Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skatowała mężczyznę, bo mówił, że jest piękna

Alicja Fałek
Ernesta K. nie wyjdzie z aresztu tymczasowego. Wyrok w jej sprawie nie jest jeszcze prawomocny
Ernesta K. nie wyjdzie z aresztu tymczasowego. Wyrok w jej sprawie nie jest jeszcze prawomocny Alicja Fałek
Nowy Sącz. Ernesta K. dobrowolnie poddała się karze 4,5 roku więzienia. Sąd: 20-latka jest zdemoralizowana, ma 6 innych spraw karnych

Podczas odczytywania przed sądem jej zeznań chichotała. Łzy u Ernesty K. pojawiły się dopiero, gdy usłyszała wyrok 4,5 roku więzienia.

To kara za pobicie ze śmiertelnym skutkiem 54-letniego Witolda S. Do zdarzenia doszło podczas imprezy w nocy z 22 na 23 listopada 2014 r. w domu zmarłego przy ul. Reja w Nowym Sączu.

Ernesta w trakcie śledztwa nie przyznała się do pobicia Witolda S. Potwierdziła jednak, że feralnej nocy wraz z trójką znajomych była u niego w domu.

Trafili tam około godz. 3 nad ranem i wcześniej już imprezowali. Byli pijani, a w domu przy ul. Reja wypili więcej taniego wina. Zażyli także dopalacze.

Dziewczyna siedziała na łóżku, w którym leżał zmęczony całonocną imprezą Witold S. Pogładził Ernestę po włosach i powiedział, że jest piękna. To nie spodobało się dziewczynie. Jak wyjaśniała - zabroniła mu dotykać włosów, ale nie posłuchał.

- Nie mam tyle siły, by kogoś tak mocno pobić. Jak widzę krew to mi słabo - broniła się przed zarzutem pobicia ze skutkiem śmiertelnym.

Podczas pierwszego przesłuchania twierdziła, że nie wie, kto mógł pobić gospodarza imprezy. Jednak podczas kolejnych przesłuchań zmieniła zeznania i przyznała, że Witolda S. pobiła wspólnie ze swoim znajomym, 23-letnim Jakubem M.

Najpierw uderzyła Ernesta - wymierzyła dwa policzki za dotykanie włosów i komplement na temat jej urody. Podobno to nie poskutkowało i Witold S., nadal gładził jej włosy.

Wówczas w szał wpadł Jakub M. Kopnął gospodarza w twarz. Ten upadł na podłogę, a wtedy już wspólnie para kopała i okładała ofiarę.

Sekcja zwłok 54-latka wykazała, że miał m.in. stłuczony mózg, połamane żebra i wiele uszkodzeń organów wewnętrznych. To spowodowało jego śmierć. Żaden z uczestników libacji nie wezwał pogotowia.

- Przykro mi, że tak to się zakończyło. Gdybym wiedziała, że Witold może umrzeć, zadzwoniłabym po pogotowie - oznajmiła. W końcu dobrowolnie poddała się karze. Jej wymiar - 4,5 roku więzienia - wspólnie uzgodnili oskarżyciel z obrońcą. Oskarżona ma też zapłacić 1000 zł nawiązki na Fundusz Pomocy Pokrzywdzonym i Pomocy Postpenitencjarnej.

- Wymiar kary odzwierciedla stopień winy. Było to wspólne pobicie, a Jakub M. był bardziej brutalny - mówił sędzia Jerzy Bogacz. Uzasadniając wyrok stwierdził, że trudno zrozumieć, dlaczego nikt nie wezwał karetki do pobitego.

- Skutki zaniechania były opłakane. Z głupiego powodu doszło do śmierci człowieka - dodał. Zwrócił uwagę, że Ernesta K. to osoba zdemoralizowana. Przeciwko niej toczy się sześć postępowań karnych, w tym o udział w innym pobiciu.

Ernesta K. prosiła o uchylenie aresztu do czasu uprawomocnienia wyroku. Sąd na to nie przystał, bo oskarżona mogłaby ukrywać się przed karą więzienia. W osobnym procesie oskarżony Jakub M. usłyszał wyrok 5 lat i 8 miesięcy więzienia.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski