Krzysztof Pilarz Fot. Wojciech Matusik
33-latek przez całe spotkanie miał sporo pracy na linii i na przedpolu. Z zagrożeniem stwarzanym przez Arkę radził sobie dobrze, ale w 20 min był bez szans, kiedy Marcinowi Radzewiczowi wyszedł - pewnie już ostatni w karierze - "strzał życia". "Radza" pokonał Pilarza uderzeniem z 30 metrów, po którym piłka wpadła w samo "okienko" bramki Cracovii. Pomocnik Arki swoją decyzją zaskoczył też pomocników gości, którzy nie niepokoili go, kiedy składał się do strzału. - Szkoda tej sytuacji. Mogliśmy się uchronić przed tym golem. Trzeba przyznać, że Radzewi-czowi wyszedł bardzo dobry strzał. Nie mam do siebie żadnych pretensji, bo chociaż strzał był oddany z dalszej odległości, to ciężko było go zatrzymać. Żebym to komuś wytłumaczył, ten ktoś musiałby najpierw stanąć na bramce i zobaczyć, o co chodzi - tłumaczy bramkarz "Pasów".
Radzewicz zmusił Pilarza do dużego wysiłku jeszcze raz w 77 min, ale i tym razem bramkarz Cracovii wyszedł z opresji obronną ręką. Wykazał się kunsztem zwłaszcza w 71 min, w mgnieniu oka wykonując dwie skuteczne interwencje w gąszczu nóg w swoim polu bramkowym. - Po dośrodkowaniu z prawej strony wyszedłem na wstrze-loną w światło bramki piłkę, dostałem nią od Da Silvy w rękę i piłka trafiła w słupek. Udało mi się szybko podnieść z murawy i sprzątnąć ją jeszcze sprzed nóg Rafała Grzelaka - opisuje wspomnianą sytuację "Pilu".
W przerwie zimowej jednym z głównych celów transferowych było sprowadzenie bramkarza, który mógłby konkurować z Pilarzem o miano numeru "1". Doświadczony bramkarz wygrał jednak rywalizację z pozyskanym Matko Perdijiciem. W drugim meczu z rzędu miał duży wkład w zdobycie przez Cracovię punktów. Przed tygodniem w spotkaniu z Okocimskim również stanął na wysokości zadania. - Przepracowałem normalnie okres przygotowawczy z zespołem, mamy dobrego trenera bramkarzy, który mnie dobrze prowadzi. Z tego się muszę cieszyć i się cieszę. A czy pomagam drużynie? Po to jestem w tej bramce, żeby w takich momentach pomóc kolegom - mówi skromnie.
Udany dla niego występ w Gdyni na żywo z trybun stadionu Arki oglądali rodzice: - Jestem stąd, więc rodzice przyjechali na mecz, bo rzadko mają okazję mnie oglądać. Poza Wybrzeżem przebywam już ponad 10 lat. Ostatnio gram na południu Polski: w Ruchu Chorzów, Koronie Kielce i teraz w Cracovii, więc to kawał drogi. Ale kiedy gram gdzieś na Wybrzeżu, to zawsze są. Większa trema? Za długo gram w piłkę i za stary jestem, żeby się tremować obecnością rodziców (śmiech).
Jak bramkarz Cracovii ocenia wywalczony punkt? - W pierwszej połowie nie zagraliśmy tego, czego sami od siebie oczekujemy. Remis jest więc sprawiedliwy, ale my gramy o awans do ekstraklasy i wszędzie jedziemy po to, żeby wygrywać. Tak też było w Gdyni, ale nie udało się, więc ten jeden punkt szanujemy.
Maciej Kmita, Gdynia
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?