Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sączek w ranie

Redakcja
Operowana na wyrostek Janina Z. złożyła skargę na opiekę medyczną oddziału chirurgii szpitala w Nowym Sączu. Została wypisana z naciekami na ranie pooperacyjnej oraz sączkiem, choć w karcie leczenia szpitalnego stwierdzono jego usunięcie i brak powikłań.

NOWY SĄCZ. Skarga na opiekę medyczną w sądeckim szpitalu

Operowana na wyrostek Janina Z. złożyła skargę na opiekę medyczną oddziału chirurgii szpitala w Nowym Sączu. Została wypisana z naciekami na ranie pooperacyjnej oraz sączkiem, choć w karcie leczenia szpitalnego stwierdzono jego usunięcie i brak powikłań.

   Podpisany pod wypisem ze szpitala zastępca ordynatora uważa, że taki wygląd rany po operacji ropiejącego wyrostka to norma, a o pozostawieniu sączka mógł zadecydować ktoś w ostatniej chwili.
   Wczoraj Janina Z. poinformowała nas, że zanosi skargę do dyrekcji szpitala. Odczytała nam jej treść.
   "W dniu 26 stycznia br. zostałam przyjęta na oddział chirurgiczny szpitala w Nowym Sączu z rozpoznaniem zapalenia wyrostka robaczkowego i tego samego dnia byłam operowana. W następnych dwóch dniach, 27 i 28 stycznia mój brzuch bardzo spuchł. Zrobił się twardy i bardzo bolący. Na moje uwagi zgłaszane lekarzom na obchodach w tych dniach, nikt nie reagował. Dnia 30 stycznia podczas porannej wizyty lekarskiej, prowadzący obchód lekarz podjął decyzję o wypisaniu mnie ze szpitala. Na moją uwagę, że coraz gorzej się czuję, przeprowadził badanie, po którym usunął jeden ze szwów i wprowadził sączek. Poinformował mnie o naciekach na ranie pooperacyjnej. Następnego dnia, 31 stycznia rano, lekarz z obchodu, choć mówiłam mu, że brzuch bardzo boli, podjął decyzję o wypisaniu mnie bez dalszych wskazówek co do leczenia i leków. Powiedział, żebym się zgłosiła 2 lutego celem otrzymania wypisu ze szpitala. W oznaczonym dniu zgłosiłam się na oddział o godz. 13, gdzie zostałam wypisana ze szpitala, z zaleceniem zgłoszenia się do poradni chirurgicznej po trzech dniach. W otrzymanej karcie informacyjnej o chorobie stwierdzono, że brak powikłań i że sączek został usunięty. To nieprawda, bo sączek usunęła mi na wyraźną moją prośbę pielęgniarka. Nikt już tej rany od 30 stycznia nie oglądał. Przy wypisie nie badał mnie żaden lekarz. Według zalecenia zgłosiłam się do poradni chirurgicznej w dniu 4 lutego. Po wprowadzeniu sondy okazało się, że na całej długości rany pooperacyjnej jest ropa. I dopiero ta doktor dała mi antybiotyk i zastosowała odpowiednie leczenie. Zwracam się o wyjaśnienia tej sprawy i o dołączenie kopii dokumentacji leczenia szpitalnego. Po otrzymaniu odpowiedzi podejmę odpowiednie kroki".
   - Może takie zachowanie, takie objawy i takie wypisywanie kart szpitalnych, to dla lekarzy coś normalnego, ale ja nie rozumiem, jak można tak traktować ludzi - stwierdziła pacjentka. - Zanoszę tę skargę i chcę wiedzieć, dlaczego mnie tak traktowano i czemu ordynator oraz zastępca podpisali się pod nieprawdą, nie widząc mnie przed wypisem na oczy i nie rozmawiając ze mną.
   Janina Z. cytuje zapis z karty informacyjnej leczenia szpitalnego:
   "Chora przyjęta na oddział z objawami zapalenia otrzewnej w podbrzuszu. Operowana. Stwierdzono i wycięto ropowiczo zmieniony wyrostek robaczkowy. Przebieg pooperacyjny niepowikłany. Po usunięciu sączka z zaleceniami wypisana do domu".
   Dla zastępcy ordynatora doktora Jacentego Bonarskiego nie ma problemu. Żeby tylko takie były w szpitalu. Uważa, że przy takim stanie wyrostka, jaki miała chora, nacieki w ranie i bolący brzuch są czymś normalnym. Według doktora, pytający o takie drobiazgi dziennikarz zachowuje się tak, jakby przyjechał z Ameryki i nie znał stanu służby zdrowia.
   - Rana jest cały czas lejąca, czuję się fatalnie. Znam ludzi, którzy umarli na zapalenie wyrostka! To mi wystarczy, żeby się bać - mówi pani Janina.
   Pytana o ten incydent dyrektor Zofia Kubisz-Pajor poinformowała nas, że, choć na razie nie zna skargi, wnikliwie zbada okoliczności pobytu i wypisania chorej ze szpitala.
   - Jeśli będzie taka konieczność, pacjentce umożliwi się nawet dalsze szpitalne leczenie - powiedziała dr Kubisz-Pajor.
   W sprawie chorej rozmawiał z nami ordynator oddziału chirurgii dr Andrzej Przybyszowski, tłumacząc sytuację ogromem pracy i wielką liczbą pacjentów. Podkreślił, ze szpital wykonał to, co należało.
   Z ostatniej chwili: Z pacjentką skontaktował się także zastępca ordynatora Jacenty Bonarski, zapraszając ją do szpitala na konsultację medyczną.
Wojciech Chmura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski