MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Siekierezada na Woli Justowskiej, czyli gangsterskie sceny w piekarni

Łukasz Grzymalski
archiwum
Bezpieczeństwo. Przed piekarnią pojawiły się: podejrzane auto oraz osobnik z siekierą. Personel przeżył chwile strachu, a niektórzy klienci uciekli na zaplecze.

Trwoga i zagrożenie wkradają się czasem także do zamożnych dzielnic, w których - według popularnych wyobrażeń o bezpieczeństwie - nie ma miejsca na patologię. W sercu elitarnej Woli Justowskiej rozegrała się scena w gangsterskim klimacie. Błysnęła siekiera, ludzie barykadowali się w pomieszczeniach, w panice dzwoniono po policję.

Przy ul. Królowej Jadwigi znajduje się piekarnia jednej z popularnych sieci. Placówkę przystosowano do potrzeb bogatej dzielnicy. Zabiegani przedsiębiorcy, którzy mają wciąż zbyt mało czasu, mogą zrobić zakupy bez wysiadania z samochodu. Służy do tego specjalne okienko. Wewnątrz budynku są zaś stoliki z wygodnymi fotelami, te miejsca lubią dzieci oraz seniorzy.

Biznesmeni czasem umawiają się w piekarni na negocjacje przy kawie. Słychać rozmowy o handlu nieruchomościami, winem, bakaliami z Iranu. Wypielęgnowane dłonie uderzają w klawiatury laptopów. Miejsce pachnie świeżym pieczywem, serwuje zdrowe soki i wygląda sielankowo.

W środę sielanka została zburzona. Do piekarni przyszło wtedy kilku postawnych mężczyzn. Byli ubrani w luźne sportowe ubrania, spodnie od dresów. Sączyli colę. Po godz. 17 zrobili się niespokojni. Jeden wybiegł nagle z piekarni.. Nie zabrał nawet swojej komórki. Jego koledzy popędzili na zaplecze i zamknęli się tam. Sprzedawczynie wpadły w panikę, bo ich koleżanka znalazła się w zabarykadowanej części budynku. - Jaki jest telefon na policję? Halo, przyślijcie jednostkę! Tu jest napad - alarmowała jedna z pracownic.

Przed lokalem zatrzymał się samochód, w którym prawdopodobnie znajdowali się wrogowie „sportowców” z colą.

Wzdłuż okien piekarni zaczął przechadzać się osobnik z siekierą marki Fiskars - ulubioną bronią gangów agresywnych kibiców. Podejrzane auto i niebezpieczne narzędzie zniknęły po chwili. Gdy sytuacja uspokoiła się, sala ze stolikami była pusta. Eleganccy klienci, których draka zaskoczyła przy podwieczorku, pouciekali.

Postawni panowie w luźnych strojach wyszli z zaplecza, mogła je opuścić także pracownica. - Chłopaki, idźcie już. Nie chcemy zamieszania - prosiła „sportowców” sprzedawczyni z piekarni.

„Chłopaki” posłuchały. Nawet jeden ponaglał drugiego. - Policja zaraz przyjedzie i będziesz musiał z frajerami gadać - powiedział.

Gdy na miejscu pojawił się radiowóz, funkcjonariusze mogli porozmawiać już tylko z personelem piekarni. Nie stwierdzili przestępstwa, bo nie było obrażeń u ludzi ani zniszczenia rzeczy. Policja nie wyklucza jednak, że specjalne grupy do walki z gangami przyjrzą się zdarzeniu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski