MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rosyjski niedźwiedź budzi się na zimę

REMIGIUSZ PÓŁTORAK
Na razie to są jeszcze mrzonki, ale Władimir Putin zaczął wręcz grozić, by go nie lekceważyć, a jego kraju nie spisywać na straty. - Rosja odpowie na wszystkie wyzwania zarówno polityczne, jak i technologiczne. Dysponujemy odpowiednim potencjałem - zapowiedział w dorocznym przesłaniu do Zgromadzenia Narodowego.

MOSKWA. Putin już dawno nie miał tak dobrej passy jak ostatnio. Dlatego snuje coraz bardziej mocarstwowe plany, a Rosja marzy o zbudowaniu konkurencji dla Unii Europejskiej.

To jasny sygnał, że największe państwo globu nie chce tak łatwo przyjąć roli drugoplanowej - w świecie, w którym rola Stanów Zjednoczonych jako jedynego żandarma nie jest już niepodważalna, a chiński gigant dopiero rośnie w siłę.

Niezależnie od tego, czy Putin próbuje jedynie się dowartościować, fakty są dość jednoznaczne. Po aferze Snowdena, który dał się przekonać, żeby szukać azylu właśnie w Moskwie; po impasie w Syrii, gdy Rosjanie - trzymając bezgranicznie stronę Assada - nie dopuścili do amerykańskiego ataku na reżim za użycie broni chemicznej; po zbałamuceniu ukraińskich władz, aby odwróciły się plecami do Europy i nie podpisywały umowy stowarzyszeniowej z Unią - dyplomacja rosyjska notuje niewątpliwe sukcesy.

- Nie dziwi mnie to - przyznaje wprost dr hab. Joachim Diec, dyrektor Instytutu Rosji i Europy Wschodniej UJ. - Rosja używa instrumentów, które ma do dyspozycji - czy to zakręcanie kurka z gazem, czy zamknięcie rynku dla obcych towarów - i od dłuższego czasu stara się odzyskać silną pozycję dyplomatyczną. Przeciągnięcie Ukrainy na swoją stronę, w połączeniu z wcześniejszymi sukcesami, jest raczej zwieńczeniem tego, o co Rosja stara się od dawna. To plan, który jest konsekwentnie realizowany - dodaje prof. UJ.

Choć zaznacza, że to bardziej świat zachodni ponosi w tej dyplomatycznej rozgrywce porażki, niż Rosjanie notują nieoczekiwane plusy.

W przypadku Ukrainy jest to najbardziej widoczne. Nawet jeśli wciąż nie wiadomo, jak ostatecznie zakończą się protesty zwolenników zbliżenia z Europą na kijowskim Majdanie.

Ukraina to zresztą bardzo ważny, ale nie jedyny element w tej układance. Rosja - wykorzystując wszelkie formy nacisku - już od kilku lat poszerza strefy wpływów i buduje struktury, które docelowo mają stać się przeciwwagą, polityczną i ekonomiczną, dla światowych potęg.

W styczniu 2010 r. została oficjalnie powołana do życia unia celna. Oprócz Moskwy, która zdecydowanie dominuje w tym związku, znaleźli się tam również Kazachstan i Białoruś. Rozwijanie wymiany handlowej między tymi krajami ma w końcu doprowadzić do ustanowienia Unii Euroazjatyckiej. Pierwotne plany wskazywały nawet, że byłoby to możliwe już w 2015 r.

Gra toczy się na kilku frontach. Armenia przez cztery lata rozmawiała z Komisją Europejską o bliższej współpracy, ale niedawno Putin przekonał prezydenta Serża Sarkisjana, że jednak lepiej postawić na unię z Rosją (skąd pochodzi 60 proc. bezpośrednich inwestycji zagranicznych). Nawet jeśli Europa jest postrzegana w Erywaniu jako solidny partner gospodarczy, to o zapewnieniu bezpieczeństwa już nie można tak powiedzieć. A na tym Ormianom też bardzo zależy, skoro ich kraj pozostaje teoretycznie w stanie wojny z Azerbejdżanem, a sąsiednia Turcja wciąż nie ratyfikowała traktatu z 2009 roku, który przewidywał normalizację stosunków z Armenią.

