Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samosiejki z fortu Kościuszki

Liliana Sonik
Cały ten zgiełk. Od ściany do ściany, od brzegu do brzegu... Na fali aktualnego lobbingu lub aktualnych interesów decydentów zapadają ważne decyzje. Zanim staniemy się ich zakładnikami lepiej sprawę przemyśleć.

W obronie starych drzew gardłowałam wiele razy. Na tych łamach też. Bo w ostatnich latach byliśmy bezradnymi świadkami masakry starych drzew. Również w Krakowie, ale nie tylko w Krakowie. Kraków nie jest samotną wyspą. Okolicznym gminom służy często za wzór. Z kolei to, co dzieje się na obrzeżach miasta, dotyczy krakusów jak najbardziej.

Wszędzie szła zła fala. Stuletnie dobroczynne lipy, majestatyczne dęby, dostojne graby i jesiony zostały wycięte – nomen omen – w pień. Zwłaszcza wzdłuż dróg lub na terenach należących do gmin. Latem dawały cień, zimą przełamywały podmuchy wiatrów. Starsze od najstarszych ludzi nadawały krajobrazowi szlachetność.

Wycinano je pod różnymi pretekstami. Kłamiąc i oszukując, że zagrażają bezpieczeństwu drogowemu, że są chore, spróchniałe. Jeździłam wzdłuż dróg fotografując pnie o metrowej czasem średnicy. Były kompletnie zdrowe.

Jeszcze trochę starych drzew zostało na terenach prywatnych, w pobliżu kościołów i na cmentarzach. Ale nie postoją długo, bo księża panicznie boją się odpowiedzialności za ewentualne szkody, w razie gdyby wiatr złamał konar. Może zatem trzeba żądać porady specjalistów i polisy ubezpieczeniowej? Ratujmy, co jeszcze do uratowania.

Gdy z własnego ogródka chcesz wyciąć rachityczną brzozę, to ci nie wolno, choć sam te brzozy za gęsto posadziłeś. Żeby uzyskać zgodę, trzeba stosu papierów i specjalnej komisji. Ale bezmyślne gminy bezkarnie cięły i karczowały.

Aż w końcu nastąpiła masowa mobilizacja w obronie zieleni. Obawiam się tylko, że z jednej skrajności wpadniemy w drugą. Tak jak przedtem ludzie dali sobie wmówić, że stare drzewa są oznaką wiochy, tak teraz każdy chwast ma być chroniony, jak nie przymierzając jakaś perła.

Ostatnio stanęła kwestia samosiejek z fortu Kościuszki. Jedni chcą wszystko wykarczować, inni nie pozwalają tknąć ani gałązki. Podobne dylematy dotyczą okolic większości fortów Twierdzy Kraków i innych zaniedbanych miejsc. Nie ma gotowego rozwiązania identycznego dla każdego z tych miejsc. Ale wiem, że z samosiejek nie ma wielkiego pożytku ani wizualnego, ani sportowego, ani relaksacyjnego; to nie puszcza.

Aby dały nam radość, trzeba teren troskliwie zaplanować, wyselekcjonować najlepiej rokujące drzewa i krzewy, a część chaszczy po prostu usunąć. Nie chodzi mi o tworzenie parku, tylko o to, że w bezpośredniej bliskości człowieka przyroda traci instynkt. Dlatego musi być wspomagana i pielęgnowana.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski