Sąd dżentelmenów

NOWY SĄCZ. Sądy arbitrażowe - polubownie, szybciej i taniej

- Sądy arbitrażowe są dla sądów państwowych alternatywą. W Polsce nie stanowią jeszcze konkurencji, jak to jest w innych państwach Europy Zachodniej, ale myślę, że mogą się nią stać - mówił Andrzej Kalwas, przewodniczący Rady Arbitrażowej przy sądzie arbitrażowym przy Krajowej Izbie Gospodarczej, minister sprawiedliwości w latach 2004-2005. Na spotkaniu wielokrotnie podkreślał wyższość polubownych rozwiązań nad państwowymi. Arbitraż jest tańszy, szybszy i skuteczniejszy, bo jest jednoinstancyjny. - To taki sąd dżentelmenów, którzy kierują się zasadami fair play - podkreślił Andrzej Kalwas. Spory rozstrzygane są w ciągu maksymalnie sześciu do dziewięciu miesięcy. Strony sporu mają możliwość wybrania sobie arbitra, który pozostaje obiektywny. Warte podkreślenia jest to, że przez cały okres trwania postępowania możliwe jest podpisanie ugody. W sądzie arbitrażowym przy Krajowej Izbie Gospodarczej rocznie prowadzonych jest ponad 400 spraw, co nadaje mu prestiżu.

Paweł Kukla prezes Sądeckiej Izby Gospodarczej wspomniał, że nie wcześniej niż na jesień zapadnie decyzja, czy w Nowym Sączu zostanie utworzony sąd arbitrażowy. Swoimi nadziejami na powstanie takiego sądu dzielił się ze zgromadzonymi na konferencji prezydent WSB-NLU Krzysztof Pawłowski. Pomoc w powstawaniu sądu i szkoleniach zagwarantował Andrzej Kalwas. Także sądeccy przedsiębiorcy liczą na utworzenie instytucji. - Interesuje mnie ta alternatywa, bo sądy powszechne są długie i żmudne. Mam nadzieję, że arbitraż ułatwi rozstrzyganie sporów - przyznał Andrzej Wojnarowski, sądecki przedsiębiorca. - Ale tak naprawdę czas pokaże, czy taki sposób rozwiązywania sporów spełni nasze oczekiwania.

Alicja Fałek