Analitycy, jak Vytis Jurkonis z uniwersytetu w Wilnie nie mają wątpliwości, że decyzja ormiańskich władz to część strategicznej gry, którą prowadzi Putin.
Azerbejdżan działa na wielu frontach - kiedy trzeba jest sojusznikiem Stanów Zjednoczonych i Izraela, innym razem... Iranu. Nawet jeśli w ramach współpracy Bruksela przeznaczyła tam w ostatnich latach niemal 100 mln euro, to prezydentowi Aliewowi - który bez pardonu traktuje opozycję i niezależnych dziennikarzy - mentalnie jest bliżej do Moskwy.

Gruzja i Mołdawia są dzisiaj najbardziej związane z UE, ale rozwój wydarzeń w obydwu krajach też nie jest całkiem jednoznaczny.

W pierwszym przypadku, po przegranych wyborach przez prozachodniego Michaila Saakaszwilego, nowe władze dążą do uspokojenia napiętych ostatnio stosunków z Moskwą. W Mołdawii zaś - premier wprawdzie nie ulega naciskom Rosji, która nie tak dawno zawiesiła import wina z "powodów sanitarnych", jednak z niedawnego sondażu wynika, że aż połowa społeczeństwa ma wątpliwości, czy dalej podążać w kierunku Europy. Na dodatek komunistyczna opozycja wyraźnie zachęca do unii celnej z Rosją.

To wszystko są przykłady krajów, gdzie Moskwa nie ma zamiaru pozbywać się wpływów. A Putin tylko podgrzewa atmosferę, podkreślając, że jego dyplomaci działają "twardo i w sposób przemyślany". - Tak powinno postępować dojrzałe i odpowiedzialne mocarstwo - mówi prezydent Rosji.

Prof. Joachim Diec zwraca jednak uwagę na jeszcze jeden element. - Im dłużej trwa dobra passa rosyjskiej dyplomacji, tym bardziej powiększa się obszar - nazwijmy go - dysfunkcji. Dla Unii Europejskiej, w tym również dla Polski, jest on tym bardziej perspektywiczny, ponieważ pozwala korzystać z niego jako stosunkowo taniego rezerwuaru surowców energetycznych oraz siły roboczej - twierdzi dyrektor Instytutu Rosji i Europy Wschodniej UJ. I dodaje, że koszty integracji z innymi państwami w największym stopniu tak czy inaczej poniesie Rosja.

Dla Putina - uznanego w ostatnim rankingu Forbesa za najbardziej wpływowego człowieka na świecie, przed Obamą i Xi Jinpingiem - ta dobra passa nie mogła jednak nadejść w lepszym momencie. W lutym zaczną się igrzyska w Soczi, które pierwotnie miały kosztować nie więcej niż kilkanaście miliardów euro, a ostatecznie stanie na kwocie około 38 mld euro.

Prezydent za wszelką cenę chce dowieść, że tylko mocarstwo może sobie pozwolić na takie wydatki. "Za wszelką cenę" - akurat ostatnio do rosyjskiej polityki najlepiej pasuje.

remigiusz.poltorak@dziennik.krakow.pl

Janukowycz w moskwie

* Rozłam w obozie ukraińskiej władzy jest możliwy? Na Majdanie mówi się o tym coraz głośniej. Przedstawiciele Partii Regionów spotkali się wczoraj z premierem Mykołą Azarowem. Komentarze były jednak sprzeczne. Wydaje się, że dla uspokojenia nastrojów prezydent Janukowycz może poświęcić kilku ministrów. Wcześniej jednak czeka go ważna podróż do Moskwy i dzisiejsze spotkania z czołowymi politykami Rosji. Szef państwa uspokaja, że nie przystąpi do unii celnej z Rosją, Kazachstanem i Białorusią, choć doradcy ekonomiczni prezydenta Putina nęcą Janukowycza korzystnymi pożyczkami. (KS)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski