18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodzice nie stremowali Krzysztofa Pilarza

Redakcja
Krzysztof Pilarz Fot. Wojciech Matusik
Krzysztof Pilarz Fot. Wojciech Matusik
CRACOVIA. - Po to jestem w tej bramce, żeby w takich momentach pomóc kolegom - mówi golkiper Cracovii Krzysztof Pilarz, dzięki którego postawie w dużej mierze "Pasy" wywiozły z Gdyni punkt.

Krzysztof Pilarz Fot. Wojciech Matusik

33-latek przez całe spotkanie miał sporo pracy na linii i na przedpolu. Z zagrożeniem stwarzanym przez Arkę radził sobie dobrze, ale w 20 min był bez szans, kiedy Marcinowi Radzewiczowi wyszedł - pewnie już ostatni w karierze - "strzał życia". "Radza" pokonał Pilarza uderzeniem z 30 metrów, po którym piłka wpadła w samo "okienko" bramki Cracovii. Pomocnik Arki swoją decyzją zaskoczył też pomocników gości, którzy nie niepokoili go, kiedy składał się do strzału. - Szkoda tej sytuacji. Mogliśmy się uchronić przed tym golem. Trzeba przyznać, że Radzewi-czowi wyszedł bardzo dobry strzał. Nie mam do siebie żadnych pretensji, bo chociaż strzał był oddany z dalszej odległości, to ciężko było go zatrzymać. Żebym to komuś wytłumaczył, ten ktoś musiałby najpierw stanąć na bramce i zobaczyć, o co chodzi - tłumaczy bramkarz "Pasów".

Radzewicz zmusił Pilarza do dużego wysiłku jeszcze raz w 77 min, ale i tym razem bramkarz Cracovii wyszedł z opresji obronną ręką. Wykazał się kunsztem zwłaszcza w 71 min, w mgnieniu oka wykonując dwie skuteczne interwencje w gąszczu nóg w swoim polu bramkowym. - Po dośrodkowaniu z prawej strony wyszedłem na wstrze-loną w światło bramki piłkę, dostałem nią od Da Silvy w rękę i piłka trafiła w słupek. Udało mi się szybko podnieść z murawy i sprzątnąć ją jeszcze sprzed nóg Rafała Grzelaka - opisuje wspomnianą sytuację "Pilu".

W przerwie zimowej jednym z głównych celów transferowych było sprowadzenie bramkarza, który mógłby konkurować z Pilarzem o miano numeru "1". Doświadczony bramkarz wygrał jednak rywalizację z pozyskanym Matko Perdijiciem. W drugim meczu z rzędu miał duży wkład w zdobycie przez Cracovię punktów. Przed tygodniem w spotkaniu z Okocimskim również stanął na wysokości zadania. - Przepracowałem normalnie okres przygotowawczy z zespołem, mamy dobrego trenera bramkarzy, który mnie dobrze prowadzi. Z tego się muszę cieszyć i się cieszę. A czy pomagam drużynie? Po to jestem w tej bramce, żeby w takich momentach pomóc kolegom - mówi skromnie.

Udany dla niego występ w Gdyni na żywo z trybun stadionu Arki oglądali rodzice: - Jestem stąd, więc rodzice przyjechali na mecz, bo rzadko mają okazję mnie oglądać. Poza Wybrzeżem przebywam już ponad 10 lat. Ostatnio gram na południu Polski: w Ruchu Chorzów, Koronie Kielce i teraz w Cracovii, więc to kawał drogi. Ale kiedy gram gdzieś na Wybrzeżu, to zawsze są. Większa trema? Za długo gram w piłkę i za stary jestem, żeby się tremować obecnością rodziców (śmiech).

Jak bramkarz Cracovii ocenia wywalczony punkt? - W pierwszej połowie nie zagraliśmy tego, czego sami od siebie oczekujemy. Remis jest więc sprawiedliwy, ale my gramy o awans do ekstraklasy i wszędzie jedziemy po to, żeby wygrywać. Tak też było w Gdyni, ale nie udało się, więc ten jeden punkt szanujemy.

Maciej Kmita, Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski