Tiry stanęły w ogniu w nocy z 3 na 4 lutego. Ogień strawił je doszczętnie. - Niemal od początku wszyscy podejrzewaliśmy, że doszło do podpalenia - mówi Łukasz Grzywacz, góral ze Spytkowic. Podobne zdanie miała prowadząca śledztwo w tej sprawie nowotarska prokuratura. Już 18 lutego policjanci zatrzymali pięć osób podejrzanych o podpalenie.
- W Spytkowicach doszło do podpalenia - mówił wówczas Zbigniew Gabryś, zastępca prokuratora rejonowego z Nowego Targu. Trzech mężczyzn i kobietę ze Śląska po przesłuchaniach zwolniono. Współpracy z prokuraturą odmówił natomiast piąty zatrzymany - 27-letni właściciel firmy spedycyjnej, który użytkował spalone tiry. Zeznania pozostałych osób zgodnie wskazywały, że to on zlecił podpalenie. Według wspólników chciał wyłudzić odszkodowanie.
- Mężczyznę osadziliśmy w areszcie, ale po wniosku obrońcy został właśnie z niego zwolniony - mówi prokurator Zbigniew Gabryś. - Zdecydował się też zeznawać i dzięki temu nasza wiedza o całym zdarzeniu bardzo się zmieniła. O ile przed jego zeznaniami mieliśmy sprawę praktycznie zamkniętą, o tyle teraz ma ona znów charakter "rozwojowy" - dodaje zastępca prokuratora rejonowego z Nowego Targu.
Prokuratura na razie nie zdradza, co zeznał 27-letni biznesmen ze Spytkowic. Nieoficjalnie wiadomo, że kluczowy dla śledztwa jest teraz fakt, że mężczyzna kilka dni przed pożarem przestał być użytkownikiem spalonych aut. Cieżarówki czekały na jego parkingu na osoby, które mają je przetransportować z powrotem do firmy leasingowej. Niewykluczone więc, że to właśnie właścicielom przedsiębiorstwa "leasingowego" mogło zależeć na pozbyciu się zużytych i relatywnie mało już cennych pojazdów.
Tomasz Mateusiak
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?