II liga. Rozpoczęła się wiosenna runda „morderczych” – z uwagi na regulamin – rozgrywek. W związku z reorganizajcą II ligi w tym sezonie z obu grup, wschodniej i zachodniej, spadnie bowiem aż po dziesięć drużyn.
W następnym będzie tylko jedna, 18-drużynowa grupa II ligi. Tworzyć ją będą zespoły z miejsc od 3. do 8. obu grup w obecnym sezonie, 4 spadkowiczów z I ligi i 2 drużyny z III ligi (zwycięzcy barażów).
Małopolskie ekipy, które w sobotę grały ze sobą w Limanowej, choć są w różnej sytuacji, mają ten sam cel – utrzymanie.
Większe szanse ma na to Limanovia Szubryt, za którą przemawia i jesienny dorobek, i korzystny terminarz (jeszcze dziewięć meczów u siebie i jedynie sześć na wyjeździe). Problemem są absencje najlepszego strzelca drużyny Wojciecha Dziadzio (na szczęście, tylko na początku rozgrywek) i mającego na koncie komplet występów w poprzedniej rundzie Dawida Basty.
Trener Limanovii Szubryt Dariusz Siekliński – choć jego drużyna znajduje się w górnej połowie tabeli – twardo stąpa po ziemi. – Jesteśmy skromni i pokorni. Naszym celem jest utrzymanie. W poprzedniej rundzie zdobyliśmy 27 punktów i tyle samo chcemy uzyskać w rundzie wiosennej, żeby się utrzymać – deklaruje szkoleniowiec.
W o wiele trudniejszej sytuacji jest Garbarnia, która dopiero w końcówce rundy jesiennej, po przyjściu trenera Mirosława Kmiecia, zaczęła grać tak, jak sobie wymarzyli jej kibice (dziesięć punktów w czterech meczach) i dzięki temu opuściła bardzo długo zajmowane ostatnie miejsce w tabeli. Czeka ją wyjątkowo trudne zadanie. „Brązowi” nabrali jednak wiary, że jeszcze nie wszystko stracone...
Prezes Garbarni Jerzy Jasiówka zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji, ale jest ostrożnym optymistą: – Trudno, bym jako prezes klubu nie wierzył w utrzymanie. Zarząd stara się pomóc drużynie. Piłkarze nie mają zaległości finansowych. Widzą, że klub wychodzi z dołka, że są inwestycje, mają sztuczne boisko. Każdy wie, o co i za ile gra. Wszyscy mają spokojną głowę, czego dawno w Garbarni nie było. Trener Mirosław Kmieć uważa, że zawodnicy, którymi dysponuje, nie ustępują umiejętnościami graczom innych ekip i mogą powalczyć o utrzymanie. Skonsolidował drużynę, panuje w niej bardzo dobra atmosfera.
„Brązowi” zaczęli wiosenną rundę od zwycięstwa w Limanowej, co utwierdziło sztab szkoleniowy w przekonaniu, że drużyna może uniknąć degradacji.
– Wierzymy w chłopaków. Kadra jest wyrównana. Mamy 23 zawodników. Każdy jest ważny i otrzyma swoją szansę gry. Zawodnicy wchodzący na boisko w trakcie meczów nie osłabią jakościowo drużyny – zapewnia II trener Garbarni Marcin Gędłek, który pod nieobecność Mirosława Kmiecia, przebywającego na stażu w Osasunie Pampeluna, prowadził zajęcia na finiszu przygotowań do drugiej rundy.
Tabela w grupie wschodniej jest spłaszczona, praktycznie żadna z drużyn – może poza liderującą Pogonią Siedlce – nie może być pewna swego. Dlatego prezesi niektórych klubów, znajdujących się podczas zimowej przerwy w strefie spadkowej (Pelikana Łowicz, Olimpii Elbląg, Legionovii i Concordii Elbląg), dokonali trenerskich roszad. Najbardziej zadziwiająca zmiana odbyła się w Pelikanie, w którym nowy trener (Maciej Bartoszek) przejął drużynę tuż przed rozpoczęciem rundy (4 marca).
Na wielki eksperyment zdecydowano się w Concordii, w której wymieniono nie tylko sztab szkoleniowy (pracę stracił m.in. znany z boisk ekstraklasy były gracz Ruchu Chorzów Wojciech Grzyb), ale i sprowadzono aż dziesięciu graczy z zagranicy: sześciu Hiszpanów, trzech Japończyków i Kameruńczyka. A trenerem został Hiszpan. Klubem rządzą trzej lokalni biznesmeni: Jacek Winczewski oraz Daniel i Mirosław Pelcowie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?