MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Saidi Ntibazonkiza wrócił, a razem z nim nadzieja dla drużyny "Pasów"

Przemysław Franczak
Ekstraklasa piłkarska. Trener Cracovii Wojciech Stawowy podtrzymuje deklarację, że zgoli wąsy, jeśli jego podopieczni po podziale ligi znajdą się w pierwszej ósemce. Zaklinanie rzeczywistości przynosi skutek, po zwycięstwie nad Górnikiem krakowianie pozostają w grze.

Cracovia - Górnik Zabrze 2:0 (1:0)
Bramki: 1:0 Ntibazonkiza 2, 2:0 Bernhardt 61.
Cracovia: Pilarz - Nykiel, Żytko, Dąbrowski, Marciniak - Steblecki, Szeliga (84 Boljević), Straus - Bernhardt (90+1 Dudzic), Papadopulos, Ntibazonkiza (90+2 Kita).
Górnik: Witkowski - Olkowski, Pandża, Łukasiewicz, Kosznik - Oziębała, Iwan (70 Gwaze), Drewniak, Jeż (88 Łuczak), Małkowski (64 Madej) - Nakoulma.
Sędziował: Marcin Borski oraz Rafał Rostkowski i Tomasz Listkiewicz (wszyscy Warszawa).
Żółte kartki: Nykiel (55, faul) Oziębała (26, faul). Czerwona kartka: Oziębała (34, faul, za dwie żółte), Łukasiewicz (70, faul). Widzów: 8273.

Dla krakowian ten mecz miał niebagatelne znaczenie. Porażka lub remis oznaczałaby w zasadzie pogodzenie się z grą w grupie spadkowej. Piłkarze stanęli na wysokości zadania. Zagrali z zębem, w końcu mieli też trochę szczęścia. No i Saidiego Ntibazonkizę.

To było starcie drużyn cierpiących wiosną na niedobory wszystkiego; formy, stabilizacji, zdrowia i punktów. Zabrzanie przyjechali pod Wawel jako najgorszy zespół ekstraklasy w tym roku (4 zdobyte punkty), ale Cracovia w tym zestawieniu była niewiele lepsza (6). Ci pierwsi nie mogą się pozbierać od momentu, gdy etat selekcjonera reprezentacji Polski skusił trenera Adama Nawałkę (był wczoraj na trybunach), ci drudzy porozbijani byli (są) kontuzjami najlepszych ofensywnych zawodników i wewnętrznym klubowym konfliktem, który niedawno na wiele dni stał się w Krakowie najważniejszym sportowym medialnym tematem.

Trener Stawowy liczył, że karta w końcu się odwróci. Wprawdzie w kadrze meczowej nie znalazł się jeszcze wracający po kontuzji Dawid Nowak, ale od początku spotkania grał za to inny rekonwalescent - Ntibazonkiza. Dla Burundyjczyka był to pierwszy występ od ponad miesiąca. Zawodnik szybko pokazał, że dla "Pasów" jest graczem kluczowym.

- Przy wysokich, mało zwrotnych środkowych obrońcach Górnika, Ntibazonkiza może zrobić różnicę - prorokował jeden ze śląskich dziennikarzy. Trafił w sedno, bo już w drugiej minucie meczu dynamiczny pomocnik postarał się o potwierdzenie jego teorii. Wykorzystał świetne zagranie Sławomira Szeligi, wyprzedził Antoniego Łukasiewicza i Borisa Pandżę, minął bramkarza Górnika i trafił do siatki - 1:0. Lepszego początku gospodarze nie mogli sobie wymarzyć.

Radość była ogromna, ale z minuty na minutę coraz bardziej tłumili ją podrażnieni, agresywnie grający zabrzanie. Z prób spokojnego rozgrywania piłki nic krakowianom nie wychodziło. Grali nerwowo, mnożyły się straty. Inna sprawa, że goście nie byli w stanie tego wykorzystać. W 29 minucie swoją drugą wielką szansę miała za to Cracovia. W akcję znów był zamieszany Ntibazonkiza, który tym razem zagrywał piłkę do wbiegającego w pole karne Giannisa Papadopoulsa, ale strzał Greka jakimś cudem obronił Norbert Witkowski.

Chwilę później zabrzanie zrobili jednak podopiecznym Stawowego prezent, bo drugą żółtą kartkę zobaczył Przemysław Oziębała (obie za faule, z czego jeden popełnił w polu karnym... Cracovii) i musiał zejść z boiska. W tych okolicznościach hasło "ten mecz musimy wygrać" nabrało dla "Pasów" nowego znaczenia.

Krakowianie musieli jednak mieć się na baczności, bo zabrzanie z wybitym jednym zębem próbowali się mimo wszystko odgryzać. Pod koniec drugiej połowy w niezłej sytuacji znalazł się Prejuce Nakoulma, ale Krzysztof Pilarz bez trudu obronił jego mocny strzał.

Po przerwie gospodarze mieli prosty plan: nie dać chwili oddechu osłabionemu rywalowi, jak nadłużej utrzymywać się przy piłce, spróbować strzelić drugiego gola.

Realizacja ostatniej, najważniejszej części planu powiodła się w 61 minucie, gdy Edgar Bernhardt skutecznie wykończył akcję - oczywiście - Ntibazonkizy. Wprawdzie Cracovia ciut za wcześnie zaczęła doliczać sobie trzy punkty i zabrzanie zdołali ją jeszcze trochę nastraszyć, ale szczęście było tym razem przy gospodarzach.

Pierwszy krok do "ósemki" został więc zrobiony. Drugi trzeba będzie wykonać w następną sobotę w Kielcach i liczyć na potknięcia Jagielloni (gra dzisiaj z Lechem w Poznaniu) i Lechii Gdańsk (gra u siebie z Zagłębiem Lubin). Jeśli wszystko się uda, brzytwa pójdzie w ruch. - Chętnie pożegnam się z wąsami, przynajmniej na chwilę - śmieje się Stawowy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski