MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rozwiane mity?

BK
- Przy wszystkich okolicznościach towarzyszących temu spotkaniu, w tym przede wszystkim kadrowych, można było spodziewać się takiego przebiegu - stwierdził trener Halniaka Janusz Suwada po przegranym meczu z Kalwarianką (1-2).

MAKÓW PODHALAŃSKI. Rozbity Halniak musiał uznać wyższość beniaminka

Po tej porażce makowianie stracili kontakt z bezpośrednią czołówką wadowickiej "okręgówki", w tym przeciwnikiem z Kalwarii Zebrzydowskiej. - Wygląda na to, że rzeczywistość weryfikuje pewne mity dotyczące naszych aspiracji w tym sezonie. Nie chodzi nawet o ten konkretny mecz - mówił po spotkaniu z Kalwarianką szkoleniowiec makowskiego zespołu.
Przed tygodniem jego zespół stoczył świetny bój z Przeciszovią na jej terenie. Dopiero w doliczonym czasie gry lider zdołał doprowadzić do remisu i to z rzutu karnego. Nie były to jedyne straty poniesione przez makowian w Przeciszowie. Czerwoną kartkę zobaczył w tym meczu Robert Starowicz i był to właśnie jeden z istotnych ubytków, którego skutki odczuli makowianie w spotkaniu przeciwko Kalwariance.
Z podstawowego składu zabrakło jeszcze Antosiaka na obronie, a z kolei Prymula przyjechał prosto z Warszawy, gdzie obecnie pracuje i na boisku pojawił się dopiero w II połowie. - Faktycznie zaczynaliśmy to spotkanie z jednym zawodnikiem na ławce rezerwowych i to juniorem - zwrócił uwagę trener Suwada.
Mimo to, mecz zaczął się dla gospodarzy całkiem dobrze. W 10 min po rzucie rożnym w wykonaniu Wojciecha Suwady piłkę do siatki Kalwarianki skierował głową Kurdas. Wydawało się, że po tym trafieniu piłkarzom Halniaka będzie grać się łatwiej.
- Rzeczywiście pierwsze 20-25 minut w naszym wykonaniu było całkiem udane, aż do straty pierwszej bramki. Nie popisała się w tej sytuacji nasza obrona, pozostawiając rywalom zbyt dużo miejsca, na dodatek Kłapyta był zasłonięty i nie był w stanie skutecznie interweniować. Po stracie gola coś się zacięło, w nasze szeregi wkradł się chaos, a w takich okolicznościach ciężko myśleć o prowadzeniu składnych, a przede wszystkim skutecznych akcji - zauważył trener Suwada.
Słabsza postawa gospodarzy, ośmieliła rywali, którzy uznali, że są w stanie wywieźć z Makowa Podhalańskiego komplet punktów. Jeszcze do przerwy objęli prowadzenie. Po faulu Szmalcela na Koziku w polu karnym sędzia podyktował rzut karny, który goście pewnie wykorzystali.
- W II połowie dokonałem kilku roszad w ustawieniu, które miały zwiększyć naszą siłę ognia. W tyłach przeszliśmy na trójkę obrońców. Brakowało jednak w naszych poczynaniach elementu zaskoczenia. Nie był w stanie go wnieść Prymula, który wszedł w II połowie, ale trudno było oczekiwać, że po 7-godzinnej podróży z Warszawy będzie inaczej. Liczyłem na innych zawodników, ale okazuje się, że nie wszyscy wykazali odpowiednie podejście. Dwóch na przykład grało dzień wcześniej w turnieju i to było widać na boisku - stwierdził szkoleniowiec Halniaka.
(BK)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski