Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd nie wydał Polańskiego [WIDEO, ZDJĘCIA]

Marcin Banasik
Fot. Michał Gąciarz
Prawo. Krakowski wymiar sprawiedliwości uznał, że nie ma podstaw do wydania Amerykanom słynnego reżysera. Sędzia podkreślił też, że największe kontrowersje wokół kary za gwałt na nieletniej zaczęły się od zdjęcia, na którym Polański miał się obściskiwać z kobietami.

Wyluzowany, w garniturze i koszuli z dwoma rozpiętymi guzikami 82-letni Roman Polański zapewniał wczoraj wieczorem, że cieszy się, iż zaufał polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Konferencja reżysera i jego obrońców po decyzji sądu odbyła się w eleganckich wnętrzach hotelu w Rynku Głównym w Krakowie. - Nie miałem najmniejszych wątpliwości, że sprawa dobrze się skończy - mówił słynny reżyser.

Z wczorajszych doniesień mediów o zarezerwowanym bilecie lotniczym artysty do Francji - i jego nieobecności podczas rozprawy - wynikałoby, że Polański nie był pewien na 100 proc. decyzji sądu. Podczas konferencji reżyser zapewnił jednak, że nie miał zamiaru uciekać samolotem do domu, gdyby sąd postanowił wydać go Amerykanom. - Mam zarezerwowany bilet powrotny, ale nie na dzień, w którym miała zapaść decyzja w mojej sprawie - wyjaśnił.

Autor: Marcin Banasik

Ekstradycji artysty żądają Stany Zjednoczone. W 1977 r. reżyser został uznany przez sąd w Los Angeles za winnego uprawiania seksu z nieletnią.

Wydania Polańskiego amerykańskim śledczym domagała się wczoraj prokurator Danuta Bieniarz. - Nie ma dowodu na to, że w Stanach Zjednoczonych zapadł wyrok rozstrzygający kwestię kary - mówiła prok. Bieniarz. Jej mowa końcowa trwała zaledwie kilka minut.

Dwaj obrońcy reżysera mecenasi Jan Olszewski i Jerzy Stachowicz przekonywali przez ponad godzinę, że prokuratura nie ma racji.

Sędzia Dariusz Mazur decyzję o niedopuszczalności ekstradycji reżysera do USA uzasadniał aż dwie godziny. Przypomniał, że Polański przyznał się do gwałtu, a sąd, w ramach ugody, wymierzył mu karę, którą odbył. Sędzia podkreślił, że reżyser spędził łącznie 353 dni w areszcie (bezwzględnym i domowym).

Problemy artysty miały zacząć się, kiedy jego pierwszy oskarżyciel przyniósł amerykańskiemu sędziemu zdjęcie Polańskiego, które według niego miało być dowodem tego, iż reżyser kpi sobie z sądu i pokazuje mu środkowy palec. Na fotografii miał być artysta w otoczeniu dwóch młodych kobiet. Po obejrzeniu dowodu sędzia miał zmienić warunki ugody z oskarżonym na jego niekorzyść. Niedługo po tym Polański uciekł z USA. - Tak naprawdę zdjęcie to było niewinne, wręcz sztywniackie - twierdzi sędzia Mazur.

Autor: Marcin Banasik

Sędzia podkreślił, że Polański padł ofiarą nierzetelnego wymiaru sprawiedliwości w USA oraz tego, że tamtejszemu sędziemu bardziej zależało na zaistnieniu w mediach jako surowy przedstawiciel Temidy niż sprawiedliwej ocenie sprawy. - O co więc chodzi Amerykanom z tym wnioskiem o ekstradycję? Sąd odpowiedzi nie znajduje - stwierdził na koniec sędzia Mazur.

Decyzja o niedopuszczalności ekstradycji nie jest prawomocna. Jeśli prokuratura wniesie odwołanie, sprawę rozpatrzy sąd drugiej instancji. W przypadku gdyby ten utrzymał decyzję sądu okręgowego, sprawa zostanie definitywnie zakończona. Jeśli jednak dopuści wniosek o ekstradycję, ostatnie słowo będzie należało do ministra sprawiedliwości.

Po wygranej PiS w wyborach parlamentarnych sprawa ekstradycji Polańskiego nie jest jednoznaczna. Wczoraj Zbigniew Ziobro, były minister sprawiedliwości, mówił, że reżyser powinien zostać wydalony z kraju, gdyż nie można stawiać ludzi ponad prawem, tylko dlatego, że są sławni. W podobnym duchu podczas kampanii wyborczej wypowiadał się szef PiS Jarosław Kaczyński. - To, że sobie ktoś tam gada różne rzeczy, to nie ma żadnego związku z prawem - komentował wczoraj słowa prawicowych polityków Polański. Na koniec dodał jednak, że jeśli jego sprawa dotrze do Ministerstwa Sprawiedliwości, to decyzja o jego ekstradycji może mieć charakter polityczny. - Wtedy miałbym czego się obawiać - podsumował reżyser.

Nowy film Polańskiego o sprawie dreyfusa ma być produkcją na miarę SŁYNNEGO „Pianisty”
„Sprawa dreyfusa” to tytuł pierwszego od czasu „Pianisty” (2002) filmu Romana Polańskiego, do którego zdjęcia powstaną m.in. w Polsce. Jak zapowiadają twórcy, jego koszt ma wynieść około 35 milionów dolarów, co stawia go w szeregu wysokobudżetowych produkcji na miarę „Pianisty”.

Film to thriller polityczno-Szpiegowski oparty na prawdziwej historii, która wydarzyła się we Francji pod koniec XIX wieku. Alfred Dreyfus był francuskim oficerem pochodzenia żydowskiego, którego niesłusznie obwiniono i skazano za zdradę i szpiegostwo na rzecz Niemiec. Sprawa podzieliła Francuzów. Koronnym dowodem miał być rękopis pisma do ambasady niemieckiej przypisywany Dreyfusowi oraz przysięga jednego świadka. Skazany oficer przez kolejnych 12 lat dowodził swojej niewinności. Kiedy udowodnił, że zarzuty opierały się na spreparowanych dokumentach, został uniewinniony. Okazało się też, że u podstaw sprawy leżały antysemickie fobie. W czasie I wojny światowej Dreyfus został awansowany do stopnia pułkownika i otrzymał Legię Honorową.

Pułkownik Picquart jak Snowden. Głównym bohaterem nowego filmu Romana Polańskiego będzie płk Picquart, który prowadził śledztwo w sprawie Dreyfusa. W wywiadzie udzielonym kilka miesięcy temu TVP Info producent Polańskiego Robert Benmuss powiedział: - To nie jest historia sprawy samego Dreyfusa, ale to szerszy problem niesprawiedliwości na całym świecie. Płk Picquart przypomina Snowdena. Polański od wielu lat był zainteresowany realizacją tego projektu. Pojawiły się też głosy, że film może nawiązywać do życiorysu samego reżysera i oskarżenia go o gwałt na 13-letniej Samancie Gailey (Geimer).

Rozpoczęcie prac na planie „Sprawy dreyfusa” zależy od bezpieczeństwa samego Polańskiego, trudno więc wskazać ostateczną datę.

Monika Jagiełło

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski