Rodzice dzieci i pracownicy pięciu przedszkoli przyszli wczoraj protestować na obrady Rady Miasta. Byli zbulwersowani pomysłem urzędników, aby ich placówki przekształcić z przedszkoli niepublicznych w samorządowe. Pisaliśmy o tym już w poniedziałek.
- Wśród rodziców zawrzało, wywołując przerażenie i wściekłość - przyznaje jeden z nich Jacek Gruszczyński. Osoby, które przyszły zamanifestować, przekonywały, że nie powinno się w sztuczny sposób szukać ok. 700 nowych miejsc w przedszkolach samorządowych.
Wszystko przez to, że zgodnie z ustawą przedszkolną, która weszła w życie dwa lata temu, już w 2015 r. samorządy muszą znaleźć miejsca dla wszystkich cztero- i pięciolatków w przedszkolach samorządowych z opłatą w wysokości najwyżej 1 zł za godzinę.
A od 2017 r. również trzylatki mają mieć zagwarantowane miejsca na tej zasadzie w publicznym przedszkolu. Oznacza to, że w Krakowie może zabraknąć ok. 2 tys. miejsc dla maluchów.
Przekształcenie przedszkoli: "Bajka" (os. Urocze), "Iskierka" (przy ul. Staffa), "Kraina Uśmiechu" (przy ul. Jaremy), "Pod Skrzydłami" (przy ul. Batalionu Skała AK) i "Pod Gwiazdkami" (przy ul. Szafera) miało spowodować, że powstałoby 700 nowych miejsc samorządowych. Placówki te mieszczą się w budynkach gminnych.
W tych miejscach w przeszłości działały przedszkola publiczne. 10 lat temu, gdy wiele podobnych placówek miało problemy, bo np. nie uczęszczała do nich odpowiednia liczba dzieci - miasto zaproponowało prowadzącym je dyrektorkom, by je przejęły. Dyrektorki zaciągnęły kredyty i doprowadziły upadające placówki do rozkwitu.
Teraz pojawiło się zagrożenie, że gmina przedłuży z nimi umowę tylko na 10 miesięcy. Radni PO postanowili szybko interweniować i pod obrady wczorajszej sesji Rady Miasta wprowadzili punkt, w którym zażądali wyjaśnień. - Nie można przedszkoli traktować jak sklepu warzywnego albo punktu usług szewskich - mówiła radna Teodozja Maliszewska (PO).
Radny Sławomir Ptaszkiewicz (niezależny) zwracał uwagę, że wiceprezydent ds. edukacji Tadeusz Matusz został mianowany z poparciem PO. - Po co ten teatr polityczny? O co w tym wszystkim chodzi? - pytał.
Radni PO przyznawali, że czują się zawiedzeni. - Mieliśmy nadzieję na menedżerskie podejście do spraw oświaty. A wiceprezydent wypowiada się urzędnik, który nie ma pojęcia o prowadzeniu biznesu - twierdzi Andrzej Hawranek. Rodzice domagają się pozostawienia pięciu placówek jako przedszkoli niepublicznych i przedłużenia dotychczasowych umów dzierżawy budynków na co najmniej pięć lat.
Początkowo wiceprezydent Matusz nie złożył jednak z mównicy deklaracji, że umowy zostaną podpisane na taki okres. - Nikt nie robi zamachu na te przedszkola - powiedział. - Ważne, że teraz padła deklaracja dyrektorek, że są gotowe przystąpić do konkursu ofert na prowadzenie placówek na zasadach samorządowych, a więc z maksymalną opłatą za godzinę w kwocie 1 zł - dodał.
- Już wcześniej deklarowaliśmy prowadzenie przedszkoli na takich zasadach - podkreśla Małgorzata Pyżyk, dyrektor "Iskierki"
Wiceprezydent Matusz zaznaczył też, że pięć przedszkoli znajduje się na terenie, w którym nie ma zapotrzebowania na budowę kolejnych placówek. Dodał, że gdyby gmina musiała wydać na to pieniądze, zostałyby one źle zainwestowane, bo placówki są potrzebne w innych rejonach.
Dopiero po południu, po konsultacji z prezydentem Jackiem Majchrowskim, ogłosił, że umowy z przedszkolami zostaną przedłużone na pięć lat.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?