MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rodzina jest potęgą

Redakcja
Powinniśmy starać się o to, aby zostać wewnętrznymi mistrzami - Jacek Czepczyk, dyrektor Hotelu Europejskiego Fot. archiwum
Powinniśmy starać się o to, aby zostać wewnętrznymi mistrzami - Jacek Czepczyk, dyrektor Hotelu Europejskiego Fot. archiwum
Dzisiaj większość osób goszczących na naszych łamach, to ludzie, którzy rozpoczęli działalność dzięki zmianie systemu. Jesteś na tym tle wyjątkiem - przede wszystkim z racji historycznych korzeni swej rodziny, które sięgają głęboko w przeszłość, a także działalności hotelarskiej, kontynuowanej od kilku pokoleń.

Powinniśmy starać się o to, aby zostać wewnętrznymi mistrzami - Jacek Czepczyk, dyrektor Hotelu Europejskiego Fot. archiwum

Rozmowa z Jackiem Czepczykiem, prezesem Małopolskiej Izby Hotelarskiej GREMIUM, dyrektorem Hotelu Europejskiego

- Mam przyjemność być czwartym pokoleniem hotelarzy w mojej rodzinie. Historia Hotelu Europejskiego rozpoczyna się u schyłku XIX wieku. To właśnie wówczas przybył do Krakowa mój pradziadek, dr Jan Kazimierz Lubicz Łapiński, specjalista od budowli fortecznych cesarza Austrii. Budynek hotelu, którego budowa dobiegła końca w roku 1884, posiadał również restaurację, do której dobudowano następnie m.in. salę teatralno-balową oraz powozownię.
Po śmierci pradziadka hotel przejął jego syn - prawnik, dr Jan Kazimierz Lubicz Łapiński. Nadzór sprawował nad nim do wywłaszczenia, to znaczy do roku 1966 roku. Nasza rodzina odzyskała hotel ponownie w roku 1991. Dzięki konsekwentnemu inwestowaniu każdej zarobionej złotówki udało nam się obiekt gruntownie odnowić.
Jak funkcjonuje młody człowiek w tak rozległym otoczeniu, jakie tworzy wielka rodzina?
- Jestem związany z dwoma rodami - Łapińskich i Odrowążów. Tu jako ciekawostkę mogę podać fakt, że w stołecznych zjazdach Odrowążów uczestniczy kilkaset, a niekiedy - kilka tysięcy osób. Zasadą edukacji w starych rodach było takie postępowanie z młodym człowiekiem, aby poznawał on smak chleba z różnych stołów. W dzieciństwie miałem trzy guwernantki - jedna uczyła mnie angielskiego, druga historii, trzecia etykiety. Uczęszczałem na lekcje tańca u prof. Mariana Wieczystego, zastanawiając czasem, czemu to wszystko ma służyć. Mając piętnaście lat zacząłem wyjeżdżać w świat. W pewnej chwili zdałem sobie sprawę z tego, że w Polsce osiągnąłem bardzo dużo: z drużyną prowadzoną przez pana trenera Zdzisława Kassyka zostałem mistrzem Polski, miałem bardzo dobrze opłacaną posadę trenera, byłem asystentem na uczelni. Rozpocząłem wówczas studia w Ameryce. Obecność w wielu miejscach świata, kontakt z różnymi kulturami, udział w wykładach na interesujące mnie tematy spowodował, że dziś patrzę na wiele zjawisk z bardzo różnych punktów widzenia.
Pytasz o znaczenie rodziny... Jej wartość jest nie do przecenienia. Rodzina daje siłę i stanowi przekaźnik dla tych wartości, które są mądrością pokoleń. Moi dziadkowie, mój ojciec zarządzali rodami, byli ich komesami. Teraz taka powinność spoczywa na mnie. Rolą komesa jest planowanie, wybieganie myśleniem w przyszłość. W dużych rodzinach obowiązuje hierarchia, widoczna m.in. podczas wspólnych spotkań przy stole, gdy główne miejsce zajmuje ten, kto jest korzeniem rodu. Trudno mi zaakceptować sytuację, gdy podczas podobnych spotkań panuje chaos i nikt też nie dba o wspólny temat rozmowy.
Kariera czy rodzina? Dzisiaj wiele osób stawia taką dziwną alternatywę...
