Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rózgi dla małopolskich polityków

Redakcja
- Z bardzo nielicznymi wyjątkami politycy z Małopolski zasłużyli na rózgę pod choinkę albo na jeszcze mniej miły prezent - mówi dr Artur Wołek, politolog z Wyższej Szkoły Biznesu-National Louis University w Nowym Sączu i z PAN.

PODSUMOWANIA. Jarosław Gowin, Beata Szydło i Paweł Kowal zyskują pochwały. Zbigniew Ziobro i Bogdan Klich zbierają cięgi.

Dr Jarosław Flis, politolog z UJ, ma podobną opinię o dokonaniach polityków z naszego regionu w mijającym roku. Podkreśla jednak, że na docenienie najbardziej zasługuje Marek Sowa, nowy marszałek województwa małopolskiego. - Pokazał, że można prowadzić politykę skuteczną i nie bać się szukać wsparcia wśród osób o większym doświadczeniu i dokonaniach od własnych. To wielka rzadkość w polskiej polityce - mówi Flis.

Dr Artur Wołek uważa, że prezenty należą się także prezydentom miast, którzy wygrali w I turze wyborów samorządowych, uzyskując ponad 60-procentowe poparcie. Ma na myśli prezydenta Nowego Sącza Ryszarda Nowaka i Tarnowa Ryszarda Ścigałę, a w dalszej kolejności Jacka Majchrowskiego, który prezydenturę Krakowa zdobył co prawda za "drugim podejściem", ale wojewodę Stanisława Kracika zdecydowanie pokonał. - Zwycięstwa w takim stylu, mimo zastrzeżeń, zasługują jednak na pochwałę i nagrodę - mówi dr Wołek.

W rządzie Małopolan teoretycznie jest trzech, ale ten czwarty jest najważniejszy. Konstytucyjni ministrowie to: Aleksander Grad (resort skarbu), Bogdan Klich (wojsko) i Jerzy Miller (MSWiA). Czwartym jest rzecznik rządu, minister w kancelarii premiera Paweł Graś.

- Zgadzam się, że Graś jest najważniejszym politykiem małopolskim, ale to pierwszeństwo wynika z dostępu do ucha premiera Tuska - mówi dr Wołek. - No i co w takiej sytuacji komentować. Po prostu, żałość bierze - dodaje.

Dr Flis o ministrach konstytucyjnych - Gradzie, Klichu i Millerze - mówi: - Ich największym osiągnięciem jest to, że są nadal ministrami. Każdy z nich zaliczył bowiem tyle wpadek, że powinien się cieszyć, iż nadal zasiada w rządzie. Zdecydowanie najgorsze notowania u fachowców ma Bogdan Klich. Raz po raz można z ich ust usłyszeć, że w międzywojennej Polsce minister wojny, któremu w katastrofach niezwiązanych z wykonywaniem zadań bojowych zginęłoby dwóch, góra trzech oficerów, strzeliłby sobie w łeb, a minister obrony III RP - powinien podać się natychmiast do dymisji i zapaść się pod ziemię.

Faktem jest, że w czasie rządów Klicha w MON w dwóch największych katastrofach w dziejach polskiego lotnictwa wojskowego (CASY w styczniu 2008 r. i Tu-154 w kwietniu 2010 r.) zginęło 121 osób, w tym dwaj prezydenci RP i najwyżsi rangą dowódcy.

Za jakie tegoroczne dokonania minister Klich mógłby liczyć na choćby mały prezencik pod choinkę - pytamy Tomasza Hypkiego, sekretarza Krajowej Rady Lotnictwa. - Na najdrobniejszy nie zasługuje. Na ukaranie go ze strony premiera nie liczę - odpowiada.

Swoich zwolenników ma natomiast Aleksander Grad. Nie brakuje ekonomistów, którzy chwalą go za tempo, skalę i wyniki prywatyzacji w tym roku. Nawet przeciwnicy sposobu prywatyzowania realizowanego przez ekipę Tuska, jak Janusz Steinhoff, wicepremier w rządzie Jerzego Buzka, o samym Gradzie wypowiadają się pochlebnie.

Jerzy Miller również jest przez wielu chwalony. Od dawna uchodzi za fachowca, który podejmie się pracy na rzecz każdej władzy i wykonuje ją przyzwoicie. "Ma łeb jak sklep" - mówi się o nim. Jednak płk Edmund Klich, polski przedstawiciel przy MAK, czyli Międzypaństwowym Komitecie Lotniczym, badającym przyczyny katastrofy smoleńskiej, narzekał niedawno, że Jerzy Miller "dwa razy poniżył go w obecności Rosjan", a między wierszami dawał do zrozumienia, że szef MSWiA z miną i zadęciem godnym mędrca, wypowiada się o sprawach, na których kompletnie się nie zna.
Parlamentarzyści - krajowi i unijni - z Małopolski nie odgrywają kluczowych ról na scenie politycznej. Choć jest ich ponad pół setki, to o większości z nich tzw. przeciętny Małopolanin nic nie wie. Najgorsze opinie u fachowców zbiera Zbigniew Ziobro. Ich zdaniem, w ciągu kilku miesięcy, które minęły od tragedii pod Smoleńskiem, udało mu się "wyciąć ludzi Wassermanna" i mieć spory udział w odejściu z PiS polityków, którzy założyli Polska Jest Najważniejsza.

- Gdyby chociaż działania Ziobry doprowadziły do zwycięstwa w wyborach samorządowych czy poprawy notowań PiS, to przynajmniej pochwalić można byłoby go za skuteczność, a tak zanotował same porażki. Krótko mówiąc - porządna rózga - ocenia dr Flis. Chwali jedynie Jarosława Gowina (PO) i Beatę Szydło (PiS). Gowina za to, że jego poglądy są stałe, niezależne od koniunktur i kaprysów "wodza", czyli Tuska, a ponadto podbudowane rzetelną wiedzą i refleksją, co odróżnia tego posła od zdecydowanej większości polskich posłów i senatorów. Szydło - w ocenie Flisa - w miarę efektywnie potrafi wykorzystać funkcję wiceszefowej PiS.

Dr Wołek chwali natomiast Pawła Kowala, europosła, który z PiS przeszedł do PJN, ale wobec starej formacji zachowuje się elegancko. - Prezent pod choinkę Kowalowi dałbym przede wszystkim za kulturę osobistą - twierdzi politolog z nowosądeckiej WSB-NLU. Według niego, pozostali europosłowie z Małopolski, czyli Róża Thun, Ryszard Legutko i Bogusław Sonik, nie liczą się w polityce i nie istnieją w świadomości Małopolan. - Posłowie z naszego województwa, podobnie jak z innych regionów, co najwyżej świecą światłem odbitym Donalda Tuska i Jarosława Kaczyńskiego - ocenia dr Wołek.

Włodzimierz Knap

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski