Dziś i jutro rozegrane zostaną pierwsze spotkania ćwierćfinałowe w rywalizacji toczonej do trzech zwycięstw. Drużyny naszego regionu zagrają wyjazdowe mecze: Unia Oświęcim z GKS Tychy, a MMKS Podhale z Comarchem Cracovią.
Od 2005 roku tyszanie są solą w oku oświęcimian, bo przerwali mistrzowską passę Unii. Rok później GKS nie „wpuścił” oświęcimian do finału. Potem oba te zespoły jeszcze kilka razy spotkały się na różnych szczeblach play-off. Unia potrafiła wygrywać jedynie małe bitwy, ale nigdy nie udało się jej wyrzucić tyszan za burtę. Można zatem śmiało zaryzykować stwierdzenie, że oświęcimianie mają tyski kompleks.
– Aż tak dobrze nie znam historii oświęcimsko-tyskich zmagań o fazie medalowej _– mówi Mateusz Bepierszcz, napastnik Unii rodem z Warszawy. – _W poprzednim sezonie przegraliśmy z Tychami półfinałową rywalizację 2:4. Nie tylko ja, ale i kilku kolegów spoza Oświęcimia nie jesteśmy obciążeni zaszłościami. Możemy zatem przystąpić do walki z „czystymi” głowami. Przed rokiem udało nam się wygrać pierwszy mecz w play-off, więc nie miałbym nic przeciwko temu, żeby historia się powtórzyła. W pamięci mamy ostatni mecz z Tychami z fazy zasadniczej, we własnej hali, przegrany po dogrywce 2:3, więc powinien nas nastrajać bojowo do walki. Nie muszę nikomu przypominać, że w play-off wygrywa się sercem, którego nie może nam zabraknąć. W walce o medale nie liczy się to, co było. Walka zaczyna się od nowa.
Jaka jest recepta na zwycięstwa nad jednym z ligowych faworytów? – Przede wszystkim musimy być drużyną – podkreśla Josef Dobosz, trener Unii.
W Unii nie brakuje jednak kłopotów kadrowych. Wobec kontuzji Ciury i Kasperczyka trener ma tylko 5 obrońców. Na uraz uskarża się też Adamus.
Przed pierwszym meczem w Krakowie poprawiła się sytuacja personalna w obozie Podhala, jest szansa na to, że dziś zagra w pełnym składzie. Już w czwartek na treningu trener Marek Ziętara miał do dyspozycji wszystkich gracy, łącznie z kontuzjowanymi ostatnio Krystianem Dziubińskim, Dariuszem Gruszką, Maciejem Sulką i Igorem Omeljanenko oraz chorym Kasprem Bryniczką.
– Faktycznie, trenujemy w pełnym zestawieniu, ale tak naprawdę dopiero na sobotnim rozjeździe okaże się, czy do autokaru wsiądą wszyscy. Na pewno więc w porównaniu z ostatnimi dniami nasza sytuacja kadrowo się poprawiła, ale wciąż do huraoptymizmu daleko. Sam jestem ciekaw, w jakiej dyspozycji będą ci, którzy zmagali się ostatnio z kontuzjami i __chorobami – podkreśla Ziętara.
Szkoleniowiec „Szarotek” uważa, że faworytem, i to zdecydowanym nie tylko sobotniego meczu, ale i całej ćwierćfinałowej rywalizacji, jest Cracovia. Szansę swojego zespołu upatruję w sferze mentalnej.
– Potencjał kadrowy, miejsce w tabeli po sezonie zasadniczym i bilans naszych bezpośrednich meczów wskazuje na naszych rywali. Wierzę jednak w swoich chłopaków, w ich charaktery i serce do gry. Po kilku latach przerwy wreszcie bijemy się o najwyższe cele. Wiem, jak to dla nich ważne i że zrobią wszystko, aby postarać się o niespodziankę, a wyeliminowanie Cracovii na pewno by nią było – uważa opiekun Podhala.
Wczoraj krakowianie mieli ostatnie zajęcia. Trenował już po urazie czeski napastnik Filip Stoklasa i dziś na pewno zagra. Po meczu z Tychami kontuzjowany jest Patryk Noworyta, ma mocno stłuczony bark, rehabilituje się. Dzisiaj nie wystąpi. Trener Rudolf Rohaczek nadal nie może skorzystać z usług reprezentacyjnego obrońcy Bartosza Dąbkowskiego (choć już trenuje) i czeskiego napastnika Petra Dvorzaka, który prawdopodobnie nie zagra już w tym sezonie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?