- O karierze mówi się dziś, jako o czymś zewnętrznym - związanym z aktywnością zawodową. Tymczasem dla nas, dla mnie i dla mojej żony, najważniejsze są dzieci, gdyż to one stanowią przyszłość. Od początku uważaliśmy, że to my, rodzice jesteśmy odpowiedzialni za ich edukację. Dlatego staraliśmy się, aby wiedzę o świecie zdobywali w różnych jego miejscach - poznając atmosferą najlepszych uniwersytetów, galerii. Taka praktyczna nauka geografii, zoologii (podczas podróży do krajów Ameryki) czy kultury antycznej geometrii (wyjazdy do Egiptu, piramidy w Gizie) stanowi dla młodych umysłów bardzo szerokie pole do obserwacji.
Mam ogromną satysfakcję, że podejście to wydaje oczekiwany plon. Nasi synowie, Daniel i Paweł, zostali w tym roku mistrzami Polski w piłce koszykowej z Koroną Kraków, a rok wcześniej wicemistrzami Polski z Wisłą Kraków. Sukces osiągnęli uczęszczając do bardzo dobrych krakowskich, wymagających szkół, trenując jednocześnie każdego dnia po sześć godzin dziennie. Istotne jest to, że dla nich - podobnie jak dla większości osób w naszym środowisku - wysiłek fizyczny, połączony z rozmaitymi formami aktywności sportowej, jest relaksem. W tej rozmowie chciałbym pokreślić ogromne znaczenie, jakie w naszym życiu odgrywa moja żona - Agatka. Tworzy dom, który Anglicy określają słowami "mój dom jest moim zamkiem", "My home is my Castle". To oczywiście nie jest jakaś warowna wieża, gdyż mamy szerokie grono przyjaciół i krewnych, którzy się z nami spotykają. Dzięki Agatce dom stał się oazą miłości i spokoju.
Otóż według mnie bogactwo nie bierze się z pierwiastka pieniędzy, tylko z pierwiastka przyjaciół, zdrowia, pogody ducha, miłości i wielu innych. I teraz może kilka słów o największym szczęściu, jakie spotkało nas w ostatnich miesiącach - są nim narodziny w lutym, w dniu św. Sebastiana, br. mojej córeczki. Mam bardzo głęboką świadomość, że nie żyjemy wyłącznie dla siebie. Osobiście nie odczuwam już większej potrzeby podróżowania po świecie czy gromadzenia środków - sensem życia jest dla mnie przekazywanie swych doświadczeń oraz wiedzy innym. Przyjście na świat córeczki otwiera przede mną nowe możliwości uczestniczenia w rozwoju kształtującego się dopiero, odrębnego istnienia. To wielka satysfakcja.
W życiu Twojej rodziny ogromną rolę odgrywa aktywność fizyczna. Wszyscy jesteście sportowcami. Twoja małżonka była przed laty zawodniczką Klubu Sportowego Wanda i Wisły Kraków.
- Człowiek, który pełni wiele ról i odpowiada za wiele osób powinien sprawy rozwoju fizycznego traktować równie poważnie, jak wszystkie inne, które go dotyczą. Sport w naszej rodzinie jest obecny w różnych formach - jeździmy na nartach i rowerach, gramy w tenisa i golfa. W swej pamięci przechowuję cenne rady rodziców i wujów. Jednej z nich udzielił mi na łożu śmierci św. pamięci wuj Mikołaj Wienczugow, syn b. generała białej armii rosyjskiej, wielki krakowski biznesmen, który zajmował się w okresie międzywojennym obrotem metalami szlachetnymi. "Strzeż zdrowia, jak źrenicy w oku" - powiedział mi. Wuj, jego uwaga szczególnie mocno zadźwięczała w mych uszach, miał wówczas 94 lata i długie, spełnione życie za sobą. Kiedy wyszedłem ze szpitala zobaczyłem ludzi palących papierosy, "drinkujących", ludzi, który biegali poganiani przez pracodawców, i funkcjonujących w sprzeczności z własnym zegarem biologicznym. Zrozumiałem wówczas zachowanie mojego wuja, który po każdym śniadaniu udawał się na 3-godziny spacer i co dwa tygodnie wchodził na Giewont. Wiem dzisiaj, że gdy ty, jako człowiek, będziesz silny, to silna będzie również cała twoja organizacja. Otóż - co zwykłem powtarzać - biznesmen powinien wyglądać jak dyplomata, ale myśleć jak wojownik. Miałem przyjemność pracować z Japończykami i Chińczykami, którzy przywiązują duże znaczenie do bardzo dobrej formy fizycznej. W Japonii, gdy któryś z członków zarządu dużej korporacji nie ma pomysłu na rozwój firmy, to wstaje i odchodzi, mówiąc: "przepraszam, że zajmowałem to miejsce". W Japonii nie wzywa się ekspertów. Po to jestem członkiem rady nadzorczej, aby mieć pomysły.
Można mieć dużo pomysłów, ale nietrafnych.
- Mistrzostwo osiągnięte w danej dziedzinie oznacza, że pomysły nietrafione stanowią jedynie pewien znikomy odsetek, margines. Powinniśmy starać się o to, aby zostać wewnętrznymi mistrzami, ponieważ nasza niepewność, zwłaszcza, gdy kierujemy większymi zespołami ludzi, udziela się innym. Obniża też rangę samego pomysłu, gdyż wszyscy zaczynają mieć wówczas wątpliwości, czy jest on trafny.
Przewodniczysz Małopolskiej Izbie Hotelarskiej Gremium. W ostatnim czasie wyraźnie widać, jak nawet tak wyjątkowe miasto, jak Kraków, jest zależne od światowej koniunktury. Nie można mieć przy tym wątpliwości, że wysoka jakość usług hotelarskich to gwarancja sukcesu miasta w dziedzinie turystyki.
- Kraków był przez stulecia hotelową stolicą Polski. Jest miastem kościołów, klasztorów, zakonów duchownych i siedzibą Uniwersytetu Jagiellońskiego. To tutaj powstała krakowska szkół hotelarska, której dewizą była służebność wobec gości. Gremium kontynuuje tę piękną tradycję, którą charakteryzowała gościnność i najwyższa, szwajcarska, jakość obsługi gości. Zamierzamy wprowadzić m.in. świetne oznakowania turystyczne, krakowski styl obsługi, polegający na traktowaniu gościa jak króla i strzeżeniu jego wszystkich królewskich przywilejów. Bardzo cieszy mnie powstawanie nowych, niewielkich hoteli i hosteli w mieście, gdyż jest świadectwem rozwoju branży.
Naszym celem jest nakłonienie wszystkich hotelarzy w naszym mieście do integracji, gdyż tylko współpraca może sprzyjać budowaniu pozytywnego wizerunku krakowskiego hotelarstwa. Mamy w Polsce piękne hasło "Gość w dom, Bóg w dom", które powinno uzyskać trwałe prawo obywatelstwa w naszym mieście. Ma to ogromne znaczenie w kontekście przygotowywanej beatyfikacji papieża Jana Pawła II i funkcjonowania miasta w przyszłości, jako jednego z najważniejszych centrów pielgrzymkowych na świecie. Stanowimy grono osób, które łączy podobne myślenie, podobna troska o miasto. Do Gremium należy wielu znanych krakowskich hotelarzy - m.in. Witold Bocho z hotelu Elektor, Piotr Chojnacki z Hotelu Pollera, Krzysztof Jędrocha, Anna Kraińska z hotelu Polskiego, Kazimierz Karp z hotelu Logos, Stanisław Komusiński z hotelu Polonia, i wielu innych, których trudno byłoby wymienić w tym miejscu. Przy tej okazji warto uzmysłowić sobie, że dla ludzi z mojego środowiska hotel był zawsze rodzajem wizytówki.
Właściciel ma na celu budowę prestiżu hotelu oraz pozytywnych relacji z jego otoczeniem - kwiaciarniami, dostawcami rozmaitych produktów. Jak mówiła moja babcia: "W dobrym hotelu dostaniesz wszystko, o co poprosisz. W bardzo dobrym - dostaniesz to bez proszenia".
Rozmawiał: Janusz Michalczak

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski