Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sandecja bliska ogrania wicelidera. Teraz czerwona latarnia 1.ligi

Remigiusz Szurek
Remigiusz Szurek
Fot. Remigiusz Szurek
Piłkarze Sandecji Nowy Sącz w poniedziałkowym meczu 18. kolejki rozgrywek Fortuna 1 Ligi (pierwsza seria rewanżowej rundy wiosennej rozgrywanej awansem) podejmowali na własnym stadionie Widzewa Łódź, wicelidera tabeli, czterokrotnego mistrza Polski. Ostatecznie zakończyło się remisem 2:2.

Sądeczanie tym samym zanotowali swój drugi mecz faktycznie na swoim stadionie (w bieżącym sezonie ekipa trenera Dariusza Dudka formalnie czterokrotnie była gospodarzem na obcych obiektach m.in. w Łodzi czy Legnicy).

„Duma Krainy Lachów” w środę przegrała przy Kilińskiego ze Skrą Częstochowa 0:1. Beniaminek pierwszoligowych zmagań postawił miejscowym trudnym warunki i między innymi dzięki świetnej organizacji w defensywie, odniósł czwarte zwycięstwo z rzędu.

- Liczyliśmy w tym spotkaniu przynajmniej na jeden punkt, ale graliśmy z dobrym zespołem, który zdobył dziesięć punktów, podobnie jak my, w ostatnich pięciu spotkaniach. Wiedzieliśmy, że będzie to trudny mecz – przyznawał na pomeczowej konferencji prasowej Dariusz Dudek.

Bój z Widzewem, było tak blisko

W poniedziałek w Nowego Sącza zawitał Widzew. Mecz, podobnie jak ten przeciwko częstochowianom, odbył się bez udziału kibiców na trybunach. W piątek Sandecja na swojej stronie internetowej wystosowała komunikat w tej sprawie: „Decyzja z uwagi na względy bezpieczeństwa zapadła po negatywnej opinii policji. Pojedynek „Biało-Czarnych" z Widzewem będzie można śledzić na platformie Polsat Box Go”.

Przed grą z Sandecją łodzianie mieli na koncie dziesięć zwycięstw, cztery remisy i raptem trzy porażki, choć ostatnie wyniki zespołu trenera Janusza Niedźwiedzia raczej nie napawały optymizmem kibiców klubu z Miasta Włókniarzy. W połowie listopada Widzew przegrał bowiem aż 0:4 z Podbeskidziem w Bielsku-Białej, a nieco wcześniej z Resovią 0:1.

W poniedziałek w Nowym Sączu doszło do spotkania dwóch ekip z czołówki, bowiem sądeczanie zajmowali bardzo dobre piąte miejsce premiowane grą w barażach o awans do ekstraklasy.

Jako pierwsi na prowadzenie wyszli goście (gola zdobył Dominik Kubn, były gracz Sandecji, a w drugiej połowie, w odstępie kilku minut, dwa trafienia zanotowali gospodarze, trafienie Sovsicia z karnego i gol Szczepanka po asyście od Chorwata, i wydawało się, że miejscowi ograją łodzian. Niestety dla graczy trenera Dudka w 89. minucie obrońcom uciekł rezerwowy Tomczyk i wykorzystał sytuację sam na sam z Pietrzkiewiczem. Remis z wiceliderem należy jednak szanować.

- Mieliśmy w Nowym Sączu bardzo ciekawy mecz, w którym padło dużo bramek, dużo kontrowersyjnych sytuacji i na koniec wynik, który nie zadowala ani mnie, ani trenera Niedźwiedzia – ocenił szkoleniowiec sądeczan.

- Walczyliśmy o trzy punkty. Tak jak po pierwszej połowie powinniśmy przegrywać, tak w drugiej udało nam się przejąć kontrolę nad tym spotkaniem. Dokonaliśmy w przerwie dwóch zmian, trochę uświadomiłem zawodnikom, co trzeba zrobić, by nie stracić gola, ale go zdobyć.

- Z przebiegu meczu, szczególnie w drugiej połowie, byłem zadowolony. Czekaliśmy, nie ukrywam, że ja też czekałem, na to spotkanie pół roku, by zmierzyć się z Widzewem, bo pamiętam, że na inaugurację w Łodzi, przegraliśmy bardzo wysoko (0:3) i chcieliśmy się zrewanżować. Myślę, że to udało się moim zawodnikom, pomimo tego remisu, jest tylko jeden punkt, a czasem jest to aż punkt, a jak wiadomo, każdy punkt w tej lidze jest cenny – zauważył opiekun sądeczan.

Najpierw wicelider, teraz outsider

W najbliższą niedzielę o godz. 15 Sandecja rozegra trzeci mecz z rzędu u siebie. Tym razem podopieczni trenera Dariusza Dudka zmierzą się z Górnikiem Polkowice.

Ekipa z Dolnego Śląska w tym sezonie prezentuje się bardzo źle, o czym świadczy oczywiście ostatnie miejsce w ligowym zestawieniu, ale nie tylko. Polkowiczanie stracili dotąd aż 31 goli (są najgorsi pod tym względem na równi z przedostatnim GKS 1962 Jastrzębie) i zdobyli raptem szesnaście bramek. Słabsi „z przodu” są jeszcze tylko jastrzębianie (15 trafień) i… Skra Częstochowa (13).

Podopieczni trenera Pawła Barylskiego (następca Janusza Niedźwiedzia, który zdecydował się odejść do Widzewa) na obcych stadionach jeszcze nie zanotowali ligowego triumfu w bieżącej kampanii. Dwukrotnie remisowali i czterokrotnie musieli uznać wyższość przeciwników. Polkowiczanie na wyjazdach strzelili pięć bramek i uwaga, stracili ich aż piętnaście, choć na początku listopada Górnik dość niespodziewanie wywalczył bezbramkowy remis z Resovią na Podkarpaciu.

W kadrze najbliższego rywala nowosądeckiego pierwszoligowca próżno szukać uznanych nazwisk, ale jest jeden wyjątek. To napastnik Mateusz Piątkowski, który w naszej rodzimej ekstraklasie może pochwalić się bilansem 98 spotkań i 27 trafień. Ten obecnie 37-letni atakujący najlepszy w całej swojej przygodzie z piłką miał sezon 2014/2015, gdy jako zawodnik Jagiellonii Białystok zdobył czternaście bramek w 24 występach, czym zapracował sobie na zagraniczny transfer do APOELu Nikozja, z którym zdobył zresztą Mistrzostwo Cypru (jego wkład w ten sukces nie był zbyt okazały: 14 meczów i jedno trafienie).

W obecnym sezonie weteran z Polkowic ma na koncie sześć ligowych bramek, ale ostatnią z nich zdobył już dość dawno temu: 23 października przeciwko Koronie Kielce (2:2).

Jesienią w Polkowicach Sandecja pokonała Górnika pewnie 2:0 po trafieniach Błażeja Szczepanka i Damira Sovsicia. Jak będzie teraz?

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Sandecja bliska ogrania wicelidera. Teraz czerwona latarnia 1.ligi - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski