18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeźba w przestrzeni publicznej

Redakcja
- Kilkanaście rzeźb Igora Mitoraja prezentowanych w otwartej przestrzeni w samym centrum starego Krakowa pokazało nam nowy wymiar Rynku. Czy jest to już spełnienie nadziei wyrażonej przez Pana we wstępie do katalogu wystawy, nadziei, że wystawa ta stanie się ważnym etapem dyskusji o przyszłości nowej sztuki w sercu dawnej stolicy?

Z prof. Jackiem PurchlĄ, dyrektorem MCK, o współczesnej sztuce w starym mieście

   - Nie ulega wątpliwości, że rzeźby Mitoraja podniosły__napięcie przestrzeni i to co najmniej w podwójnym znaczeniu. Sukcesem jest niewąpliwie towarzysząca wystawie dyskusja, która w moim przekonaniu przełamała kilka stereotypów. Pierwszy z nich to ten, że Rynek jest kreacją skończoną, a jego przestrzeń publiczna jest zaledwie przestrzenią komunikacji i konsumpcji. Równocześnie pokaz największych rzeźb Igora Mitoraja był pierwszym tego typu eksperymentem, który pozwolił zderzyć prace współczesnego artysty nie tylko z historycznym wnętrzem Rynku, ale także z jego codziennością, z narastającą od kilkunastu lat komercjalizacją, jeśli nie bazaryzacją. W tym sensie wystawa spełniła nasze zamierzenia.
   - I postawiła od nowa kilka pytań związanych z przestrzenią publiczną.
   - Rzeczywiście, wystawa przywołała wiele wątków. Kto jest dzisiaj właścicielem przestrzeni publicznej? W ciągu ostatnich kilkunastu lat nastąpiła w tej kwestii zasadnicza zmiana; o ile system totalitarny ideologizował przestrzeń, to demokracja i wolny rynek wywołują procesy prywatyzacji i komercjalizacji. Zachodzi też pytanie o odpowiedzialność samorządu, nie tylko jako gospodarza przestrzeni, ale i mecenasa.
   - Wróćmy jeszcze raz do katalogu wystawy. Przywołał Pan sytuację sprzed z górą stu lat, gdy polski artysta osiadły we Włoszech, Henryk Siemiradzki przywiózł do Krakowa swoje największe dzieło. "Pochodnie Nerona" dały początek pierwszemu na ziemiach polskich Muzeum Narodowemu, a tocząca się wówczas pierwsza ważna dyskusja o miejscu Krakowa w nowoczesnej Europie podkreśliła między innymi rolę samorządu miejskiego jako mecenasa sztuki, kultury, przemian. Nic dwa razy się nie zdarza, ale...
   - Mam jednak nadzieję, że ta wystawa otwarła nową perspektywę na możliwości mecenatu wobec sztuki współczesnej i na zderzenia dziedzictwa z nowoczesnością. Kraków nie może być tylko muzeum.
   - Momentem mniej dostrzeganym, również przez środowisko twórcze, jest fakt, że po raz pierwszy od wielu lat publiczna dyskusja toczy się wokół rzeźby.
   - Rzeźba wydaje się dyscypliną szczególnie u nas pokrzywdzoną, zwłaszcza rzeźba monumentalna, która dla realizacji wymaga poważnych nakładów finansowych. W okresie, który pozostawiliśmy już za sobą, rynek rzeźby pomnikowej został zmonopolizowany przez komunistyczne państwo, co narzuciło na długie dziesiątki lat patetyczną i realistyczną konwencję większości zrealizowanych pomników. Alternatywą był mecenat Kościoła, z natury konserwatywnego w swoich wyborach artystycznych. Powstała więc wyraźna luka pomiędzy rzeźbą pomnikową i monumentalną rozwijającą się w Europie w kierunkach awangardowych a naszą polską rzeczywistością i__przyzwyczajeniami publiczności.
   - Odzwyczailiśmy się od obecności w przestrzeni miejskiej rzeźb, nie pomników. Zrozumiałe, że rzeźby Mitoraja, będące dyskursem pomiędzy klasycznymi ideami piękna i dobra, a współczesnymi dylematami sztuki i człowieka, musiały wywołać dyskusję. Padały w niej krańcowe opinie, a milcząca większość głosowała aparatami fotograficznymi...
   - Fenomen twórczości Igora Mitoraja i jego pozycja w Europie polega na tym, że choć nie jest klasycystą, tak dalece przyswoił sobie ideały antycznej sztuki greckiej, że uznał je za własne piękno. Ale równocześnie patrzy na ten antyczny ideał oczami współczesnego człowieka i przetwarza go. Innymi słowy, poczucie misji prowadzi Mitoraja do zmierzenia się z problemem piękna człowieka w sytuacji, gdy piękno przestało interesować artystów, ale nie przestało interesować ludzi. Można mówić o bardzo różnych reakcjach na jego sztukę, ale Mitoraj, co potwierdziła krakowska wystawa, nie pozostawia widza obojętnym.
   - Rozmawiamy przy pakowaniu wystawy do skrzyń. To, co dzieje się teraz w galerii przypomina, że sprowadzenie do Krakowa tak dużej wystawy rzeźby było przedsięwzięciem skomplikowanym organizacyjnie, nie wspominając o tym, że kosztownym.
   - Zacznę od ogółu. Dla nikogo nie ulega wątpliwości, że Polska znajduje się w obszarze kultury europejskiej, ale nie wszyscy zdają sobie sprawę, że nie jesteśmy pełnoprawną częścią rynku sztuki w Europie. Stąd nawet w przypadku wystawy artysty współczesnego, jakim jest Igor Mitoraj, poważną trudnością do pokonania była bariera finansowa.
   - A jeżeli dobrze rozumiem, Międzynarodowe Centrum Kultury, które konsekwentnie sprowadza wystawy sztuki z zagranicy, nie ma na to środków w swoim budżecie. Skąd więc biorą się wystawy - ta i inne już wystawiane lub będące w tegorocznych planach galerii?
   - Wystawy są wartością dodaną naszej misji, którą jest dialog międzynarodowy w kulturze i dyplomacji kulturalnej. Nasze kontakty rodzą projekty, ale i ułatwiaja pokonywanie tej niewidocznej dla wielu bariery finansowej. Wystawa Igora Mitoraja jest tego przykładem, Mitoraj to bowiem artysta sukcesu, również sukcesu finansowego. Wartość rynkowa i wartość ubezpieczeniowa każdej z prezentowanych przez nas na płycie Rynku rzeźb oscyluje wokół kwoty 2 mln zł. Stąd samo ubezpieczenie i profesjonalny transport wymagały pozyskania dużych środków pozabud-żetowych. W tym sensie więc wystawa jest darem Międzynarodowego Centrum Kultury dla miasta.
   - Pozostaje Pan w stałym kontakcie z artystą. Na ile realne jest pozyskanie jego rzeźby przez miasto?
   - Przypomnę, że Igor Mitoraj podarował już wcześniej swoje dzieła Uniwersytetowi Jagiellońskiemu i Muzeum Narodowemu w Krakowie. Artysta zapewne byłby gotów ofiarować cieszącą się największą popularnością (również wśród fotografujących) rzeźbę Eros Bendato za kilkanaście procent jej wartości, co po uzyskaniu możliwego wsparcia finansowego od ministra kultury i prywatnych sponsorów oznaczałoby dla gminy koszt stanowiący najwyżej kilka procent wartości. Wszystko zależy jednak nie tylko od woli artysty, ale i od władz miasta, które są gospodarzem przestrzeni publicznej i od możliwej lokalizacji, a ta jest kwestią otwartą. Być może zostanie rozstrzygnięta w czasie najbliższej wizyty Igora Mitoraja.
   - Czego bardzo należałoby życzyć.
JOLANTA ANTECKA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski