Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sadlok: Pamiętam, że walka o utrzymanie to nic miłego

Rozmawiał Bartosz Karcz
Maciej Sadlok ma 26 lat.
Maciej Sadlok ma 26 lat. fot. Andrzej Banaś
Rozmowa. W meczu z Górnikiem Łęczna MACIEJ SADLOK nie zagrał, bo pauzował za kartki. Na spotkanie z Podbeskidziem wraca do składu, ale nie na bok obrony, a do jej środka, gdzie wspólnie z Alanem Urygą będą się starać zastąpić Arkadiusza Głowackiego i Richarda Guzmicsa, którzy nie zagrają z powodu nadmiaru kartek.

- Środek obrony to nie jest dla Pana nowa pozycja, choć odpowiedzialność tym razem będzie jeszcze większa, bo mecz z Podbeskidziem jest dla Wisły spotkaniem o życie.

- To jest mecz podwyższonego ryzyka. Zabawa się skończyła. Sytuacja jest tak trudna, że nie tylko mecz z Podbeskidziem, ale każdy kolejny, będzie jak o życie.

- Wszystko wskazuje na to, że zagra Pan z Alanem Urygą.

- Zagramy ze sobą pierwszy raz w takim ustawieniu. Mimo wszystko znamy się jednak, nasze relacje są dobre. Potrzebna będzie komunikacja. Przyszyły takie czasy, że w drużynie trzeba się wzajemnie wspierać. Krzyki i pretensje na pewno nic nam nie dadzą.

- Z tą komunikacją nie jest jednak ostatnio najlepiej, jeśli wziąć pod uwagę, w jaki sposób tracicie bramki.

- Musi być lepsza komunikacja między nami. Podpowiedzi „moja”, „twoja” to powinna być norma na boisku, choć ostatnio rzeczywiście trochę nam ten element szwankował.

- Pytam o te sytuacje, bo bardzo mocną stroną Podbeskidzia są akurat dośrodkowania w pole karne. Bramki strzelają najczęściej właśnie w ten sposób.

- Zdajemy sobie z tego sprawę. Jest parę dni, żeby przygotować się do tego taktycznie i mentalnie.

- Skoro wspomniał Pan o przygotowaniu mentalnym. Jaka jest atmosfera w drużynie?

- Wynik determinuje wszystko. Po serii porażek zdobyliśmy jeden punkt, który za wiele nam nie daje. Co można powiedzieć w takiej sytuacji? Ja uważam, że trzeba po prostu wierzyć, że już w następnym meczu wygramy. Wiem, że to może kibicom wydawać się już trochę „oklepane”, ale bez tej mocnej wiary trudniej będzie się odbić. Uważam, że nie jesteśmy tak słabą drużyną, żeby zajmować tak niskie miejsce w tabeli. Tylko pięć drużyn w ekstraklasie strzeliło więcej bramek od nas, a jedynie dwie straciły mniej goli niż my. To moim zdaniem o czymś świadczy. To jest paradoks, że przy takim dorobku bramkowym, mamy tak mało punktów. Wisła potrzebuje zwycięstwa, żeby szybko podniosło się morale. Czekamy na nie już tak długo, że bardzo brakuje nam nawet takiej zwykłej radości po wygranym meczu.

- Teoretycznie macie jeszcze szanse na pierwszą ósemkę, ale realnie patrząc na tabelę, raczej czeka was walka o utrzymanie w dolnej części ekstraklasy. Pan zna smak takiej walki, bo przeżywał Pan podobne chwile jeszcze w Ruchu Chorzów.

- I pamiętam, że to nie jest nic miłego. W Ruchu bywało różnie, ale jak porównam sezony, w których walczyliśmy o miejsca medalowe z tymi, w których broniliśmy się przed spadkiem, to... To nawet nie ma czego porównywać. Walka o utrzymanie wiąże się ze znacznie większą presją. Dlatego mam nadzieję, że jednak zdołamy jeszcze wskoczyć do pierwszej ósemki, choć gotowi musimy być również na ten mniej optymistyczny scenariusz.

- I myśli Pan, że zawodnicy, którzy przez większość kariery grali o mistrzostwo Polski, medale, teraz będą w stanie poradzić sobie z presją walki o utrzymanie?

- Myślę, że każdy z nas zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji.

- Ma Pan pełne przekonanie, że mecz z Podbeskidziem będzie lepszy w waszym wykonaniu niż bardzo słabe spotkanie z Górnikiem Łęczna?

- Mam. Myślę, że każdy z drużyny musi podejść do tego meczu z głęboką wiarą, że musi być lepiej. My przecież też mamy coś do udowodnienia sobie, kibicom, wszystkim dookoła. Nie jest przyjemnie co tydzień dostawać po głowie.

- Pan też ma coś do udowodnienia po meczu ze Śląskiem, w którym popełnił Pan błąd przy bramce i sporo krytyki za to spadło na Pana.

- Spadło. I dlatego teraz chcę jak najwięcej dać drużynie. Chcę pomóc, żeby punkty wreszcie zostały w Krakowie, a my żebyśmy po meczu wreszcie mogli razem z kibicami pocieszyć się trochę ze zwycięstwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski