Na trzy kolejki przed zakończeniem sezonu „biało-czarni” zajmują 7. miejsce, mają 44 punkty. Nad 15. w tabeli (barażowa lokata) właśnie GKS Bełchatów oraz 16. MKS Kluczbork (pierwsze spadające miejsce) mają dziewięć punktów przewagi, więc nawet gdyby te dwie ekipy wygrały wszystkie spotkania, to jeśli Małopolanie w tym czasie zdobędą chociaż jedno „oczko”, zapewnią sobie byt.
W ogóle Sandecja w najgorszym wypadku może zająć barażowe miejsce - ale tylko wtedy, jeśli do końca rozgrywek będzie jedynie przegrywać, a i GKS Bełchatów, i MKS Kluczbork zrównają się z nią punktami.
- Może matematycznie nie mamy zapewnionego utrzymania, ale wykonaliśmy bardzo duży krok do __realizacji naszego celu - przyznaje napastnik Arkadiusz Aleksander.
W niedzielę Aleksander zaliczył 14. oraz 15. trafienie, tym samym wspólnie z Maciejem Górskim (Chrobry Głogów) i Szymonem Lewickim (Zawisza Bydgoszcz) przewodzi klasyfikacji strzelców. W spotkaniu z GKS Bełchatów 36-latek mógł zdobyć nawet więcej goli, jednak zanim pierwszy raz piłkę posłał do siatki, zmarnował dwie okazje.
- Szkoda, że wtedy nie wpadło, bo wynik byłby jeszcze wyższy - opowiada zawodnik. - Cieszymy się jednak z trzech punktów, ponieważ za nami bardzo ciężki mecz walki. Bełchatów bronił się dobrze, rywale skutecznie wybijali piłki. Trzeba pamiętać, że to zespół, który w tamtym sezonie spadł z ekstraklasy. A przecież potem kilku chłopaków, którzy potrafią grać w piłkę, w nim zostało - dodaje Aleksander.
Między słupkami bramki Sandecji stanął Łukasz Radliński, który pod koniec pierwszej połowy okazał się lepszy w sytuacji sam na sam.
- Łukasz ogólniema udaną rundę. Pomagał nam w kilku meczach, ale przecież od tego jest. Broni w miarę równo - mówi Stanisław Bodziony, trener bramkarzy w nowosądeckiej drużynie.
Radliński wystąpił we wszystkich tegorocznych ligowych spotkaniach, a jego postawę jedynie z ławki rezerwowych ogląda nie byle kto, bo Michał Gliwa, który do Sandecji trafił zimą, a wcześniej grał w polskiej oraz rumuńskiej ekstraklasie, a nawet zaliczył debiut w reprezentacji.
- Michałowi też cały czas się przyglądamy, to również bardzo dobry bramkarz. Niestety, na tej pozycji jest tak, że jeśli jeden spisuje sie w miarę równo, drugi musi czekać na szansę. I tak właśnie jest w __tym przypadku - dopowiada trener Bodziony.
Z całą pewnością Gliwa, który ma bardziej rozpoznawalne nazwisko, nie przychodził do Nowego Sącza, żeby pełnić rolę rezerwowego.
- Patrzę, jak Michał pracuje, to duży profesjonalista. Nie skreślam go. Myślę, że jeszcze wróci do ekstraklasy. Przyszłość przed nim - uważa trener Bodziony.
Nawet jeśli Radliński nadal będzie w formie, to nie jest wykluczone, że Gliwa dostanie szansę w którymś z ostatnich spotkań.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?