SKO ocaliło drzewa, ale deweloper idzie do sądu

Samorządowe Kolegium Odwoławcze podtrzymało decyzję miejskich urzędników, którzy niespełna pół roku temu nie wyrazili zgody na wycinkę drzew. - Rozpatrzyliśmy akta oraz dwie opinie dendrologiczne obu stron i utrzymaliśmy w mocy wyrok pierwszej instancji - wyjaśnia Krystyna Sieniawska, prezes SKO w Krakowie.

Poza dokumentacją inwestor złożył także opinię dendrologiczną, w której wskazał niską wartość tych drzew. Organizacje ekologiczne przedstawiły własną, odmienną opinię, z której wynika, że drzewa są wartościowe.

SKO chciało wyważyć interesy obu stron. Deweloper na swoim terenie dostał już wiele decyzji o usunięcie drzew i - jak tłumaczą pracownicy SKO - „jego interes został już zaspokojony”. Dodają również, że drzew na tym terenie jest już bardzo mało, więc ich wartość jest wysoka, poza tym nie ma dobrych terenów, by posadzić nowe.

Mieszkańcy, którzy walczyli przeciwko wycince drzew, są zaskoczeni takim obrotem sprawy, ale bardzo szczęśliwi. - Cieszymy się, że SKO wskazało na nasz wpływ co do ich decyzji. To pokazuje, że nasze działania, pikiety i piknik miały sens - mówi Anna Cioch, mieszkanka os. Dywizjonu 303. Dodaje, iż mieszkańcy liczą, że deweloper nie wejdzie na drogę sądową. - Mamy nadzieję, że presja społeczna go powstrzyma - podkreśla.

Okazuje się jednak, że deweloper nie zamierza się poddać. - Będziemy się starali przekonać do swoich racji Wojewódzki Sąd Administracyjny. Tym samym należy się spodziewać odwołania od decyzji SKO - zapowiada Andrzej Miś, rzecznik dewelopera.

Mający poparcie miasta, organizacji ekologicznych i SKO mieszkańcy będą o drzewa walczyć do końca. - Nasze stanowisko w sprawie się nie zmienia, wartość tych drzew jest olbrzymia - wyjaśnia radca prawny Anna Lekarczyk, pełnomocnik organizacji ekologicznych.