Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeczpospolita Partyzancka

AF
Za kilkanaście dni Nowe Brzesko obchodzić będzie 58. rocznicę powstania Rzeczpospolitej Partyzanckiej. Rankiem 27 lipca 1944 roku oddział partyzantów zaatakował na ulicy Lubelskiej (nazwa obowiązująca do 1966 roku) jadących od Koszyc żandarmów niemieckich. Kilka godzin później miejscowość została zbombardowana przez hitlerowskie samoloty.

- Broniący się Niemcy, jadąc wolno przez miasto, silnie się ostrzeliwali - wspominają świadkowie wydarzeń sprzed 58 lat

   W Nowym Brzesku żyje jeszcze wielu świadków walk z lipca 1944 roku. Są wśród nich partyzanci uczestniczący w powstaniu brzeskim, jak się nazywa zbrojny zryw sprzed 58 lat. Jednym z nich jest Zefiryn Staniszewski, który brał udział w walkach 1944 roku jak żołnierz Armii Krajowej.
   - 27 lipca, około godziny 7, jadące od Koszyc samochody z żandarmami niemieckimi zatrzymały się na ul. Lubelskiej, by usunąć ustawione na szosie ostrzami do góry brony. Kiedy hitlerowcy wyszli z samochodów, partyzanci otworzyli ogień. Starcie trwało kilkanaście minut. Następnie partyzanci wycofali się w stronę Wisły. Żandarmi wsiedli na samochody i odjechali w kierunku Krakowa - _wspomina Zefiryn Staniszewski.
   Do strzelaniny doszło w pobliżu domu Stanisławy Pająk, która wraz z mężem Zygmuntem należała do oddziału partyzanckiego.
   
- Broniący się Niemcy, jadąc wolno przez Brzesko, silnie się ostrzeliwali, rzucali również granaty. Jeden odłamek wpadł nawet do mojego mieszkania, gdzie była córka Alina. Na szczęście nic jej się nie stało. W trakcie ostrzału na ulicy Krakowskiej został zabity Kazimierz Amrogowicz pseudonim "Pik". Pochowano go na miejscowym cmentarzu - opowiada Stanisława Pająk.
   Do kolejnego starcia partyzantów z przejeżdżającą przez Nowe Brzesko kolumną samochodów niemieckich doszło w okolicy dzisiejszego skrzyżowania ulic Krakowskiej i Kościuszki. Zaatakowanie Niemców w centrum miejscowości spowodowało, iż spodziewano się pacyfikacji. Dlatego już dwie godziny po porannym starciu wszyscy mieszkańcy opuścili domy, udając się do rodzin i znajomych w Szpitarach, Rudnie Dolnym i Mniszowie.
   
- Około godziny 17 znad Igołomi przyleciały 3 niemieckie samoloty, które najpierw ostrzelały i zbombardowały nasz posterunek położony na "Ślimionce", by potem rozpocząć bombardowanie i ostrzeliwanie miejscowości z broni pokładowej. Po nalocie spodziewaliśmy się natarcia, lecz o godz. 18 ponowiono bombardowanie. W jego wyniku m.in. spaliła się szkoła. Potem nastąpił trzeci i ostatni nalot. Płonęły sklepy, domy prywatne. Podczas nalotu zginęli przebywający na rynku Eleonora Bezegłów i Jan Zawartka. Kilka osób zostało rannych - relacjonuje Zefiryn Staniszewski.
   Na pytanie, czy atak na kolumnę niemieckich samochodów miał sens, zarówno pani Stanisława, jak i pan Zefiryn zgodnie odpowiedzieli, że nie
.
   
- Partyzanci z różnych formacji zbrojnych do dzisiaj spierają się o zasadność akcji - _dodaje pani Stanisława.
   Jak podkreślają partyzanci, przed pacyfikacją uchroniła Nowe Brzesko mediacja, jakiej podjął się rządca państwowego majątku w Hebdowie - Skąpski. Miał on powiedzieć hitlerowcom, że napadu na żandarmów dokonała nie znana mieszkańcom grupa partyzantów, pochodząca z innej okolicy.
   Niezależnie od oceny tamtych wydarzeń mieszkańcy Nowego Brzeska pamiętają o poległych partyzantach. Także w tym roku, 28 lipca, w miejscowym kościele parafialnym odbędzie się msza święta za ojczyznę, a po niej przed obeliskiem upamiętniającym walki zostaną złożone kwiaty i zapłoną znicze.
(AF)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski