MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Schemat nieaktualny

Redakcja
Jeszcze nie tak dawno podział na komunę i tych szczęśliwych, żyjących za żelazną kurtyną, był prosty i klarowny. Wynikało z niego także przekonanie, że wolność religijna jest "tam”, a prześladowania – "tu”.

Barbara Rotter–Stankiewicz: ZA MOICH CZASÓW

Wszędzie, gdzie trzymał łapę wielki niedźwiedź, nie wolno było obnosić się ze swoją wiarą, a oczywiście najlepiej deklarować było się jako ateista, zwany też często ateuszem. Bez materialistycznego światopoglądu – przynajmniej w teorii – nie można było zostać członkiem PZPR, a bez przynależności do jedynie słusznej partii nie dało się w życiu zawodowym osiągnąć zbyt wiele, chociaż i od tej reguły były wyjątki. Zazdrościliśmy wtedy tym, którzy otwarcie mogli mówić o swoich religijnych przekonaniach. Byli przecież tak niedaleko – we Francji, Włoszech, Hiszpanii.

No i co się podziało? U nas czego jak czego, ale wolności religijnej ludziom nie brakuje. Nikt już nie musi "dyskretnie” chrzcić dzieci w zakrystii ani chodzić na niedzielną mszę na cmentarz Rakowicki, gdzie zawsze można było stanąć między grobami... Krzyże wiszą w szkołach i instytucjach państwowych i prywatnych, kobiety i mężczyźni noszą na szyi krzyżyki i medaliki, co nikogo ani nie dziwi, ani nie oburza.

A u naszych nieco dalszych sąsiadów? O tym, co dzieje się w wolnością religii we Francji wiedzą wszyscy, ale trudniej nam przyjąć, że nawet we Włoszech dyskryminacja religijna i to wymierzona przeciw katolikom, ma się całkiem dobrze. Młoda, wykształcona Włoszka, pracująca w dużej firmie handlowej opowiadała, że gdy skwitowała w obecności szefa udaną transakcję stwierdzeniem: jaki ten Pan Bóg dobry… – jej pryncypał wpadł niemal w furię i zapowiedział, że ją wykończy. Stwierdził przy tym z zadowoleniem, że z tego samego powodu "załatwił” już dwoje pracowników. Nie jest to przypadek odosobniony – chłopak, dobry piłkarz z Udine, został wyrzucony z drużyny, bo za bardzo – zdaniem jej kierownictwa – demonstrował swój katolicyzm. Dziewczyna, która przeżegnała się przed wyruszeniem w podróż samochodem, została uznana za "podejrzaną”. Takich przypadków, zwłaszcza na północy kraju, który uważamy za ostoję chrześcijaństwa, jest, niestety, coraz więcej. Polka, zadomowiona niemal na stałe we Florencji, mówi, że wszelkie domowe porządki robi się tam w niedzielę, że nie da się nawet wejść do kościoła, żeby spokojnie się pomodlić, bo kościół – zamknięty. W niedzielę i święta jedna msza rano, druga wieczorem i na tym koniec. Po raz kolejny okazuje się, że myślimy schematami.

 

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski