18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siła śladu

Redakcja
W 80-letniej historii krakowskiego instytutu spektakularnych sukcesów było wiele Fot. Anna Kaczmarz
W 80-letniej historii krakowskiego instytutu spektakularnych sukcesów było wiele Fot. Anna Kaczmarz
Morderstwa, okrutne gwałty, tajemnicze zaginięcia. Sprawy, które przez lata pokryły się kurzem w policyjnych archiwach, choć w aktach tkwiły woreczki z zabezpieczonymi na miejscu zbrodni śladami - niedopałkami papierosów, włosami, fragmentami naskórka. Wcześniej technika nie pozwalała na złapanie sprawców. Teraz wiele spraw można już wyjaśnić. Dzięki badaniom ekspertów.

W 80-letniej historii krakowskiego instytutu spektakularnych sukcesów było wiele Fot. Anna Kaczmarz

Od kilku dni w Pracowni Mowy i Nagrań Instytutu Ekspertyz Sądowych trwa odczytywanie zapisu z rejestratora dźwięku, na którym utrwalone zostały rozmowy prowadzone w kokpicie prezydenckiego Tu-154M. Rosjanie nie potrafili zrozumieć ok. 20 proc. nagrań. Jest szansa, że uda się to krakowskim ekspertom.

Krakowski Instytut Ekspertyz Sądowych wykonuje - na zlecenie sądów i prokuratur - ekspertyzy w sprawach o różnym kalibrze: od włamań do mieszkań po zabójstwa i gwałty. Do zbadania trafiają sfałszowane testamenty, rozbrojone ładunki wybuchowe użyte podczas porachunków gangsterskich, wygrzebane po latach z ziemi ludzkie szczątki, narkotyki zabezpieczone w mieszkaniu dilera albo drobiny szkła i lakieru z samochodu, którego kierowca uciekł po spowodowaniu wypadku. Są sprawy zwykłe i tzw. medialne. Tych ostatnich eksperci wyjątkowo nie lubią, bo jak twierdzą, szum medialny nie pomaga w pracy.

Spektakularna - z punktu widzenia opinii publicznej - jest na pewno analiza kopii nagrań z trzech czarnych skrzynek samolotu Tu-154M, który rozbił się 10 kwietnia pod Smoleńskiem. Od kilku dni w Pracowni Mowy i Nagrań IES trwa odczytywanie zapisu z rejestratora dźwięku, na którym utrwalone zostały rozmowy w kokpicie (podobne badania prowadzone są również w Centralnym Laboratorium Kryminalistycznym Komendy Głównej Policji). Rosjanie nie potrafili zrozumieć ok. 20 proc. nagrań. W przekazanych nam stenogramach określili je jako niezrozumiałe, a w wielu przypadkach nie potrafili wskazać, do kogo należy wypowiedź. Jest szansa, że uda się to krakowskim ekspertom. Przede wszystkim dlatego, że nagrania są w języku polskim.

Przy słabej jakości zapisu - a z taką mamy do czynienia przy katastrofie tupolewa - odczytywanie minuty nagrania trwa około godziny. Po odszyfrowaniu treści, biegli muszą stwierdzić autentyczność zapisu, potem poprawić jego jakość, a następnie zidentyfikować pojawiające się głosy. W tym ostatnim zadaniu mogą pomóc próbki głosów osób, do których polska prokuratura ma dostęp. Dopiero potem stenogramy nałożone zostaną na parametry lotu i parametry urządzeń, które zarejestrowały dwie pozostałe czarne skrzynki. Wszystkie te badania odbędą się w krakowskim Instytucie Ekspertyz Sądowych i jeśli się powiodą, dadzą pełen obraz ostatnich 30 minut tragicznego lotu.

Badania informatyczne to nowy kierunek w kryminalistyce. Wykorzystuje się w tym celu wszelkie nośniki informacji - od nagrań głosu po zapisy cyfrowe znajdujące się na twardych dyskach komputerów lub w pamięci kart kredytowych i chipowych. Często nie uświadamiamy sobie nawet, jak wiele informacji o naszym codziennym życiu jest w nich zakodowanych. Ich odtworzenie pomagało już nieraz w wyjaśnieniu kryminalnych zagadek, w udowodnieniu związków osób i ich zachowań. Tak było np. w głośnej przed kilku laty aferze starachowickiej, gdzie wyniki badań taśm z nagraniami rozmów - zarejestrowanych podczas podsłuchu - były jednym z głównych dowodów. Podobna analiza potwierdziła też autentyczność nagrania słynnej rozmowy Adama Michnika z Lwem Rywinem.

Przyszłość nauk sądowych związana jest także z dynamicznym rozwojem badań genetycznych. Ślad naskórka znaleziony na przewodzie rozbrojonej bomby zidentyfikuje dzisiaj konstruktora, tylko pod warunkiem że policji uda się go wcześniej wytypować lub jego profil znajduje się w bazie DNA. Prawdopodobnie jednak już niedługo ten sam ślad pozwoli określić, czy sprawca miał ciemną czy jasną karnację, kolor włosów, budowę ciała i wzrost.
Dr Wojciech Branicki, jeden z genetyków z krakowskiego instytutu, opracował metodę oznaczania koloru oczu na podstawie analizy elementów DNA. Takie badanie wykonano po ekshumacji zwłok generała Władysława Sikorskiego. Wyszedł kolor niebieski, co potwierdzili znajomi zmarłego. Podobne badania wykonano przy okazji identyfikacji szczątków Mikołaja Kopernika, znalezionych w 2005 r. przez archeologów we Fromborku. Z analiz wynikało, że Kopernik miał niebieskie oczy, choć na wszystkich portretach są one piwne. Wyniku badania nie udało się już jednak zweryfikować ze 100-procentową pewnością.

Ustalanie cech fizjologicznych człowieka na podstawie DNA znajduje się w tej chwili w sferze badań naukowców. Nie ma wątpliwości, że zastosowanie ich w praktyce mogłoby znacznie przyśpieszyć identyfikację sprawców przestępstw, zawężając krąg podejrzanych. Zwolennicy argumentują, że skoro dopuszczamy tworzenie portretu psychologicznego nieznanego sprawcy na podstawie jego modus operandi i analizy śladów zachowań, dlaczego nie sięgnąć po ślad biologiczny pozostawiony przez niego na miejscu przestępstwa? Nie brakuje jednak sceptyków, którzy obawiają się, że umieszczenie kodu genetycznego w policyjnych bazach danych odsłoni najbardziej intymne sfery życia człowieka, pozwalając np. określić jego orientację seksualną, predyspozycje psychiczne, skłonności do chorób, a nawet do nadużywania alkoholu.

Dzisiaj takie testy wykonuje się tylko do badań naukowych. Badania wykorzystywane w celach kryminalistycznych, nie wnikają w obszary DNA kodującego, które decyduje o naszych cechach fizycznych i psychicznych. Ustala się jedynie profil genetyczny, który niesie informacje potrzebne do identyfikacji człowieka, a uzyskany kod DNA można tylko porównywać tak jak odcisk palca.

Wykonanie badania działa w dwie strony - może kogoś oczyścić z zarzutu, może też pogrążyć. Biegły nigdy nie podaje, że ślad pochodzi od danego osobnika ze 100-procentową pewnością. Stwierdza tylko, jak wygląda jego profil genetyczny, że jego cechy są zbieżne lub identyczne z zabezpieczonym materiałem i podaje prawdopodobieństwo spotkania - wśród osób żyjących w Polsce - identycznego zestawu cech. Czasem wynosi ono jeden na miliard, czasem nawet jeden na kilka bilionów. Jest to hipotetyczne oszacowanie siły dowodu. Rolą sądu jest jego faktyczna ocena.

Duże znaczenie w kryminalistyce mają też metody antropologiczne, wykorzystywane do identyfikacji znalezionych szczątków ludzkich zwłok. Opierają się na badaniach kości i pozwalają ustalić m.in. orientacyjny czas śmierci, w jakim wieku człowiek zmarł, jego kartę dentystyczną i uzupełnienia stomatologiczne. Dają też możliwość stwierdzenia, czy uszkodzenie kości powstało za życia czy podczas odkopywania szczątków. Pozwalają rozstrzygnąć, czy była to kobieta czy mężczyzna. Jeśli ekspert dysponuje szkieletem czaszki, może odtworzyć wygląd zmarłego, a na koniec nakreślić jego portret pamięciowy. Opublikowanie w mediach tak sporządzonego portretu "NN-a" czasem powoduje zgłoszenie się jego rodziny. Innym razem identyfikacja następuje przez porównanie portretu ze zdjęciami osób zaginionych. Czasem sprawa kończy się na przesłaniu profilu genetycznego - uzyskanego przez genetyków - do policyjnej bazy "NN-ów". Istniejąca tam baza genetyczna rodzin osób zaginionych niejednokrotnie już pozwoliła zidentyfikować znalezione szczątki. Jest to szansa dla ludzi, którzy utracili swych bliskich i przez lata bezskutecznie szukali jakiegokolwiek śladu.
Do krakowskiego Instytutu Ekspertyz Sądowych trafia sporo takich spraw. Jakiś czas temu trafiły - w niewielkim tekturowym pudełku - zwęglone zwłoki bezdomnego, znalezione na terenie dawnego kombinatu im. T. Sendzimira. Kości rozsypały się w trakcie przewożenia. Aby odtworzyć szkielet, trzeba było niewielkie fragmenty poskładać jak puzzle. Na tej podstawie udało się określić wygląd zmarłego, a w konsekwencji również ustalić, kim był. Z punktu widzenia badań kryminalistycznych sprawa została uznana za spektakularną, choć nie ujawniono w niej kryminalnego wątku i do końca nie wiadomo, czy mężczyzna zginął w wyniku podpalenia, czy też sam zaprószył ogień.

W 80-letniej historii instytutu takich spektakularnych sukcesów było wiele, m.in. w Zakładzie Toksykologii Sądowej, który działa najdłużej. Badano m.in. wadliwie wyprodukowaną partię corhydronu, w której znalazła się scolina - silny specyfik stosowany do znieczulania podczas operacji. Wydano też opinię w słynnej sprawie "łowców skór", dowodząc, że nie ma sensu ekshumowanie zwłok osób, które mogły umrzeć po podaniu pavulonu, gdyż nie ma szans na znalezienie jego śladów w ciałach, bo substancja ta szybko się rozkłada (w temperaturze pokojowej już po 3 miesiącach nie ma po niej śladu).

Badając zanieczyszczenia i domieszki narkotyków toksykolodzy potrafią ustalić, czy zabezpieczone u różnych dilerów substancje (np. w różnych miastach) pochodzą z tej samej wytwórni (tzw. profilowanie narkotyków). Na podstawie badań włosów można natomiast określić historię przyjmowania narkotyku, bo poprzez krew dochodzi on do cebulek włosowych i wbudowuje się w rdzeń. Nie da się go usunąć. Przyjmując, że w ciągu miesiąca włos rośnie 1 cm, dzieli się go na segmenty i je bada. Jeszcze dwa lata temu metoda ta sprawdzała się przy dłuższym przyjmowaniu narkotyków. Teraz przynosi efekt nawet wtedy, gdy ktoś sięgnął po nie tylko raz.

Duże możliwości stwarzają też badania mikrośladów, które odgrywają coraz większą rolę przy rekonstrukcji zdarzeń. Wielokrotnie doświadczyli tego policjanci z krakowskiego archiwum X, którzy sięgają do akt umorzonych śledztw w sprawie zabójstw. Często tkwią w nich zabezpieczone na miejscu zdarzenia drobiny włosów, naskórka lub materiału tkaniny, które podczas zdarzenia przeniosły się ze sprawcy na ofiarę lub odwrotnie. Dawniej na zbadanie takich śladów nie pozwalała technika, ale dziś już - dzięki nowym metodom badawczym i aparaturze - możliwy jest powrót do niektórych spraw.

Badania mikrośladów wykorzystuje się również podczas poszukiwań sprawców wypadków drogowych. Na podstawie drobiny szkła można ustalić, czy odprysk pochodzi z rozbitego reflektora, żarówki czy z szyby. Wnioski można też wysnuwać na podatnie analizy niemal niewidocznego gołym okiem odprysku lakieru.

Specjaliści twierdzą: jeśli ktoś był na miejscu zdarzenia, nie ma możliwości, by nie pozostawił jakiegoś mikrośladu. Trzeba sprawdzić, czy na odzieży nie ma drobiny krwi, włókna, włosów. Czasem trzeba zbadać glebę, która znajduje się np. na obuwiu. Takich śladów szukali niedawno pracownicy Instytutu Ekspertyz Sądowych na ubranku 3-letniego chłopczyka, którego znaleziono martwego w stawie hodowlanym na peryferiach Cieszyna. Chodziło o ustalenie osób, które porzuciły tam dziecko. Z jakim efektem - na razie nie wiadomo. Śledztwo wciąż trwa.
Współczesna kryminalistyka potrafi poradzić sobie z większością śladów. Opiniowanie kategoryczne w wielu przypadkach nie jest jednak możliwe. Wynika to z kilku powodów. Czasem materiał przysłany do badania na to nie pozwala. Bywa, że jest go mało, jest zdegradowany. Czasami metoda bywa ułomna. Należy też brać pod uwagę, że badania wykonuje człowiek, któremu zawsze może zdarzyć się pomyłka.

EWA KOPCIK

INSTYTUT EKSPERTYZ SĄDOWYCH

Instytut Ekspertyz Sądowych został utworzony w 1929 r. w Warszawie. Działał do września 1939 r. Większość jego mienia została zrabowana i przekazana Policji Bezpieczeństwa w Berlinie. To, co udało się uratować, przejął działający podczas okupacji w Krakowie Oddział Chemiczny Państwowego Instytutu Medycyny Sądowej i Kryminalistyki. Oddział ten był - według świadków - "azylem dla działaczy Polski Podziemnej", a kierujący nim dr Jan Zygmunt Robel badał w czasie okupacji m.in. dokumenty znalezione przy zwłokach polskich oficerów pomordowanych w Katyniu. Swoje notatki przekazał rządowi emigracyjnemu w Londynie. Dr Robel był też pierwszym powojennym kierownikiem i organizatorem odrodzonego Instytutu Ekspertyz Sądowych. W 1949 r. kierownictwo przejął sędzia Jan Sehn, później profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego i pierwszy kierownik Katedry Kryminalistyki UJ. Był również członkiem Głównej Komisji Badania Zbrodni Hitlerowskich. IES zawdzięcza mu obecną siedzibę przy ul. Westerplatte, po tragicznej śmierci prof. Sehna przyjął jego imię.

Sprawiedliwość i nauka - to dewiza instytutu. Do jego zadań statutowych należy prowadzenie działalności badawczej w zakresie nauk sądowych, opracowywanie opinii dla sądów i prokuratur, a także popularyzacja wśród praktyków wymiaru sprawiedliwości nauk sądowych.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski