Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samsung, Apple: starcie tytanów

Redakcja
Wszystko zmienia się jak w kalejdoskopie, a miłośnicy elektronicznych gadżetów, zamiast śledzić z wypiekami na twarzach los kolejnych technologicznych nowinek, przyglądają się teraz sądowym bataliom firm Apple i Samsung.

Elektroniczne tuzy poszły na wojnę. Idzie o kradzież technologii. W tle tej walki jest bój o wielkie pieniądze, dlatego Apple z Samsungiem nieraz spotkają się w sądzie. LUCY ALEXANDER

Najpierw było imponujące, niektórzy określali je nawet jako nokautujące, zwycięstwo koncernu Apple, gdyż na mocy niedawnego orzeczenia kalifornijskiego sądu Samsung musi wypłacić Apple nieco ponad mld dol. odszkodowania za naruszenie patentów i skopiowanie konstrukcji iPhone'a.

Prawnicy amerykańskiej firmy nie kryli radości, podkreślono, że firma Apple odniosła druzgocące zwycięstwo nad swoim koreańskim konkurentem, gdy kalifornijski sąd wydał wyrok w procesie, który zdaniem ekspertów jest najbardziej doniosłą korporacyjną batalią prawną od lat. Sąd odrzucił twierdzenia Samsunga, że Apple naruszył patenty koreańskiej firmy.

Niedługo po ogłoszeniu wyroku akcje Apple skoczyły o 11,73 dol. do rekordowego poziomu 674,95 dol. za sztukę w obrocie poza godzinami otwarcia giełdy w Nowym Jorku.

Samsung szybko wydał oświadczenie, w którym stwierdził: "Dzisiejszego wyroku nie należy postrzegać jako zwycięstwa Apple, tylko jako przegraną amerykańskiego konsumenta". Zdaniem koreańskiego koncernu wyrok ten "doprowadzi do mniejszego wyboru, mniejszej liczby innowacji i potencjalnie wyższych cen".

Z kolei Apple uznał, że wygrały wartości. "Proces Apple z Samsungiem dotyczył czegoś znacznie więcej niż tylko patentów i pieniędzy. Chodziło o wartości". Amerykański koncern stwierdził, że z wielkim uznaniem przyjmuje wyrok sądu, który "wysłał głośny i jasny sygnał, że kradzież nie jest dobra". Dziewięcioosobowa ława przysięgłych uznała, że smartfony Samsunga naruszają patenty dotyczące całego szeregu technologii Apple, takich jak podwójne stuknięcie w ekran w celu przybliżenia obrazu.

Sąd stwierdził też, że Samsung skopiował konstrukcję i wzornictwo iPhone'a, chociaż Apple nie przekonał sądu do wszystkich swoich zarzutów w tej kwestiie.

Na koniec trzytygodniowego procesu Harold McElhinny, prawnik Apple, stwierdził w przemowie do ławy przysięgłych: "Samsung był największym fanem iPhone'a. Próbowali z nim konkurować, a gdy się okazało, że nie są w stanie, skopiowali go".

Ława przysięgłych potrzebowała jedynie 22 godzin na wydanie wyroku. Jest praktycznie pewne, że Samsung złoży apelację, ale jeśli przegra, to będzie musiał zapłacić ogromne odszkodowanie i może być zmuszony do wycofania popularnych produktów z półek.

Orzeczenie kalifornijskiego sądu jest wielkim zwycięstwem Apple, mimo że amerykański koncern domagał się ponad 2,5 mld dol. odszkodowania. Zdaniem obserwatorów rozstrzygnięcie kalifornijskiego sądu niewątpliwie umocni pozycję giganta technologicznego z Cupertino, a jednocześnie utrudni innym producentom wejście na rynek z urządzeniami, które wyglądem lub sposobem działania będą zbyt przypominać produkty dominujących marek. Apple odniósł małe, ale znaczące zwycięstwo w globalnej wojnie smartfonowych gigantów.

Ale potem już nie było amerykańskiemu gigantowi tak łatwo. Oto bowiem kilka dni temu sąd w Tokio odrzucił skargę Apple, że Samsung skopiował jego technologię, i nakazał amerykańskiemu producentowi zwrócić Samsungowi koszty sądowe.
Apple żądał 100 mln jenów (800 tys. funtów) odszkodowania od Samsunga, twierdząc, że południowokoreańska firma naruszyła jego patent związany z technologią bezprzewodową, wykorzystywaną do synchronizacji danych audio i wideo między urządzeniami mobilnymi.

Jednak zespół trzech sędziów odrzucił ten pozew, co oznacza, że kalifornijska spółka nie będzie mogła teraz wnioskować o sądowy zakaz sprzedaży ośmiu urządzeń przenośnych Samsunga na bardzo lukratywnym japońskim rynku.

Kolejne orzeczenie w Korei Południowej przyznało odszkodowania obu stronom sporu i nałożyło częściowy zakaz sprzedaży produktów obu koncernów, gdyż tamtejszy sąd stwierdził, że wzajemnie naruszały swoje patenty.

- Takie odszkodowania, jakie Apple wygrało w Stanach, są bardzo przyjemne, ale trzeba pamiętać, że te firmy generują ponad miliard dolarów zysku w każdy kwartał - powiedział Scott Bicheno, analityk rynku smartfonów ze Strategic Analytics. - Naprawdę ważny jest sądowy zakaz sprzedaży produktów konkurenta. Samsung nie ma teraz żadnych prawnych ograniczeń w Japonii, więc wracamy do tego, co zwykle.

Japońskie telefony miały dostęp do internetu, na długo zanim stało się to powszechne na Zachodzie. W rezultacie japońscy konsumenci są stosunkowo odporni na powaby iPhone'a. To się jednak zmienia, ale Apple nadal pozostaje w tyle za Fujitsu, który ma 23,3-procentowy udział w japońskim rynku smartfonów; Samsung ma 16,4 proc. rynku, a Apple 15,1 proc.

Po tokijskim orzeczeniu akcje Samsunga poszły nieco w górę. Ale to bynajmniej jeszcze nie koniec sądowych potyczek obu gigantów i nikt tak naprawdę nie wie, jak ten pojedynek się skończy.

Okazuje się bowiem, że sąd, który przyznał Apple gigantyczne odszkodowanie w batalii prawnej z arcyrywalem Samsungiem, przesunął na grudzień datę ogłoszenia decyzji w sprawie zakazu sprzedaży telefonów komórkowych południowokoreańskiej firmy w Stanach Zjednoczonych.

Na rozprawie 6 grudnia sąd zdecyduje, czy osiem smartfonów, w tym Galaxy S 4G i kilka modeli Galaxy 2, które według wcześniejszego orzeczenia naruszają patenty Apple, należy wycofać ze sklepów.

Pierwotnie decyzję w sprawie zakazu sprzedaży sąd miał podjąć we wrześniu. Późniejsza data, jak się powszechnie oczekuje, może pozwolić Samsungowi lepiej się przygotować do ewentualnego zakazu poprzez promowanie innych modeli telefonów.

Zakaz sprzedaży smartfonów Samsunga w Stanach Zjednoczonych stanowiłby kolejny cios dla koncernu z Korei Południowej, którego wartość rynkowa spadła o miliardy dolarów na skutek wspomnianego orzeczenia kalifornijskiego sądu.

Prawnicy Apple przypominają, jak to sąd w Kalifornii uznał, że Samsung naruszył patenty Apple dotyczące konstrukcji oraz funkcji iPhone'a i nakazał południowokoreańskiej spółce zapłatę ponad miliarda dolarów (631 mln funtów) odszkodowania.

Orzeczenie sądu odwróciło skutecznie uwagę od debiutu drugiej generacji "telefonotabletu" Galaxy Note Samsunga na targach IFA w Berlinie.
Galaxy Note, połączenie smartfonu z tabletem, jeszcze nie stał się przedmiotem pozwów Apple o naruszenie patentów, a azjatycka firma ma nadzieję, że nowa wersja urządzenia utrzyma wysoki poziom sprzedaży, co częściowo zrekompensuje skutki orzeczenia amerykańskiego sądu.

Galaxy Note II będzie trochę cieńszy od poprzednika i będzie miał nieco większy ekran, wielkości 5,5 cala. Będzie miał też nową wersję systemu Android, zwaną Jellybean, oraz lepszą technologię rysika, pozwalającą na bardziej precyzyjne pisanie na ekranie.

Cena akcji Samsunga na giełdzie w Seulu wzrosła o 3 proc., odwracając częściowo ostre spadki z ostatniego czasu. Analitycy wiążą ten wzrost z odroczeniem daty ogłoszenia decyzji amerykańskiego sądu.

Samsungowi grozi już zakaz sprzedaży modelu Galaxy Tab 10.1 - bardziej tradycyjnego tabletu niż Note - po wstępnym orzeczeniu sądu, wydanym wcześniej w tym roku.

Na rozprawie 20 września sąd ma wysłuchać argumentów przeciwko wprowadzeniu tego zakazu.

Samsung jednak nie śpi, w Berlinie przedstawił swój pierwszy telefon z systemem Windows - Ativ S. Dzięki temu system Microsoftu może stać się bardziej konkurencyjny wobec dominujących na rynku platform Apple i Android.

Nowy telefon Samsunga jest pierwszym z serii telefonów, które mają być oparte na nowym systemie operacyjnym Windows 8.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski