Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sejm zamienił się w kabaret. Premier nadal ma większość.

Grzegorz Skowron
Afera podsłuchowa. Rząd uzyskał wotum zaufania. Choć opozycja nie zostawiła na nim suchej nitki, Donaldowi Tuskowi udało się zażegnać kryzys polityczny. Przynajmniej na jakiś czas.

Opozycja chciała, by premier godzinami tłumaczył się z afery podsłuchowej. Wprawdzie Donald Tusk przeprosił za "bulwersujące, momentami skandaliczne zachowania, język, niestosowne słowa", ale szybko przeszedł do kontrataku i zwrócił się do Sejmu o udzielenie mu wotum zaufania. Zaskoczone było nawet SLD, które taki postulat zgłasza od kilku dni.

- Potrzebujemy pewności poza granicami Polski, że państwo polskie funkcjonuje sprawnie i radzi sobie także z tym niestandardowym, poważnym kryzysem, że polski rząd dysponuje mandatem wynikającym z wyborów i z większości parlamentarnej, w przeddzień negocjacji w Brukseli - przekonywał premier Tusk.

Tak naprawdę nie musiał w ogóle występować, bo wynik głosowania nad wotum zaufania był przesądzony przed rozpoczęciem wczorajszego posiedzenia. Wcześniej premier zapewnił sobie pełne poparcie klubu PO, koalicyjne PSL dało czas na wyjaśnienie afery do końca wakacji, a lider ludowców Janusz Piechociński deklarował poparcie dla wniosku o wotum zaufania.

Szef klubu PSL Jan Bury powiedział, że ludowcy nie wprowadzą dyscypliny w głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu PO-PSL. - Nie ma takiej potrzeby, bo to najbardziej świadomy klub w parlamencie - zaznaczył.

Przebieg samej debaty nad wnioskiem szefa rządu już zaskoczeniem nie był. On sam skupił się, jak to robi od kilku dni, na tym, że podsłuchy były przestępstwem, a do tego stanowią poważne zagrożenie dla państwa. Podkreślał, że podsłuchy mają związek z osobami, które działały w zakresie połączeń gazowych między Polską i Rosją, a w tle jest handel węglem zza wschodniej granicy.

Opozycja skupiała się na najbardziej bulwersujących cytatach z upublicznionych nagrań i apelowała - jak to czyni od kilku dni - o jak najszybszą dymisję rządu.

- Premier mówi, że przeciwko Polsce działa zorganizowana grupa, która chce ją osłabić i pyta, gdzie ona jest. Odpowiadam panu - niech pan spojrzy w lustro, niech pan spojrzy na kolegów z PO - grzmiał z sejmowej trybuny Krzysztof Szczerski z PiS.
- Nie będziemy żyrować tego rządu, który przeniósł swoje urzędowanie do restauracji - deklarowała Beata Kempa z Solidarnej Polski.

Gdy głos zabrał Janusz Palikot, posłowie PiS ostentacyjnie wyszli z sali obrad. - To jakiś kabaret - dziwił się lider Twojego Ruchu. I szybko dodał, że chodzi nie tylko o PiS, ale i PO. - To nie PiS was pozbawi władzy, to nie służby rosyjskie was pozbawią władzy ani nie mafia węglowa. Wy sami się pozbawicie władzy - przekonywał.

Wczorajsze głosowanie nie kończy jednak sporów w Sejmie. Mimo wygranej koalicji PO-PSL, PiS zapowiada, że i tak złoży wniosek o konstruktywne wotum nieufności dla rządu. Kandydata na premiera technicznego opozycja nadal nie uzgodniła.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski