18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rolnicy - łączcie się!

Redakcja
Tomasz Guzdek (z lewej), wiceprezes Stowarzyszenia "Wieś i Europa", zachęcał rolników do łączenia się w grupy producenckie Fot. Magdalena Uchto
Tomasz Guzdek (z lewej), wiceprezes Stowarzyszenia "Wieś i Europa", zachęcał rolników do łączenia się w grupy producenckie Fot. Magdalena Uchto
Dziś Komisja Europejska ma wydać rozporządzenie, w którym pojawią się m.in. zapisy dotyczące grup producenckich. Jan Żebrak, wójt gminy Charsznica, obawia się, że będą one gorsze niż dotychczas. Jednak Tomasz Guzdek, wiceprezes krakowskiego stowarzyszenia "Wieś i Europa", uspokaja, że zmiany nie zostaną wprowadzone wcześniej niż po 2013 roku. Można dostać pieniądze

Tomasz Guzdek (z lewej), wiceprezes Stowarzyszenia "Wieś i Europa", zachęcał rolników do łączenia się w grupy producenckie Fot. Magdalena Uchto

POWIAT. W rolniczym terenie funkcjonuje tylko jedna grupa producencka, która ma stały rynek zbytu i jest zarejestrowana w Urzędzie Marszałkowskim. Starosta zachęca gospodarzy do współpracy.

- Program Rozwoju Obszarów Wiejskich został opracowany na lata 2007-2013 i prognozowane zmiany dotyczące grup producenckich nie mogą dotyczyć tego okresu, tylko następnego - wyjaśnia. Przyznaje, że dla tych, którzy chcieliby się zjednoczyć w grupy i korzystać z dofinansowań na dotychczasowych zasadach, jest to ostatni dzwonek.

I wylicza, że grupa może otrzymać dotację na koszty zorganizowania, administracji i zarządzania, dzięki czemu pieniądze na zapłatę np. księgowemu nie pochodzą z kieszeni rolnika. Dodatkowo dla grup producenckich jest przewidziana preferencyjna linia kredytowa oraz udział w konkursach na pozyskiwanie dotacji zewnętrznych.

- Obecnie mamy takie czasy, że tylko silne ekonomicznie zespoły rolników będą partnerem dla odbiorców - mówi starosta Marian Gamrat. W spółdzielni "Eko-Tucz" w Książu Wielkim zrzeszonych jest 44 producentów tuczników. Jak mówi prezes Lucjan Gołąb, rocznie produkują oni 8 tysięcy tuczników. I mają jednego stałego odbiorcę z terenu województwa małopolskiego. - Przez to, że działamy wspólnie mamy zapewnione wyższe ceny - przyznaje. Grupa korzysta z dofinansowania na administrację i zarządzanie, ale w planach ma też inwestycje.

Już komuniści mieli pomysł

Wójt Jan Żebrak śmieje się, że grupy producenckie wymyślili już komuniści. - Założenie było dobre, gorzej z realizacją. Teraz znów do tego wracamy - mówi. Jednak przypomina, że na terenie gminy Charsznica grupa producentów warzyw została założona 10 lat temu. I funkcjonuje do dziś, tyle tylko, że na papierze. - Tak, jak najlepszy samochód musi mieć kierowcę, i to dobrego, tak grupa musi mieć lidera, który będzie znał przepisy. Bo - na przykład by zrealizować inwestycje - trzeba przygotować projekty, uzyskać pozwolenia - wylicza.

Nie ma jednak wątpliwości, że powstawanie grup będzie nieuniknione, bo "globalizacja jest widoczna na każdym odcinku życia gospodarczego". Obecnie kapusta z Charsznicy jest dostarczana do warzywniaków, małych sklepów, hurtowni oraz sieci marketów. Jednak warzywniaki czy mniejsze hurtownie powoli upadają. Na rynek wchodzą dyskonty. - A ceny, na przykład na krakowskim Kleparzu, są bardzo wysokie. Bo jeśli kilogram kiszonych ogórków u rolnika kosztuje 1,2 czy 1,5 złotego, to na Kleparzu 7 lub 9 złotych. Starsi kupują tam jeszcze z przyzwyczajenia, ale młodzi zakupy robią w supermarketach - podkreśla wójt Żebrak.

Podaje przykład Holandii, w której jeszcze kilka lat temu doskonale funkcjonowały giełdy rolne. Dziś wielu z nich nie ma, bo powstały sieci marketów, które omijają giełdy. - I dlatego odpowiedzią na to, co się dzieje na rynku są albo mocni producenci, albo grupy producentów - dodaje.

Nie przychodzą na spotkania

Wójt zwraca uwagę na to, że pierwsze pytanie, które pojawia się na spotkaniach dotyczących ewentualnego tworzenia grup to: "Co ja z tego będę miał?". Bo ci, którzy należą do określonej spółdzielni czy spółki są obowiązani do handlowania za jej pośrednictwem. By powstała grupa musi się znaleźć minimum 5 osób, które będą potrafiły się porozumieć. Wójt podkreśla, że takie stowarzyszenie może pozyskać pieniądze nie tylko na zarządzanie, ale też np. na zakup maszyn, samochodów do transportu warzyw czy budowę przechowalni. Jednak zauważa, że trudno jest namówić ludzi, by przychodzili na spotkania. - Na takim, dotyczącym produkcji integrowanej, pojawiły się trzy osoby, w tym ja - mówi. Wczoraj, na spotkanie informacyjno-szkoleniowe o potrzebie zakładania grup producenckich organizowane w miechowskim starostwie przyszło ok. 30 osób. A zaproszeń wysłano 80.
- My też zaczynaliśmy w latach 90. od spotkań. W końcu padło pytanie: "Do kiedy tak będziemy chodzić?". Kiedy rozpoczynaliśmy, w Polsce działało około 30 grup producenckich, teraz jest ich ponad 800 - mówi Lucjan Gołąb.

"Chłopy nie chcą się organizować"

Czesław Mardaus, naczelnik Wydziału Rolnictwa miechowskiego starostwa, zwraca uwagę, że grupa producencka powinna funkcjonować tak jak małżeństwo, czyli na dobre i na złe. Nie tylko wtedy, gdy nie ma zbytu, ale i wówczas, gdy ten rynek jest lepszy. W najbliższą sobotę rolnicy z miechowskiego pojadą sprawdzić, jak działa Spółdzielnia Producentów Warzyw "Traf" w Glewcu (gm. Koniusza, pow. proszowicki). Tomasz Guzdek zaznacza tylko, że właściciele gospodarstw będą mogli się przekonać, że tego typu działalność się opłaca. - Usłyszałem kiedyś od jednego z pracowników Ośrodka Doradztwa Rolniczego, że chłopy nie chcą się organizować. Nie może tak być. Musi być zainteresowanie - mówi Lucjan Gołąb.

Wójt Jan Żebrak przyznaje, że - mimo różnych problemów - grupy producenckie są sposobem na kurczący się rynek drobnych odbiorców. - Dziś rolnik dostarcza warzywa do małego warzywniaka, którego na przykład za kilka dni czy tygodni może już nie być. Bo coraz głośniej mówi się w mediach, że dyskonty będą otwierać coraz więcej sklepów - mówi. Na utworzenie grup producenckich na dotychczasowych zasadach, zgodnie z którymi na inwestycję można uzyskać 75 proc. dofinansowania, miechowscy rolnicy mają już coraz mniej czasu. Bo na razie nie wiadomo, jakie zapisy znajdą się w nowym rozporządzeniu unijnym.

Magdalena Uchto

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski