MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Sami się skontrolują

Redakcja
- Niesamowicie mną to wstrząsnęło. To jest niesłychane, zajmę się tym na pewno - tak jeszcze w ubiegłym miesiącu o sprawie edukacyjnej gazetki, wydanej przez MEN za unijne pieniądze, mówiła w rozmowie z "Dziennikiem Polskim" Julia Pitera, minister ds. walki z korupcją.

EDUKACJA. "Planeta Filipka", edukacyjna gazetka dla dzieci, nie trafi w orbitę zainteresowań minister do walki z korupcją

Dziś nadal uważa, że sprawa jest bulwersująca, ale nie zamierza zająć się jej wyjaśnieniem. Zamiast tego czeka na rezultat wewnętrznej kontroli prowadzonej obecnie w resorcie edukacji. Taką kontrolę minister edukacji zleciła po tym, jak w kwietniu napisaliśmy, że MEN wydało unijne pieniądze na przygotowanie wspólnie z jednym z wydawnictw broszury edukacyjnej dla przedszkolaków i ich rodziców. Obok tekstów zachęcających do posłania sześcioletniego dziecka do szkoły (finansowanych przez MEN z pieniędzy unijnych), znalazła się czytanka krytykująca publiczną służbę zdrowia i przy okazji zachęcająca do wykupienia komercyjnego ubezpieczenia w PZU. Sponsorem tego tekstu był ubezpieczyciel, ale artykuł nie został oznaczony informacją, że ma on charakter reklamowy. Stanowi za to spójną całość z resztą broszury, napisany został przez tę samą autorkę, a od części przygotowanej przez MEN różni się jedynie kolorem obramowania strony i zamieszczonym na niej logo PZU. MEN rozesłało broszurę do wszystkich kuratoriów w kraju z poleceniem, by egzemplarze za pośrednictwem nauczycieli trafiły do rodziców przedszkolaków. Po tym, gdy sprawa wyszła na jaw, ubezpieczyciel przeprosił za reklamę, a MEN zmieniło zasady dystrybucji gazetki. Jej egzemplarze mają być rozdawane rodzicom, którzy sami się po nie zgłoszą do kuratorium.

Minister Katarzyna Hall zapewnia też, że zwróciła się do dyrektora generalnego MEN o zbadanie sprawy i ewentualne wyciągnięcie konsekwencji służbowych wobec pracowników odpowiedzialnych za to przedsięwzięcie. - Procedura wyjaśniania sprawy trwa nadal - poinformowano nas w biurze prasowym MEN.

- "Planeta Filipka" może być sygnałem, że coś niedobrego dzieje się w Ministerstwie Edukacji - zaznacza Julia Pitera. - Jeśli takich przypadków będzie więcej, wówczas minister edukacji, która ponosi odpowiedzialność za funkcjonowanie swojego resortu, powinna podać się do dymisji. Jeśli jednak był to jedyny taki błąd, powstały z winy urzędnika, wówczas minister nie może za to odpowiadać - przekonuje minister.

Problem w tym, że jedyną instytucją, która bada sprawę, jest sam resort edukacji i to on ma być sędzią we własnej sprawie. Minister Pitera na razie nie ma zamiaru bliżej przyglądać się "Planecie Filipka", gdyż - jak podkreśla - jej urząd ma na tapecie znacznie poważniejsze kontrole.

- Dopiero jeśli wynik wewnętrznej kontroli będzie niewystarczający, podejmę decyzję o dalszych krokach - mówi Julia Pitera.

"Planetą" zainteresował się natomiast europoseł Wojciech Olejniczak. Jak sam deklaruje, skierował już do Komisji Europejskiej pytanie, czy akceptuje ona wydatkowanie funduszy unijnych przez resorty edukacji na projekty propagujące jeden z modeli systemu ubezpieczeń zdrowotnych oraz zawierające reklamę konkretnej firmy ubezpieczeniowej.

Anna Kolet-Iciek

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski