- Podobno od dzisiejszego treningu, pierwszego po urlopach, piłkarze Sandecji będą do Pana mówić per dyrektorze.
- Nie, nadal po imieniu.
- Ale to prawda, że właśnie został Pan dyrektorem sportowym „biało-czarnych”?
- Tak, dostałem propozycję od prezesa. Podejmuję wyzwanie. Umowy jeszcze nie podpisałem, ale słowna jest dla mnie tak samo wiążąca.
- To oznacza, że zdecydował się Pan zakończyć karierę?
- Chyba do końca tego sezonu będę jeszcze grał. Ciężko znaleźć napastnika. Raczej skończę latem, ale niczego nie będę deklarował, bo okaże się, że trzeba pomóc i przecież nie odmówię.
- Wiosna to będzie takie wdrażanie się w nowe obowiązki?
- Nie, nie ma czasu na żadne wdrażanie. Trzeba jak najszybciej działać, żebyśmy nie spadli.
- Już teraz będzie Pan „maczał” palce przy transferach?
- Tak, ale nie sam jestem odpowiedzialny za wszystko, bo to będzie grupa ludzi. Chcemy unikać już sytuacji, że nagle najlepszy zawodnik ucieka nam za darmo.
- Pora, by Sandecja zaczęła zarabiać na zawodnikach.
- Jest plan, żeby ogarnąć rzeczy, które były zaniedbane. Klub ponosi straty, bo zamiast transferować zawodników, w ostatnim czasie wszyscy odchodzą od nas za darmo. Jesteśmy chyba jedynym klubem w pierwszej lidze, który puszcza młodzieżowca do ekstraklasy za sam ekwiwalent za wyszkolenie. I to reprezentanta Polski.
- Mowa o Przemysławie Szarku, który od lipca będzie piłkarzem Termaliki.
- Gdy chodzę po mieście ludzie mnie pytają, jak to możliwe, żeby doprowadzić do takiej sytuacji. Chciałbym zmienić politykę transferową. Teraz mówimy o Szarku, ale mam na myśli też bardziej doświadczonych piłkarzy: Bębenka, Grzeszczyka, Frańczaka. Odchodzili za darmo, a byli najlepsi w zespole.
- Rynkowa wartość Szarka to nawet pół miliona złotych.
- Dla Sandecji, w której - nie ukrywajmy - są zaległości, taki zastrzyk gotówki byłby bezcenny. A my sami, niejako na własne życzenie, odpuściliśmy te pieniądze. Dostaniemy tylko około 40 tysięcy złotych za wyszkolenie. Pół roku temu Szarek był na testach w Piaście. Wszyscy wiedzieliśmy, że ma w Sandecji jeszcze roczny kontrakt. I, nie wiem dlaczego, umowa nie została przedłużona. A każdy zdawał sobie sprawę, że to jedyny zawodnik, na którym w najbliższym czasie Sandecja może zarobić. Chciałbym też stworzyć skauting. Jesteśmy na ten moment klubem z przeciętnym budżetem i musimy mieć jakąś strategię. Ostatnie lata wyglądają tak, że to tylko walka do ostatniej kolejki o przetrwanie i liczenie na cud. Cel numer jeden jest sportowy, czyli utrzymanie. Numer dwa, żeby klub miał przychody z transferów, a nie tylko, żeby promował zawodników, a zarabiali inni.
- Dzisiaj, jako nowy opiekun Sandecji, zostanie przedstawiony Radosław Mroczkowski. Mówię o tym, bo przecież dyrektor sportowy to w klubowej hierarchii jeśli nie przełożony, to przynajmniej osoba równa trenerowi pierwszej drużyny.
- Kiedyś Jano Frohlich też był grającym dyrektorem Sandecji i wszystko dobrze funkcjonowało. Żaden trener nie narzekał. Na boisku jestem piłkarzem i podwładnym. To kwestia zachowania profesjonalizmu.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?