Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosjanie nie uznają Naddniestrza, ale i tak wszystkim sterują

Remigiusz Półtorak
Mołdawia/Naddniestrze. Groźby rosyjskiego wicepremiera Dimitrija Rogozina nie zostawiają złudzeń: „Jeśli Mołdawia podpisze umowę z UE, sytuacja stanie się poważna. Wyciągniemy z tego konsekwencje”. Wczoraj Donald Tusk przekonywał jednak w Kiszyniowie, że europejska droga mołdawskich władz to dobry wybór.

Problem polega na tym, że nie kontrolują one całego kraju. W Naddniestrzu, separatystycznym regionie (230 km długości i 50 km szerokości), który od lat jest sterowany przez Rosję i gdzie mieszka ponad pół miliona ludzi, nie chcą nawet słyszeć o wspólnotowych dążeniach.

Dobrze znane klisze z zagarniętego siłą Krymu przewijają się same. Michaił Burła, przewodniczący samozwańczego parlamentu, zwrócił się właśnie z prośbą do szefa Dumy o możliwość przyłączenia tego regionu do Federacji Rosyjskiej. Podstawą miałoby być referendum sprzed... ośmiu lat, w którym rzekomo 97 proc. mieszkańców opowiedziało się za zjednoczeniem z Moskwą.

Inna zaskakująca zbieżność – od 1000 do 1500 żołnierzy rosyjskich już stacjonuje w Naddniestrzu od początku lat 90. Oficjalnie – w celu utrzymana pokoju, nieoficjalnie – żeby wspierać lokalne siły porządkowe (według krymskiej terminologii byłyby to siły samoobrony) i kontrolować granice. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie od 15 lat bezskutecznie domaga się wycofania tych wojsk.

Naddniestrze jest jednak nie tylko regionem oderwanym pra­ktycznie od Mołdawii, ale niemal przez nikogo nie uznawanym. Izolowanym też gospodarczo. A to oznacza, że na szeroką skalę mógł tam rozwinąć się przemyt, szczególnie broni.

Paradoks polega na tym, że również Rosja – która ma tam jedną trzecią „swoich” mieszkańców – nie uznała oficjalnie Naddniestrza, choć za kulisami wszystkim steruje. Otwarła konsulat, nauka w większości szkół odbywa się w języku rosyjskim, a Moskwa wspiera nawet samozwańcze władze w sposób bezpośredni, dokładając się do rent i emerytur. Oficjalnie – z powodów „humanitarnych”. Nie mówiąc o tym, że gazociąg, który tamtędy przebiega należy do spółki, w której 50 proc. udziałów ma Gazprom.

Stosunek władz na Kremlu do Naddniestrza być może najlepiej obrazują słowa generała Lebiedzia, gdy autonomiczny region odrywał się od Mołdawii w latach 90. z pomocą rosyjskiej armii. „Najpierw będziemy działać, a dopiero potem to tłumaczyć”. Różnica z Krymem jest tylko jedna: Naddniestrze nie jest tak strategiczne i nie ma dostępu do morza. Czy to jednak wystarczający argument dla imperialnych ambicji Putina?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski