Schiz(m)a

Inna sprawa, że - by te posunięcia ogarnąć - trzeba ślepej wiary w Plan Wielkiego Architekta (co ociera się o masonerię i bolszewizm) lub potężnego rozdwojenia jaźni.

To, że Polska wymaga naprawy wielu dziedzin nie podlega dyskusji. Podobnie jak to, że koalicja PO-PSL dopuściła się ogromnych zaniedbań. Pisaliśmy o tym niemal codziennie, przytaczając mniej lub bardziej jaskrawe przykłady. Politycy PiS podzielali tę krytykę. Ale do słusznych diagnoz (dotyczących stanu gospodarki czy służby zdrowia) dorzucali własne (zamach, kondominium).

Jako potencjalny wyborca PiS, ujawniający regularnie grzechy PO-PSL, byłem przez lata epatowany fotografią roześmianego Tuska wpadającego w ramiona Putina tuż po zamachu smoleńskim. Propagandowe media PiS starały się wyrobić we mnie przekonanie, że zamach na Patriotów był kolejnym przejawem zdrady łże-elit sterujących Polską od ćwierćwiecza, a właściwie od rozbiorów; że skłonność do zdrady, chodzenia na pasku dwugłowego Putinomerkela się dziedziczy („Resortowe dzieci”); że zdrada służy niszczeniu polskiej duszy i polskiego węgla.

No i co ja mam teraz począć? Widzę w TV, jak premier Beata paraduje w kostiumie kanclerz Angeli, niczym bliźniaczka jakaś, a potem - najzwyczajniej! - wpada w ramiona zdradzieckiego Tuska (jak na okładce „wSieci”!). I jeszcze gada (i ustala) dokładnie to samo, co zdradziecka Kopacz. A już zupełnie mózg mi na baczność staje, gdy słyszę, że „Stanowisko negocjacyjne jest generalnie w tym kierunku, że Polska to kraj ogromnego sukcesu”. Przed szczytem klimatycznym w Paryżu mówi to minister Szyszko, który demaskował dotąd zdradziecką politykę klimatyczną PO.

Zaś minister Tchórzewski, który nie wyobrażał sobie zdradzieckiego wygaszania nierentownych kopalń, zapowiada, że będzie je „wyciszał”. Czyli wygaszał po cichu. A minister Szałamacha grzmiący o zdradzieckim zadłużaniu Polski będzie ją jeszcze bardziej zadłużał.

Albo ja mam schizę, albo to jest jakaś schizma.