Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rosyjska epopeja Tadeusza Hołówki

Paweł Stachnik
Na początku 1918 r. w środowiskach niepodległościowych Kongresówki związanych z Polską Partią Socjalistyczną i Polską Organizacją Wojskową zrodziła się myśl wysłania do Rosji specjalnego emisariusza.

Jego zadaniem miałoby być rozeznanie się w sytuacji politycznej ogarniętego rewolucją kraju, zorientowanie się w stanie formowanych tam polskich oddziałów oraz nawiązanie kontaktu z nowymi władcami Rosji - bolszewikami. Do tego przedsięwzięcia potrzebny był człowiek odważny, zaradny, znający rosyjskie realia i oczywiście politycznie zaufany.

Wybór padł na Tadeusza Hołówkę, urodzonego w Rosji, niegdyś studenta uniwersytetu w Petersburgu, działacza PPS i członka POW. Był to wybór chyba najlepszy z możliwych, bo Hołówko spełniał wszystkie wymienione wyżej wymagania, a w dodatku znużony atmosferą okupowanego przez Niemców i Austriaków Królestwa chętnie do Rosji się wybrał. Burzliwe przygody i przeżycia opisał po latach w dwóch tomach fascynujących wspomnień przypomnianych przez wydawnictwo Libra.

W lutym 1918 r. Hołówko dzięki wsparciu działaczy i sympatyków PPS przedostał się z Warszawy do Lwowa i Tarnopola, a następnie przekroczył linię frontu. W opinii lewicowych środowisk Kongresówki (przede wszystkim PPS) to właśnie Rosja miała być szansą dla Polski na odzyskanie niepodległości. Trwająca od dwóch lat okupacja Królestwa przez Niemcy i Austro-Węgry pozbawiła wszystkich nadziei, że pod egidą państw centralnych powstanie silna i niezależna Polska.

Okupanci traktowali ziemie polskie jako rezerwuar siły roboczej, żywności i cennych dla przemysłu materiałów, nie dając w zamian nic lub bardzo niewiele. Stąd koncepcja, by na terenie Rosji stworzyć z obecnych tam Polaków silną armię, która w odpowiedniej wojskowo i politycznie chwili wkroczy do Królestwa i podejmie walkę z okupantami. Dla tego planu Hołówko miał zjednać dzierżących od niedawna władzę w Moskwie bolszewików, z którymi, jak się wtedy jeszcze wydawało, PPS łączyło pokrewieństwo ideowe.

Opisana we wspomnieniach podróż to porywający obraz najpierw Ukrainy - zrewoltowanej, ogarniętej chłopskimi ruchawkami, atakującymi polskie dwory, a później nieistniejącej jako państwo Rosji - kraju, w którym rządziły masy wracającego z frontu zbolszewizowanego żołnierstwa, nieliczącego się z nikim. Hołówko spotkał się m.in. z dowódcą II Brygady Legionów gen. Józefem Hallerem, dowódcą III Korpusu Polskiego na Ukrainie gen. Eugeniuszem de Henning-Michaelisem, przewodniczącym Naczelnego Polskiego Komitetu Wojskowego Władysławem Raczkiewiczem (podczas II wojny był prezydentem RP na uchodźstwie), dotarł nawet do Lenina i Trockiego.

Niestety, o tych ostatnich - kto wie, czy nie najciekawszych - spotkaniach, nie przeczytamy we wspomnieniach. Autor nie zdążył ich bowiem dokończyć. W sierpniu 1931 r. został zastrzelony przez nacjonalistów ukraińskich, którzy w tym zwolenniku zbliżenia polsko-ukraińskiego widzieli zagrożenie dla swojej ideologii.

Tadeusz Hołówko "Przez dwa fronty", "Przez kraj czerwonego caratu", Libra 2014

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski