MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Rzeka krwi

Redakcja
1."Podniosłem wzrok. Ciemna postać szła w naszym kierunku, a stalowa lufa karabinu lśniła w świetle księżyca. Żołnierz był niski, szczerze mówiąc, był zaledwie chłopcem, a ja zdecydowałem się postawić wszystko na jedną kartę i zrobiłem coś, czego w ogóle nie planowałem. Wyskoczyłem z łódki na zniszczone molo i zacząłem wykrzykiwać komendy: - Jak się nazywasz? Gdzie jest oficer dowodzący?

Jakub Ciećkiewicz: AFRYKAŃSKI DLA POCZĄTKUJĄCYCH (22)

Mój głos miał zakamuflować przerażenie. Żaden biały człowiek nie zawitał tu przez lata, nie mówiąc o przypłynięciu pirogą w środku nocy, więc bojownik miał wszelkie powody, by traktować mnie podejrzliwie.

Długo nie mogłem uwierzyć w to, co się potem stało. Żołnierz z szacunkiem stanął na baczność i zasalutował.(...)

Był już środek nocy. Kierowałem się ku temu, co uchodziło za centrum Ubundu.(...) Ksiądz przywitał mnie na progu świątyni. - To miejsce niebezpieczne - powiedział. - To jest potworne miejsce, w którym dzieją się potworne rzeczy. Musisz odejść, zanim cię znajdą. - Kto mnie znajdzie? - zapytałem. - Rebelianci - odpowiedział (...) - Zamykam się na noc. Słyszę okropne rzeczy. Czasem są to strzały, czasem tylko krzyki. Wtedy używają noży, maczet, włóczni. Tu nie ma żadnych praw. Mai-Mai zabijają bez żadnego powodu. Jednego dnia jesteś w porządku, drugiego jesteś martwy...

Było to krótkie, ale wymowne podsumowanie sytuacji w Kongu".

Tim Butcher, afrykański korespondent "The Daily Telegraph", dokonał czegoś niezwykłego, czegoś, co od lat nie udało się żadnemu białemu: w sierpniu 2004 przemierzył samotnie wschodnie Kongo - motocyklem, kanoe, dłubanką... Z plecakiem, scyzorykiem i dolarami ukrytymi w butach turystycznych. Jego wyczyn przejdzie do historii.

2. XIX-wieczni odkrywcy byli zwykle dobrze przygotowani - dysponowali małymi armiami, wyposażonymi w nowoczesną broń i leki. Ekspedycja Henry'ego Mortona Stanleya, która 17 listopada 1874 wylądowała na wschodnim brzegu Afryki, liczyła 352 tragarzy i ciągnęła się przez kilometr - jedni nieśli pakunki z zapasami, inni elementy składanej łodzi, a na końcu, na osłach, jechali 4 biali mężczyźni, wokół których kręciło się 5 psów. Angielski podróżnik zabrał dwa mastify: Castora i Kapitana, retrivera Nero, buldoga Bulla i bulteriera Jacka.

Stanley uginał się pod ciężarem własnej wielkości. To on w listopadzie 1871 odnalazł zaginionego geografa Davida Livingstone'a i powrócił do Londynu opromieniony sławą. Jego książka pobiła rekordy czytelnicze. Jego wykłady przyciągały tłumy. Aby podtrzymać zainteresowanie musiał dokonać czegoś spektakularnego: postanowił stworzyć mapę rzeki Kongo. Trasa liczyła ponad 3000 kilometrów...

Po 999 dniach podróży, w sierpniu 1877, obdarty posłaniec ostatkiem sił wbiegł do małego portu Boma w Afryce Zachodniej. Trzymał w dłoni list, który miał dostarczyć "jakiemukolwiek gentlemanowi, który mówi po angielsku".

"Przybyłem na to miejsce ze 115 duszami - pisał Stanley. - Jesteśmy obecnie w stanie wszechogarniającego głodu..., w wielkiej udręce, ale jeśli wasze zapasy przybędą na czas..." Konwój ratunkowy wyruszył natychmiast. Wyprawę uratował miejscowy kupiec: John Harrison, agent Hatton & Cookson.

Dzięki Stanleyowi, już wkrótce, brutalnie skolonizowano Kongo.

3. Tim Butcher pokonał trasę, wytyczoną przez Henry'ego Stanley'a: od Kalemii nad Jeziorem Tanganika aż do Bomy. Przygotowania zajęły mu 3 lata. Kiedy wylądował w Kongo wpadł w przerażenie. Czuł "ból promieniujący zza kolan" i "dławiącą suchość w gardle". Już na wstępie musiał przemierzyć Katangę, od 40 lat opanowaną przez rebeliantów i Maniemę, gdzie kanibalizm jest czymś tak naturalnym, jak w XIX wieku.
Pierwszy odcinek wędrówki, liczący 700 kilometrów, pokonał na motocyklach, wraz z dwoma pracownikami organizacji humanitarnej Care International. Grupa pędziła przez busz uciekając zaskoczonym bojówkom rwandyjskich hutu i partyzantów Mai-Mai, a na noc zatrzymała się w głodującej wiosce Mukumbo. "Znaleźliśmy wodza i poprosili o nocleg. Stary człowiek nosił jakieś łachy i nie miał żadnych atrybutów władzy, ani bogactwa. Przeprosił, że nie może nas niczym poczęstować, bo wszystko zabrali partyzanci" - pisze Butcher.

Nocą, przy ognisku, wódz wspominał, że w dzieciństwie, za Belgów, chodził do szkoły w Kalemii - wtedy jeszcze jeździły autobusy! Ostatni raz pojazd mechaniczny widział w 1985 roku, a dzieci z wioski nigdy! Dlatego z taką ciekawością przyglądały się motocyklom. Niestety, w Kongo dziadkowie mieli więcej styczności z nowoczesnością niż ich wnuki... A Butcher odbył wędrówkę niebezpieczniejszą od Stanleya.

Tim Butcher, "Rzeka krwi", wyd. Catra Blanca.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski