Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeka na drodze, jezioro na łące

WCH
- Przyjedźcie i zobaczcie co po ulewach narobił nam potok Biczyczanka nieregulowany od austriackich czasów - alarmował nas wczoraj mieszkaniec Biczyc Górnych w gminie Chełmiec, Andrzej Pajor. Po pierwszym szoku ludzie zaczynają pytać, czy można było zapobiec tak wielkim szkodom, jakie się wydarzyły.

BICZYCE GÓRNE. Od 1997 roku apelowałem bezskutecznie o remont progów i przepustów na potoku Biczyczanka - mówi Andrzej Pajor

Andrzej Pajor mieszka nad potokiem Biczyczanka, który z Paściej Góry spada po kilku kaskadach koło jego domu, okrąża go i płynie dalej w kierunku Chełmca równolegle do drogi z Nowego Sącza na Limanową. Wzdłuż rzeczki i asfaltowej drogi obok, ma swoje bardzo ładne zresztą domy wielu innych gospodarzy. Żyją tu od dziesięcioleci, ale takiego horroru jeszcze nie przeżyli. Nasz rozmówca, który poprosił o pilny przyjazd na miejsce, bo słowo tego, co sie stało, nie opowie, nie może jeszcze przyjść do siebie.
- Z soboty na niedzielę nie spaliśmy całą noc i na własne oczy widzieliśmy, jak oszalała woda w potoku wzbiera z minuty na minutę - opowiada Andrzej Pajor. - Ciągnęła za sobą gałęzie, korzenie, kamienie, ogromne kawały betonu i w końcu rozlała się na drogę, pod nasz dom. Na zakręcie uderzyła w ogrodzenie sąsiadów. Ratowali się workami z piaskiem, które ich dzieci ładowały w gminie, żeby było szybciej. Mój wujek, który ma siedemdziesiąt lat, twierdzi, że nigdy tak jeszcze nie było, choć potok wzbierał w pamiętnych latach powodzi 1997 i 2001. Ale na pewno nie byłoby tak strasznie u nas, nie byłoby ogromnego zalewiska na Gaju, gdyby te potoki uregulować i wzmocnić wodospady. To naturalna przeszkoda, która hamuje pęd wody.
Z czterech progów, po których zlewała się woda potoku kilkumetrowymi wodospadami, pozostały tylko dwa.
- Wodospady zrobili Austriacy jeszcze za zaborów, właśnie dlatego, żeby potok tak nie szalał - twierdzi nasz gospodarz. - Od tego czasu nikt ich nie wzmacniał, nie naprawiał. Dwa są rozwalone, a te, co zostały, tylko patrzeć jak runą, bo wyrwy w betonowych progach są ogromne. W wtedy to już będzie prawdziwa katastrofa. Od tej pierwszej powodzi w 1997 roku apelowałem, żeby remontować wodospady i przepusty. Zgłaszałem przez lata wielokrotnie prośby do gminy o pomoc. Bez skutku.
Po nawałnicy, w niedzielę o 4 rano nad Biczyczankę przyjechał wójt Bernard Stawiarski. Wczoraj także jeździł po terenie gminy, oglądając skutki wodnego żywiołu.
- Komisję mamy w terenie, jeździ, spisuje szkody, jest komunikat na stronie internetowej, by indywidualnie poszkodowani zgłaszali zniszczenia - zaczął wójt Stawiarski. - Przez całą niedzielę udrażnialiśmy przepusty, strażacy pompowali wodę z piwnic. Mamy kilka miejsc z ogromnymi szkodami. W Marcinkowicach zalało trzy domy, w Chełmcu na Batalionów Chłopskich wielkie podtopienie, tak samo, na Gaju. W Biczycach są spustoszenia. Mam przy sobie odpowiedzi na nasze pisma do Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Krakowie, w których obiecuje nam, że jak będzie miał pieniądze, to zrobi remonty infrastruktury na potokach Biczyczanka i Niskówka w Świniarsku. Nie doczekaliśmy się.
W niedzielę rano rozpaczliwe sygnały odbieraliśmy od ludzi, którzy widzieli, jak wybijają studzienki kanalizacyjne na ulicy Zielonej i tworzy się jezioro ścieków na Gaju. Z brzegów wystąpił tam pozarastały trawą potok Krasinianka, z którego nie przyjmowała powodziowych wód Biczyczanka. Dziś nad osuszoną przez strażaków łąką unosi się smród fekaliów.
- Od lat powtarza się to samo - mówił nam jeden z mieszkańców, któremu zalewisko spustoszyło ogród. - Kanali zacja wybija, przepompownia ścieków nie odbiera i mamy wielkie szambo. Wójt jedynie potwierdza stan rzeczy.
- Nie ma osobnej kanalizacji burzowej, studzienki są zalewane, ścieki wybijają - mówi wójt. - Tak niestety jest. Ale czy bę dzie. Po nastrojach w wielu gminach widać, że szykuje się ostre rozliczenie odpowiedzialnymi za infrastrukturę wodną.
- Gdyby przepusty pod mostkami były drożne i przegrody na potoku wyremontowane, nie musielibyśmy drżeć ze strachu, że następnym razem woda wedrze się do naszych domów - mówi sąsiadka Pajora, Hanna Leśniak, która w niedzilę rano broniła wodzie wstępu workami z piaskiem.
(WCH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski