Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rocznica bitwy pod Proszowicami. Franciszek Czech, czyli rozwikłana zagadka tragicznego wystrzału

Aleksander Gąciarz
Aleksander Gąciarz
Mogiła żołnierzy poległych 7 września 1939 roku w bitwie pod Proszowicami
Mogiła żołnierzy poległych 7 września 1939 roku w bitwie pod Proszowicami Aleksander Gąciarz
Rozmowa z Wojciechem Nowińskim, badaczem lokalnej historii i odkrywcą zagadek z przeszłości

Dlaczego tak dużo kobiet nie pracuje?

od 16 lat

- Za kilka dni wypada 83. rocznica bitwy pod Proszowicami, którą oddziały Armii Kraków stoczyły z Niemcami 7 września 1939 roku. W niektórych relacjach znajduje się wzmianka o tym, że bezpośrednio przed walką, podczas przejścia polskich oddziałów przez Szklaną, jeden z żołnierzy, zmęczony kilkudniowym marszem, doznał załamania nerwowego i zastrzelił swojego kolegę. Do tej pory nie było wiadomo, kim byli sprawca i jego ofiara. Panu udało się rozwiązać część tej zagadki.

- We wrześniu 1939 roku przez rejon Proszowic przetaczali się uchodźcy, uciekających przed hitlerowskim najeźdźcą. Wędrowali pieszo, jechali konnymi zaprzęgami lub rowerami, ciągnęli wózki z dobytkiem. Wśród cywilów przemieszczały się również oddziały polskiego wojska, w tym pododdziałów pułków piechoty 203. i 204. z 55. Dywizji Piechoty (Rezerwowej) Armii Kraków. W jednej z takich kolumn znalazł się Franciszek Czech z Czeladzi, którego akt zgonu znajduje w księgach metrykalnych kościoła w Proszowicach. W dokumencie zapisano, że zmarł on 7 września 1939 r. około godziny 20.

- Skąd wiadomo, że to właśnie on jest ofiarą feralnego incydentu?

- W ustaleniu tego faktu pomógł periodyk „Zeszyty Czeladzkie” z 2020 roku, a w nim artykuł Jerzego Zawady poświęcony ulicy Niwa w Czeladzi. Jednym z bohaterów artykułu, był przedwojenny mieszkaniec ulicy Franciszek Czech, który zginął w Proszowicach 7 września 1939 roku i miał tam być pochowany. Dzięki kontaktowi z autorem artykułu udało się poznać trochę więcej szczegółów dotyczących samego Franciszka Czecha i jego losów, jak również losów jego rodziny. Kilka istotnych informacji udało się także pozyskać od rodziny Jana Sasnala ze Szklanej, wymienionego we wspomnianym akcie zgonu jako świadek śmierci.

- Co zatem dzisiaj wiemy na temat Czecha?

- Wiemy, że urodził się 27 września 1884 roku we wsi Wola Libertowska, w rodzinie włościan Wojciecha i Katarzyny z Waligórów. W 1910 roku w parafii Żarnowiec Franciszek poślubił Antoninę Kłys, z którą miał trójkę dzieci: dwóch synów (jeden z nich zmarł w dzieciństwie) oraz córkę. Państwo Czechowie mieszkali w Czeladzi, gdzie posiadali gospodarstwo rolne. Tuż przed wybuchem II wojny światowej wystawili dom przy ulicy Niwa, w którym zamieszkali wraz z córką i jej mężem.

- W chwili wybuchu wojny Franciszek Czech miał już 55 lat. Sporo jak na żołnierza.
- We wrześniu 1939 roku został jednym z około 200 zmobilizowanych rezerwistów. Wszyscy oni bez broni i umundurowania zasilili pułki, wchodzące w skład 55. Dywizji Piechoty Armii Kraków. Ich zadaniem było kierowanie zaprzęgami w taborach, transportujących zaopatrzenie dla wojska. Czech prowadził własny zaprzęg, z własnym koniem o imieniu Siwek. W walkach, które 55. DP toczyła w pierwszych dniach wojny w okolicach Żor i Rybnika nie brał udziału, ponieważ tabory zostały wcześniej odesłane na tyły frontu. Odtąd posuwały się na wschód, cofając się wraz oddziałami bojowymi, które do nich wkrótce dołączyły. W ten sposób 6 września Franciszek Czech trafił na miejsce koncentracji w Posądzy koło Proszowic.

- Ten przydział okazał się dla niego tragiczny. I to wcale nie dlatego, że jego pułk został rozbity następnego dnia nad ranem przez pododdziały niemieckiego VIII Korpusu Armijnego, które zaatakowały w okolicy proszowickiego cmentarza.

- Tragedia Czecha wydarzyła jeszcze przed bitwą, w nocy 6 września, podczas przemarszu przez Szklaną. Jeden z polskich żołnierzy strzelił z karabinu w kierunku swojego kolegi. Lokalizacja tego wydarzenia oraz fakt, że w Szklanej nie było innych zgonów w tym dniu wskazują, że poszkodowanym w tym zdarzeniu mógł być Franciszek Czech. Chociaż w powojennych relacjach pojawia się informacja o śmierci ofiary na miejscu zdarzenia, to w rzeczywistości został on tylko ciężko ranny. Woźnicą zaopiekowały się rodziny dwóch miejscowych gospodarzy: Jana Sasnala oraz Jana Zemły. To w pobliżu ich zabudowań miało miejsce opisane zdarzenie. Niestety odniesiona rana okazała się śmiertelna i Franciszek Czech zmarł 7 września 1939 roku około godziny 20.

- Co stało się z ciałem?

- Następnego dnia opiekujący się nim gospodarze zawieźli ciało na jego własnym wozie zaprzężonym w Siwka do proszowickiego proboszcza księdza Stanisława Bomby. Sporządzony został akt zgonu, a następnie Franciszek Czech został pochowany we wspólnej mogile z poległymi w bitwie 7 września żołnierzami 204. pułku piechoty. Koń oraz wóz zostały u proboszcza w ogrodzie znajdującym się przy plebanii. Opiekę nad Siwkiem proboszcz zlecił siostrom zakonnym. Koledzy Franciszka Czecha, którzy razem z nim wędrowali w taborach, po powrocie do rodzinnego miasta poinformowali rodzinę o jego śmierci oraz o losach Siwka.

- Koń został już w Proszowicach?

- Nie, przyjechał po niego na rowerze z Czeladzi do Proszowic zięć Franciszka Czecha, Józef Kozieł. Po wielu perypetiach Józef z rowerem, zaprzęgiem i koniem powrócili do Czeladzi. Po zakończeniu wojny Siwek żył jeszcze długo, rozwoził węgiel z kopalni "Saturn" i "Czerwona Gwardia", uprawiał czeladzkie grunty, woził nowożeńców do ślubu w parafialnym kościele, a nawet był z pielgrzymką w Częstochowie.

- Nazwiska Franciszka Czecha nie ma jednak na tablicach, znajdujących się na mogile żołnierzy poległych w bitwie na cmentarzu w Proszowicach. Dlaczego?

- Odpowiedź na to pytanie daje analiza list poległych sporządzanych przez proboszcza. List takich było przynajmniej trzy. Pierwsza została sporządzona przez ks. Bombę tuż po bitwie i zawierała nazwisko Franciszka Czecha. Nazwisko to zostało jednak skreślone, ponieważ wystawiono na nie osobny akt zgonu, o czym informuje zresztą dopisek na tejże liście. Kolejne listy wykonywane były w latach późniejszych: druga na polecenie niemieckich władz okupacyjnych oraz trzecia, tuż po wojnie, dla władz komunistycznych. Obie nie zawierały już nazwiska bohatera tej historii – zapewne przez wspomniane wykreślenie. I to właśnie któryś z tych późniejszych wykazów stał się podstawą do sporządzenia listy poległych, których nazwiska znalazły się na tablicach nagrobnych. O tym, że te tablice mogą zawierać pewne nieścisłości było wiadomo od dawna, a opisane wyżej odkrycie tylko to potwierdza.

- Ten błąd zostanie jednak wkrótce naprawiony.

- Wspólnie z burmistrzem Grzegorzem Cichym, któremu opowiedziałem historię Franciszka Czecha, zwróciliśmy się w tej sprawie do krakowskiego oddziału IPN, gdzie zostały przekazane zebrane przeze mnie kopie dokumentów, poświadczających zgon i pochówek w Proszowicach we wrześniu 1939 r. nieznanego dotąd polskiego żołnierza. Efektem tych działań będzie upamiętnienie Franciszka Czecha specjalną tablicą, która zostanie odsłonięta na proszowskim cmentarzu podczas uroczystości rocznicowych bitwy w dniu 6 września 2022 roku.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski