Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzeźbione w czasie

Redakcja
Przedmioty, nawet z taką osobowością, nie posiadają adresów ani numerów telefonu. Ludzie - owszem. Tytułowy profesor, Mieczysław Porębski, wielokrotnie przywoływany w poemacie z imienia i nazwiska, jest postacią znaną i cenioną w polskiej humanistyce. Historyk sztuki, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, autor "Granicy sztuki", "Pożegnania z krytyką", "Kubizmu" i innych publikacji - ważnych i świetnie napisanych, człowiek z wielką klasą, świętował niedawno osiemdziesiąte urodziny, honorowany przez Uniwersytet i liczne grono uczniów z kolejnych roczników.

JOLANTA ANTECKA

Najnowszy tom poezji Tadeusza Różewicza ma na okładce tytuł "Nożyk profesora" i fotografię przedmiotu, o którym mowa. Jak reportaż w codziennej gazecie, gdzie obraz-konkret poświadcza prawdziwość zdyszanego słowa. Cała ostentacyjna publicystyczność tu kończy się wszelako na okładce. Dalej, wers po wersie, strona po stronie płaski, nieostry wizerunek z okładki otrzymuje, budowaną kryształowym słowem poety, fizyczność, wielowymiarowość, życiorys, staje się osobą.
   - Mój Boże, takich mężczyzn już w ogóle nie ma - westchnęła na stronie pewna pani, też utytułowana naukowo, podczas jednego ze spotkań z udziałem Profesora.
   Czy takiemu człowiekowi wypada zadać pytanie o istnienie nożyka? Adresat jest poważny, pytanie niekoniecznie.
   - Istnieje - zapewnia Profesor, gdy niezbyt składnie zdołałam wyartykułować pytanie. - Obrasta w historię, jak się okazuje. To nie jest inwencja poety...
   Oględzin mimo to nie będzie: nożyk pojechał na wakacje i spoczywa teraz koło drugiej części papierów z profesorskiego biurka. Profesor wpadł do domu tylko na parę dni. Ale skoro istnieje nożyk, który
   mógł służyć do krojenia chleba
   nożyk z żelaznego wieku
   - pomyślałem - z obozu zagłady
   - to istnieje również rozdział z żelaznego wieku w biografii Profesora. Rozdział w zasadzie nieznany. Każdy, kto rzucił okiem na rys biograficzny niekiedy zamieszczany w książkowych publikacjach Profesora, wie, że lata okupacji to czas Kunstgewerbeschule - niezwykłej instytucji, która legalnie istniejąc, była miejscem fermentu intelektualnego, dysput artystycznych i zdobywania podstaw warsztatu w stopniu dalekim od tego, jaki dla niższej rasy dopuszczali okupanci. No i był teatr podziemny Tadeusza Kantora - początek jednej z ważniejszych koncepcji teatru, jaki miało stulecie. Pewnie są tacy, którzy wiedzą, że obozowa, czarna karta historii XX wieku też wpisała się w życiorys Profesora, ale to grono wtajemniczonych jest bardzo wąskie. Czy to możliwe w kraju, gdzie kocha się martyrologię i tę narodową, i nade wszystko - własną?
   - Powiem pani tak: Tadeusz i ja przyjaźnilismy się z Kornelem Filipowiczem. Filipowicz pisał opowiadania obozowe, które dobrze znałem, ale dopiero po jego śmierci, czytając wspomnienie o nim, zorientowałem się, ze jechał do Gross-Rosen tym samym transportem co ja. Nie było to tematem naszych rozmów. Nie mieliśmy obyczaju kombatanckiego wspominania.
   Nożyk, kawałek żelaza ledwo ukształtowany to konkret. - Jest__tylko trochę większy niż na fotografii - uściśla Profesor.
Nożyk narodził się na torach. Pełno ich w poemacie, wszechobecne były i w tym rozdziale życia też. W Sachsenhausen utworzono komanda zewnętrzne - do robót na torach właśnie. Komando torowe, stłoczone w wagonie - ruchomym baraku na kołach - przemieszczane było w ślad za nalotami. Zasypywali, dźwigali, układali, skręcali. Potem znów nadlatały samoloty, spadały bomby. Syzyfowie w pasiakach zaczynali od nowa. Odcinek mógł być inny, robota ta sama.
   czy sam go zrobił
   czy znalazł
   czy ukradł
   czy wykopał z ziemi
   (epoka żelaza)
   czy spadł z nieba
   (cuda przecież się zdarzają)
   - to Tadeusz Różewicz.
   Profesor: Nożyk jest dziełem kłusownika spod Sandomierza, który znalazł się w tych samych kłopotach, co ja. Znał się na paściach i innych żelaziwach. Kiedy pracowaliśmy na torach kolejowych, potrafił, nie zwracając na siebie uwagi - co było trudne, ale osiągalne - wyłamać kawałek blach, wygiąć, wyklepać, naostrzyć. Potem postarał się o lepsze narzędzie, a nożyk odstąpił mnie. Bezinteresownie; nawet skibki chleba nie zażądał.
   Kiedy Tadeusz Różewicz zawarł znajomość z nożykiem? Kiedy zaczęła się przyjaźń z Profesorem? Wiadomo, że jedno i drugie było już po wojnie.
   - Z Tadeuszem Różewiczem poznała mnie moja przyszła żona - mówi Profesor - Hania była kuzynką Broni Przybosiowej, a Tadeusz trafił do Przybosiów zaraz po wojnie. Kto wie, może Hania doradzała mu wybór studiów?
   Tadeusz Różewicz zdecydował się na historię sztuki. Na historię sztuki powrócił również Mieczysław Porębski, który przed wojną zdążył zaliczyć pierwszy rok studiów na tym kierunku (wydział przed wojną był jeszcze wydziałem filozoficznym, do instytutów w strukturze uniwersyteckiej było daleko, a i tok studiów nieco inny niż dziś...). Studiując razem, żyli w dwóch różnych kręgach: Różewicz zamieszkał na Krupniczej, można powiedzieć w samym sercu literatury, Profesor miał dawnych przyjaciół, którzy powrócili na Akademię Sztuk Pięknych bądź po wojnie rozpoczęli tam studia; buntujących się, poszukujących, tworzących powojenną awangardę sztuki polskiej, w której kształcie Profesor ma swój udział. Na skrzyżowaniu tych dwóch kręgów powstało wspólne pole. Razem odkryli Andrzeja Wróblewskiego, który miał stać się jednym z bohaterów w twórczości Różewicza i razem wędrowali przez kolejne semestry i lata uniwersyteckie, nie bez trudu - jak się wydaje - określając proporcje pomiędzy życiem sztuki a jej teorią. Profesor przyznaje, że seminariów pilnował, ale nomina zbierała mu do indeksu żona. Po studiach zaczęły się zmiany adresów, ale kontakty pozostały, wciąż takie same. Do dziś; blisko 55 lat bliskości ponad kilometrami.
   Profesor podkreśla czynnik pokoleniowy, ten najzwyczajniej pojmowany - że nie musieli sobie nawzajem wyjaśniać, dlaczego jeden był w obozie, dlaczego drugi wyszedł z lasu, podejmując ryzyko bardzo trudnej sytuacji. Bardzo wielu rzeczy nie musieli sobie tłumaczyć. Są pokoleniem wciśniętym pomiędzy tych, którzy zdążyli dorosnąć, zaistnieć przed wojną (różnice metrykalne często były mniejsze niż dystans) a generacją tylko trochę młodszą, ludzi podejmujących pierwsze życiowe decyzje już po wojnie. Wciśnięci pomiędzy te dwa ciągi też nie tworzyli monolitu.
   wiesz są luki w pamięci
   słuchaj żebyś mi głowę uciął
   to nie mogę sobie przypomnieć
   co było z tym jajkiem Kolumba
   Kolumb postawił jajko? jak to było
   że postawił jajko na stole na "czubku"
   chyba trzeba zajrzeć do Kopalińskiego
   Kolumb - "Kolumbowie" - Bratny. Ryzykowny ciąg kojarzenia? Niekoniecznie. Pokolenie jest to samo. Adresy - ideowy, intelektualny, emocjonalny - z gruntu różne.
   - Nie byliśmy Kolumbami - mówi Profesor. - My nie uważaliśmy się za odkrywców nowych światów.
A nożyk? Przedmiot z żelaznego wieku, który przeżył swoją epokę? - Nożyk leżał, rozcinałem nim papiery. Tadeusz brał go do ręki, oglądał. Wspominał, że coś napisze, ale gubił kartki z pomysłami. Twierdzi, że nosił się z tym przez kilkadziesiąt lat. Nie znałem ostatniej wersji. No i nagle jest...
   Rzeźbiony słowem czas i wizerunek pokolenia. Płaskorzeźba - powie Profesor - obraz wizualny do czytania.
   Książka, w której autor obok wersji finalnej pokazał w aneksie dochodzenie do niej. Jak rzeźbiarz, który pozwala śledzić pierwszy zarys dzieła, potem dukt dłuta, pogrubianie i cieniowanie rytów. Albo jak malarz, który pokazuje swój szkicownik pozwalając, by widz towarzyszył mu ex post podczas powstawania dzieła. Profesor mówi, że Tadeusz Różewicz, zawsze mający ogromną potrzebę obcowania z malarstwem, patrzył na wiersz właśnie takim okiem. A obaj panowie, cokolwiek by powiedzieć, sporo wiedzą o sobie; sobie samych i sobie nawzajem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski