Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rządy motłochu?

Redakcja
Jeżeli na ulicy ktoś zdzieli przechodnia kijem po plecach, będzie miał na karku policję i prokuratora. Więcej – nikt nie pochwali, nikt nie będzie usprawiedliwiał jego zachowania.

Andrzej Kozioł: MOIM ZDANIEM

Jeżeli podobny incydent wydarzy się podczas demonstracji i kij uderzy w plecy posła usiłującego wydostać się z okrążonego Sejmu, natychmiast znajdą się obrońcy napastnika. Kij okaże się narzędziem społecznej sprawiedliwości, a obity będzie zasługiwał na to, co go spotkało.

W ferworze dyskusji o kiju i poselskim grzbiecie umknęła gdzieś rzecz najważniejsza: blokada Sejmu.

Po pierwsze, wydaje się, że jest przestępstwem, bowiem, zgodnie z kodeksem karnym, "Kto pozbawia człowieka wolności, podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Posłowie zamknięci w Sejmie niewątpliwie zostali na pewien czas pozbawieni wolności, bowiem wolność (wbrew marksowskiemu stwierdzeniu o uświadomionej konieczności) to między innymi możność dowolnego przemieszczania się w przestrzeni. I nie jest ważne, czy posłanka musi nakarmić niemowlę, czy poseł spieszy się na dworzec, czy też umówił się w pubie na piwo. Po prostu ci, których nie wypuszczono, zostali pozbawieni wolności.

Sprawa ma jeszcze jeden aspekt, chyba ważniejszy.

Demokracja łacno może przerodzić się w ochlokrację, w rządu tłumu, żeby nie powiedzieć motłochu. Po to uruchamiamy demokratyczne mechanizmy, po to wyłaniamy ciała przedstawicielskie, aby to one, z naszego nadania, decydowały o naszych losach. Oczywiście, parlamentarne decyzje nigdy nie zadowolą wszystkich, oczywiście niezadowoleni mają święte prawo do protestowania, jednego wszakże im nie wolno. Stawiać się ponad prawami wyznaczonymi przez demokratyczne mechanizmy. Gdyby było inaczej, o kształcie prawa, o obliczu państwa, decydowałaby ulica. Przy okazji zaoszczędzilibyśmy, rezygnując z kosztownych wyborów.

Zwolennicy ulicznej polityki twierdzą, iż Sejm nie jest reprezentatywny dla społeczeństwa, ponieważ w wyborach parlamentarnych bierze udział mniejszość uprawnionych. Nic bardziej mylnego! Przede wszystkim, rezygnując z prawa do głosowania, sami pozbawiamy się wpływu na kształt organów przedstawicielskich.

Po drugie, jeżeli na ulicę wyjdzie kilkuset demonstrantów uzbrojonych w wuwuzele, syreny i opony do palenia, nie oznacza to bynajmniej, że oto przeciwko mniejszości wystąpiła większość. Nie, przeciwko mniejszości wystąpiła jeszcze mniejsza mniejszość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski