowania w tych wyborach na prośbę kilku bezpartyjnych samorządowców pod warunkiem, że potraktujemy tę kampanię samorządową jako wstęp do kampanii parlamentarnej za rok z intencją zjednoczenia wszystkich ruchów obywatelskich zgromadzonych wokół idei JOW-ów.

- Śpiewasz: "Lewa i prawa / Plecy w plecy / Stań". Wierzysz w takie zjednoczenie na polskiej scenie politycznej?

- Oczywiście, że tak. Przecież przyjaźnię się ze zwolennikami Kaczyńskiego, a jednocześnie rozmawiam ze zwolennikami PO. Dla mnie najważniejsza jest zwykła ludzka przyzwoitość. Można być przyzwoitym przy rożnych światopoglądach. Chodzi mi o to, aby zjednoczyć wszystkie ruchy obywatelskie w taką siłę, jaka odbierze państwo cwaniakom, którzy uwłaszczyli się na narodzie.

- Nie boisz się, że Polacy mają w swej naturze tendencję do kombinowania?
- Jeżeli nie uda się zmienić ordynacji wyborczej, to układam dzieciom życie za granicą. Ja się nie wyprowadzę, bo starych drzew się nie przesadza. Jeżeli uda się zmienić - to wystarczy nam kilkanaście lat na odbudowanie majątku narodowego.

- Mówisz o zgodzie narodowej, a nie możesz się porozumieć z kolegami z zespołu Piersi w kwestii używania nazwy zespołu.

- To inna sprawa. Początkowo byłem przekonany, że dojdę do kompromisu z kolegami. Oni mogliby się nazywać Piersi Bałkanika, a mój zespół - Kukiz i Piersi. Kilka dni przed wydaniem mojej płyty zabronili mi używania tej nazwy w jakiejkolwiek konfiguracji. Dlatego musiałem wydać kolejną płytę pod szyldem Kukiz, chociaż w składzie, który ją nagrał, jest aż pięć osób ze starego składu Piersi. Co więcej - jestem autorem wszystkich tekstów Piersi i 75 proc. muzyki.

- Jak Twoja rodzina znosi Twoje społeczne zaangażowanie?

- Moja rodzina ma większy problem: poważną chorobę najmłodszego dziecka. To determinuje nasze postępowanie i sposób życia. Moja działalność społeczna i związane z nią perturbacje to naprawdę nic wielkiego.

- Udało Ci się wychować córki w patriotycznym duchu?

- Dzieci najlepiej uczą się, obserwując. Patriotyzm nie polega na wywieszeniu polskiej flagi przed domem. To pamięć o przodkach i analiza ich schedy: osiągnięć i porażek, w taki sposób, by w swym dzisiejszym życiu postępować tak, żeby następne pokolenia miały łatwiej.

I to cała filozofia. Moje dzieci doskonale rozumieją, o czym mówię. Oczywiście ataki systemu, szczególnie te mocno spersonifikowane, są dla nich bolesne, bo wychodzę przez nie na osobę chorą psychicznie. Ale dzięki temu córki wiedzą, co znaczy perfidia w życiu publicznym. Ja ponad mój publiczny wizerunek tworzony przez media cenię sobie swoje sumienie. Nie będę przecież żył wiecznie. Praktykuję więc religię uczynkiem, a nie klepaniem regułek.

- Myślisz, iż kiedyś przyjdzie taki czas, że będziesz zmógł spokojnie usiąść na progu swego domu i odetchnąć pełną piersią?

- Gdybym w to nie wierzył, odpuściłbym sobie wszystkie działania. Natomiast jeżeli się nie uda - też sobie odpuszczę, bo nie będę się z koniem kopał. I wtedy też usiądę spokojnie na progu domu. Z tym, że być może nie będzie to już mój dom na Opolszczyźnie, ale dom moich córek na Florydzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski