Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samolot był sprawny, lotnisko przygotowane

Redakcja
Szefowa rosyjskiego Międzypaństwowy Komitet Lotnictwa (MAK) Tatiana Anodina oraz szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich Fot. SIERGIEJ CZIRIKOW (PAP/EPA)
Szefowa rosyjskiego Międzypaństwowy Komitet Lotnictwa (MAK) Tatiana Anodina oraz szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich Fot. SIERGIEJ CZIRIKOW (PAP/EPA)
MOSKWA. Rosyjski Międzypaństwowy Komitet Lotnictwa (MAK) ogłosił wczoraj wstępny raport dotyczący katastrofy polskiego samolotu prezydenckiego pod Smoleńskiem.

Szefowa rosyjskiego Międzypaństwowy Komitet Lotnictwa (MAK) Tatiana Anodina oraz szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich Fot. SIERGIEJ CZIRIKOW (PAP/EPA)

WSTĘPNY RAPORT Międzypaństwowego Komitetu Lotnictwa

Konferencja MAK odbyła się w moskiewskiej siedzibie agencji Interfax. Z polskiej strony uczestniczył w niej szef Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich. Główna konkluzja dotychczasowych ustaleń Komitetu sprowadza się do tego, że katastrofy nie spowodował zamach terrorystyczny, awaria techniczna, pożar czy wybuch na pokładzie.

Komitet ustalił, że na czarnych skrzynkach samolotu zidentyfikowano dwa głosy nie należące do załogi. Jak podaje Polska Agencja Prasowa, powołując się na swoje źródła w Moskwie, jedną z tych dwóch osób był generał broni Andrzej Błasik, dowódca sił powietrznych. Drugi głos, o którym sądzono pierwotnie, że należał do dyrektora protokołu dyplomatycznego MSZ Mariusza Kazany, pozostał nierozpoznany (córka dyrektora Kazany, która przyleciała do Moskwy, nie zidentyfikowała głosu ojca). Szefowa MAK Tatiana Anodina powiedziała na wczorajszej konferencji, że w najbliższym czasie identyfikacja drugiego głosu zostanie dokończona. Z ustaleń MAK wynika też, że drzwi do kabiny pilotów prezydenckiego samolotu w trakcie podejścia do lądowania były otwarte.

Do katastrofy doszło o godz. 8.41 czasu polskiego. Wylot z Warszawy nastąpił o 7.27 czasu polskiego, z około 30-minutowym opóźnieniem. W trakcie lotu załoga otrzymywała informacje, że pogoda na lotnisku w Smoleńsku pogarsza się. Członek Komitetu Aleksiej Morozow powiedział, że po nawiązaniu łączności z wieżą w Smoleńsku uprzedzono załogę Tu-154 o mgle i złej widoczności na lotnisku w Smoleńsku oraz braku możliwości lądowania. O złej pogodzie i widoczności sięgającej zaledwie 200 m pilotów rządowego Tupolewa informowała też załoga polskiego samolotu Jak-40, który wylądował w Smoleńsku wcześniej. Mimo to załoga Tu-154 podjęła próbę lądowania. Na 18 sekund przed uderzeniem w przeszkodę terenową po raz pierwszy zadziałał system TAWS, wydając załodze polecenie "pull up" (do góry). Pierwsze uderzenie samolotu w przeszkodę nastąpiło w parowie, który znajduje się tuż przed smoleńskim lotniskiem. Od pierwszego uderzenia do zniszczenia maszyny minęło 5-6 sekund. Wszystkie systemy i silniki działały, a samolot nie rozpadł się w powietrzu.

Tatiana Anodina (której przodkowie, jak powiedziała, pochodzili z Krakowa) podała też, że komitet zakończył rozszyfrowywanie czarnych skrzynek i rozmów z wieżą kontroli lotów. Polscy ministrowie: obrony i spraw wewnętrznych Bogdan Klich i Jerzy Miller odsłuchali nagrania rozmów załogi. Czwarta czarna skrzynka Tu-154 - tzw. rejestrator eksploatacyjny - została odkodowana w Polsce, gdzie ją wyprodukowano. Jej odczyty są analogiczne do odczytów trzech czarnych skrzynek odszyfrowanych w Moskwie.

Tatiana Anodina podkreśliła, że kwestia ewentualnego wywierania wpływu na załogę musi być jeszcze zbadana. Dodała, że ma to duże znaczenie przy wyjaśnieniu okoliczności katastrofy. Natomiast szef polskiej Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych Edmund Klich stwierdził, że po odsłuchaniu nagrań z kabiny pilotów nie odniósł wrażenia, by piloci działali pod wpływem presji. Poziom stresu załogi tuż przed katastrofą ma ocenić psycholog.
Z ustaleń komitetu wynika również, że stan lotniska w Smoleńsku był przed dniem katastrofy trzykrotnie sprawdzany. Z kontroli wynikało, że lotnisko jest przygotowane do lądowania samolotu przy rozmaitej pogodzie. MAK uznał, że środki zabezpieczenia lotniska w Smoleńsku w dniu 10 kwietnia, gdy miał na nim lądować prezydencki samolot, były identyczne jak 7 kwietnia, gdy lądowały tam samoloty z premierami Rosji i Polski.

Z zebranych dotychczas informacji wynika, że samolot Tu-154 był sprawny, miał 19 ton paliwa, co było wystarczające nie tylko na przelot na lotnisko w Smoleńsku, ale też na lotniska zapasowe. Sprawny był także system wczesnego ostrzegania TAWS.

Anodina powiedziała, że Międzypaństwowy Komitet Lotniczy jest gotowy przygotować procedury związane z przekazaniem kopii czarnych skrzynek Polsce, jeśli decyzję w tej sprawie podejmie premier Władimir Putin.

Do opublikowania wstępnego raportu mniej więcej miesiąc po katastrofie zobowiązuje stronę rosyjską konwencja chicagowska.

(PS, PAP)

O raporcie MAK powiedzieli:

JAROSŁAW GOWIN (poseł PO)

- Do tych ustaleń trzeba podchodzić z ostrożnością, to dopiero wstępna wersja, a na wiele pytań jeszcze nie znamy odpowiedzi. Na razie wszystko zdaje się uprawdopodobniać pogląd, że przyczyną katastrofy był splot bardzo różnych nieszczęśliwych okoliczności. Powinniśmy też poczekać na ustalenia polskiej komisji, zwłaszcza jeżeli chodzi o to, czy na lotnisku naprawdę zapewnione były odpowiednie warunki do lądowania. Innymi słowy, czy obsługa naziemna nie popełniła też jakiegoś błędu, bo jak na razie strona rosyjska to wyklucza.

JAROSŁAW ZIELIŃSKI (poseł PiS)

- Przełomu nie ma. Pojawiają się za to wątpliwości. Konferencja pogłębiła nasze przekonanie, że powinno być inaczej od samego początku. Mimo wielokrotnych zapewnień o obiektywizmie prowadzonego postępowania widać wyraźnie jego ukierunkowanie w stronę poszukiwania przyczyn katastrofy w załodze samolotu, a nie po stronie technicznej. Strona rosyjska może uciekać w jakiś sposób od skojarzeń związanych ze stroną techniczną, bo to jej odpowiedzialność.

STANISŁAW WZIĄTEK (szef Sejmowej Komisji Obrony Narodowej, Lewica)

- Konferencja nie rzuciła żadnego nowego światła na wyjaśnienie tego wypadku i nie podano tego, co jest dla nas bardzo istotne - a mianowicie kto znajdował się w kokpicie pilotów. Nie sądzę, by piloci tak doświadczeni, robiący tyle podejść do lądowania, mogli podejmować sami tak duże ryzyko, w tak trudnych warunkach.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski